Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

GASTROSTOP c.d.poszukiwania zmysLOVEj esencjiWENECJA KRAKÓW LUSTracja


Rekomendowane odpowiedzi

Przesyt, paradoksalnie rodzi niedosyt, a właściwie pragnienie odmiany.
Czemu by nie spróbować przetartych szlaków i podróżując śladami powszechnej wędrówki posmakować uznanych, acz nieco pospolitych potraw. Może płynąc weneckim kanałem, przy dźwiękach serenady, choć pachnie to banałem, może dam się porwać miastu...miłości.

WENECKIE TIRAMISU
i Cichetti e l’ombra

Miasto miłości, westchnień i wzruszeń. Tu zadrżą zmysły, poruszone bajkową niepowtarzalną atmosferą. Wenecja jest równie pyszna jak jej specjał –przekładaniec biszkopcików kremową pianką. Masa pyszności: żwawo połączone żółtka z cukrem, zmieszane z jedwabistym serkiem mascarpone, oblane migdałowym likierem amaretto i połączone z -dodającej lekkości -pianą z białek. W tej kremowej słodkości odnajdujemy puszyste biszkopciki (nasączone aromatyczną kawą, przełamującą słodycz całości) obficie obsypane pudrową goryczą ciemnego kakao.
To -tiramisu, co oznacza rozwesel i poderwij mnie. Yyyyymmmmmmm! Brzmi zachęcająco, nieprawdaż?
Wciąga, urzeka, czaruje, by zniewolić na zawsze doznaniem radosnego...poderwania.
Ale tu, zniewala nie tylko smak, również zapachy, dźwięki, a przede wszystkim widoki.
Na każdym kroku zaskakują architektoniczne cacuszka, wciągają tajemnicze wąskie uliczki, zachwycają malownicze zaułki, zatykają dech w piersiach powalające place, uskrzydlają widokiem bogactwa i przepychu, katedry.
Marmury, błysk, blask złocenia, arkady, więc i...odrobina cienia.
Cichetti e l’ombra –stare weneckie powiedzenie i zwyczaj. Odrobina czegoś do przekąszenia i kieliszek wina, pijanego dawniej przez gondolierów, chowających się w cieniu przed skwarem południowego słońca. Do dziś wszędzie pełno sączących winko wenecjan
i przybyłych gości, bez sprzeciwu poddających się tej tradycyjnej praktyce.
Poddałam się i ja, delektuję się winnym smakiem, chłonąc tę atmosferę, w tle bliskie serca rytmu dźwięki muzyki Vivaldiego, bicie dzwonów i kojąco usypiający plusk wody.
Właśnie –wody. Jej zapach mieszający się z rozmaitymi aromatami trunków i pyszności, upaja, lecz również dziwnie kręci w nosie. To smrodek łuszczących się od wilgoci tynków, butwiejącego drewna i gnijących odpadów i kanałów.
Woń upływu czasu.
Niepokojąca i drażniąca, w tak uroczym miejscu, tak oryginalnym i autentycznym. Chociaż (?) pootwierane nocą okna, z ciężkimi drapowanymi zasłonami rozświetlone szkłem weneckich żyrandoli, wyglądają jak teatralne sceny. Znienacka, z wąskiej uliczki wyłania się korowód przebierańców.
Wciągnięta w maskową zabawę beztrosko pląsam, a wirujące maski migają przed oczyma. Ktoś trzyma dwie maski, ciągle zmieniając swe oblicze, jakaś panna, przebrana za księżniczkę przyciąga uwagę dwóch młodych biedaków, inna w płaszczu z migoczącego jedwabiu jest czarodziejką z magiczną różdżką, widzę też panią przebraną za kurtyzanę, która odkrytymi wdziękami śmiało uwodzi grupkę młodzików. Jednak większość gości przyszła w parach, niektóre doskonale dobrane. Bal trwa, muzyka gra, a złociste muskato się leje. Właśnie. Muszę oddalić się, by...sprawdzić, czy maska dobrze leży. W zaciszu odległej toalety, napotykam radosnego klowna, a właściwie płaczącą dziewczynę w kolorowym przebraniu, trzymającą roześmianą maskę. Uciekła spłoszona, więc nie mogłam jej pocieszyć i nawet nie wiem, co się stało. Właściwie, nie wiem nic o współbiesiadnikach. Kim są, skąd pochodzą, jak i dlaczego tu się wybrali. Nie wiem nic. Kim sama jestem? Dokąd zmierzam? Czego JA oczekuję? Nagle poczułam niepokojący skurcz. To żołądek się buntuje, a głośna muzyka, wirujące pary i jaskrawo migające stroje, potęgują nieprzyjemny odruch.
Lecz, by iść dalej, najpierw musze dojść do siebie.
Niekiedy, cofanie jest jedynym sposobem na dojście do siebie, to niezwykle skuteczna terapia.
Zmęczona i wypluta po prostu odpływam.

KRAKÓW, miejsce magiczne, tu się urodziłam, tu pierwszy raz poczułam ten żar.
Głodem pędzona i mroźnego wiatru powiewem, a może pragnieniem...pogrążenia się w mroczne krakowskie piwnice, trafiłam -celnie- do krwi i róży.
Tu, klimat znacznie cieplejszy, nawet gorący. Mój klimat i moje miejsce.
Schodzę głębiej, do piwnicy. Tajemniczo, mrocznie i intrygująco. Stukotem obcasów ściągam spojrzenia, które ciągną się od szpilek poprzez krągłości ściśnięte w obcisłości, po włosów czarną bujność. Uwielbiam te ciągnięcie.
Siadam w odległym narożniku, co daje możliwość obserwowania biesiadników, chociaż wolę raczej być obiektem niż obserwatorem. Jęk krzesła znowu ściąga spojrzenia. Jak w zwolnionym tempie zakładam nogę na nogę, dokładnie ukazuje się koronkowe wykończenie pończoszki. Tym razem łapię jedno spojrzenie, którego właściciel staje się moim właścicielem. Wyraźne iskrzenie przerywa nadejście kelnera. Zwykle pijam strong’a, //Strong –doznanie doskonałej mieszanki goryczy osłodzonej miodowym posmaczkiem// jednak teraz czuję, że substytut nie będzie potrzebny.
Charakter, oryginalność wnętrza i sama nazwa, podpowiadają: k r e w, więc półwytrawne czerwone wino. Dźwięki gregoriańskich chórów przywodzą na myśl średniowieczny klimat, krew, róża, chłosta, rozdzierające skórę ciernie, pokrywają rosą krwistych kropli. A krople płynącego wosku, zastygając wstrzymują czas, r o z c i ą g a j ą g o w n i e m o ż l i w i e d ł u g ą c h w i l ę bolesnej rozkoszy.
Jak na smyczy wiedziona, wstaję i powolnym krokiem idę w stronę łazienki. Już na mnie czeka.
Nie mówiąc nic, zdejmuje mi majtki, wciska w usta, obraca mnie tyłem; słyszę dźwięki pospiesznie rozpinanej klamry paska, rozporka i przyśpieszonych oddechów, bo i JA jestem rozpalona. Jestem jego, wiedzieliśmy o tym jeszcze duużo wcześniej -czując ten dziwny niepokój i tęsknotę. Stęsknieni, głodni i spragnieni...
Wbija się we mnie, chwyta za włosyYYYY, ujeżdża... Hmm, pominę tę fragment
/.../Ach! Pragnę zatrzymać go, wciągnąć do środka. Zaciskam mięśnie. On, czuje to, wciska się jeszcze głębiej.
CORAZ MOCNIEJ
CORAZ GŁĘBIEJ
CORAZ SZYBCIEJ
Nasze oddechy stają się jednością. Płynnie, rytmicznie, na jednej fali, fali boskiego zjednoczenia.
Czy można być jeszcze bliżej?
W końcu chwyta za szyję, dusi
Poddaję się, mogę nawet umrzeć
Umrę...z rozkoszy
Poczucia całkowitej jedności. Panuje nade mną, wszak jest moim panem. Boskość.
Kult życia, na granicy śmierci.
Duszę się

Klękam. Nie, właściwie –padam na kolana. Zmęczona, ale ciągle podniecona.
Zaczynam delikatnie wodzić jezykiem po pachnącym, gorącym i.../cenzura/
...oblizuję dokładnie wnętrze dłoni, między palcami, każdy z osobna i wierzch dłoni. Sięgam raz jeszcze, teraz on chwyta ją w nadgarstku i wylizuje, ssie i kąsa.
W końcu, przyciąga mnie i składa pocałunek, tak zmysłowy, tak delikatny, nieziemsko słodki, równoważący całą sól wylanych przed chwilą łez. Patrzymy sobie w oczy i wiemy, że spotkamy się wkrótce. By znowu doświadczyć mistycznego zaspokojenia zmysłów i duszy, całkowitego oddania i posiadania. Nagle, ktoś puka. Głośne i szybkie stukanie do drzwi.
i...budzę się

Budzę się w małym miasteczku
Małe miasteczka są urocze, na każdym kroku jakiś urok i ten mikroklimat. Nie –sielski, choć mieszkańcy pola uprawiają, wsi nie lubią. Małe sprawki, małych ludzi, układziki i chodniczki drobne cwaniaczki, małe uliczki. Małe pałacyki i zameczki, a w nich małe łazieneczki, a tam małe LUSTERECZKA

Jestem sama, stoję na zimnej posadzce, lubię łazienkową samotność. Rano, sny mieszają się z rzeczywistością, jeśli w ogóle można je oddzielać. Myśli kłębią się natrętnie i bezładnie.
Patrząc w lustrzane odbicie widzę odwrócony obraz rzeczywistości, z bliska, nie widzę całości, z daleka -niewyraźnie. Zresztą niedowidzę.
Kim jestem? Niewątpliwie jestem przedstawicielką płci żeńskiej, kobietką. Pragnę i uwielbiam kultywować...życie. Niekiedy bezmyślnie zgodnie z nurtem, a czasem pod prąd.
Przyznać się muszę- że jako kobietka, często trzepoczę rzęsami (...)

Co kryje się pod? Wartą nie jestem, raczej stawem, co łączy pneumatyczne z -wyrobienia- głębią. A może pod rzęsy kożuchem –płycizny, a pneumatycznymi są anielskie skrzydła?
Lepiej nie zgadywać, a poznawać, bo to najlepszy sposób na zrozumienie, ono, szerszą perspektywę dając wyklucza negatywnych skutków dotyk.

Dlaczego tak łatwo i chętnie ‘zgadujemy” innych, a sami nie potrafimy powiedzieć kim jesteśmy?
Patrząc w lustrzane odbicie widzimy odwrócony obraz rzeczywistości, z bliska, nie ujrzymy całości, z daleka -niewyraźnie. Zwłaszcza, po pewnych zabiegach, niekoniecznie kosmetycznych, acz również przeprowadzanych w celach poprawy naszego wizerunku.
Na co dzień wszyscy stosujemy przecież ekstra eks-presowe maseczki -zakładane pod presją uwarunkowań dodanych z dawien dawna, lub super-expresowe maski „pod oczy” –w zależności czyje oko nas obserwuje, w oka mgnieniu zmieniane.
Sama zaś zmiana, jest naturalną istotą wszechrzeczy, bo wszystko podlega wpływowi upływu czasu, nic nie trwa ciągle w stanie, w jakim się właśnie znajduje.
Wszyscy jesteśmy Zmiennymi X.
Jesteśmy skarbnicą wszystkiego, pełną przeciwieństw pełnią, ani dobrem, ani złem /zaprzeczam dualistycznej teorii/ gdyż wszelkie ekstremalne postawy, są takimi, tylko do czasu.
„Pewien guru z Indii twierdzi, że kiedy przychodzi prostytutka, mówi wyłącznie o Bogu. A zawsze, kiedy odwiedza go ksiądz, mówi jedynie o seksie.” („Przebudzenie” Anthony de Mello)
Jeśli już o ekstremach mowa, to właśnie takowe warunki są doskonałym sposobem do odkrycia naszego prawdziwego oblicza. Lustracja autoportretowa. Nie w zaciszu domowego ogniska, a o chłodzie i głodzie w ciemnych dolinach i na życiowych zakrętach, oraz wyżynach w blasku i splendorze. Jeśli jednak, brak wyobraźni, czy zawodna pamięć nie pozwala odnaleźć nas w takich ekstremach, najlepiej pogrążyć się w naszych marzeniach, pragnieniach, żądaniach wobec życia i...pożądaniu. Bo nie -słowa i czyny są istotne, lecz intencje, a one korzenie swe mają właśnie w pożądaniu. Jeśli uda nam się dotrzeć do naszych prawdziwych pragnień, ze świadomością że inni też je mają, uzmysłowimy sobie, iż ważniejsza jest auto-lust/racja, a lustracyjna ocena innych, tzw. uchwycenie prawdy jest po prostu niemożliwe.
Nawet prawda jest tylko subiektywnym odbiorem postrzeganego zaledwie fragmentu sprawy, której detale-oceniane jako fakty -są echem domina -zwanego historią. Historią zmiennej X.

Pod uwagę należy również brać, że istnieje jeszcze druga strona (...)



/lust- ang., pragnienie, pożądanie, żądza/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

to się nazywa wysublimowany przewodnik dla roztargnionego turysty - hihihi taka moja mała sugestia.

słownictwo emocjonalne , nawet bogate - hihhihi
więc pół na pół

a potem..... wartoyło by reszte dopracować....
proponuje zmienić, dla mnie to jakiś zlepek niezrozumiałych słów
i dalej również coś zgrzyta, pomyśl, to twój tekst. lecz to tylko moje zdanie.
pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

panna chichotka, zaskakująca Twa reakcja Aksjo
iiii jaśniej proszę
który zlepek /czasem trudno uczesać myśli/
co zmienić? /i po co i tak ciągle wszystko się zmienia, może, gdy Przeczytasz raz jeszcze Odkryjesz jakiś ład/
co zgrzyta? /prócz krzesła/
skąd ten chichot?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cieszę się, ze zmiany tytułu:-)))
Teraz trochę uwag:
acz nieco pospolitych straw - straw brzmi jak rozkaz; pospolita strawa, kogo?czego? pospolitej strawy. Liczby mnogiej chyba nia ma, lub jest wyjątkowo rzadko używana. Może być POTRAW.
przy dźwiękach serenady- koniecznie serenadę zmień na barkarolę (bez przymiotnika)
żwawo połączone żółtka z cukrem- żwawo, to znaczy jak?
białkową -dodającej lekkości -pianą- białkowa, toraczej dieta (wysoko-, lub nisko) piana jest z białek
kanałów, wody wszędzie płynącej;- nie wie dlaczego wstawiłas średnik, poza tym woda w Wenecji raczej stoi- wogóle to zdanie jest trochę koślawe
w tak uroczym miejscu. Tak oryginalnym i autentycznym- drugie zdanie połaczyłbym z pierwszym
jeszcze katedrę zmieniłbym na bazylikę
migają przed oczami- a co sądzisz o słowie oczyma?
większość gości przyszła z towarzyszem w parze, niektóre doskonale dobrane- w towarzystiwe, albo parami- nie wiem, ale też przydałoby się nad tym popracować
współbiesiadnikach- w tym fragmencienie wspomniałaś o biesiadowaniu
skąd pochodzą, jak i dlaczego tu się wybrali- no nie udawaj! wybrali się na karnawał
Tyle uwag odnośnie weneckiego gastrostopu.
Zauważyłem, że ludzie który widzieli Wenecję dzielą się na dwie grupy: dla jednych jest jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie, dla innych po prostu obrzydliwa. Oboje należymy chyba do tej pierwszej. Pozwolę sobie dołączyć wierszyk, który napisałem, po pierwszym swoim pobycie w tym mieście.
SERENISSIMA
Z dawna zbierają się czarne chmury
nad miastem. Wilgoć wciąż zżera mury.
W kwaśnych opadach niszczeją stiuki.
Miliony butów wyciera bruki.
Jak długo jeszcze wszystko wytrzyma
Wenecja- Serenissima?
Czy ja was jeszcze kiedyś zobaczę
domy, kościoły, ulice place
cudowne mosty, pałace stare,
z Piazza San Marco gołębie szare?
Modlę się za nią. Niechaj się trzyma.
Wenecjo, trwaj carissima!
Przepraszam za przynudzanie. Na temat Krakowa wypowiem się po przerwie na reklamy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dzięki mistrzu
naniosłam już poprawki, choć nie wszystkie sugestie mogłam wcielic w życie, jak i w życiu, nie ulegam presji i nie zawsze zakładam odpowiednią maskę. Szczególnie w miłości staram się być sobą i dać się poznać, choć najpierw sama musiałam dojść do mych pragnień, dojść do siebie.

Ciekawe, że Opisana przez Ciebie Wenecja, wygląda tak samo jak namalowana przeze mnie /zachmurzona, szara, z zielonkawym odcieniem, bez blasku, jednak wciąż piękna/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Druga częśc, pochodzi jakby z innej bajki. Niewiele tu o konsumpcji (poza Strongiem w stringach, a potem też? stronga, ale bez strigów.
Własciwie bezbłędne poza apostrofem zamiast cudzysłowu, no i twoje nieszczęsne slashe(wpiszę ci kilka backslashy, abe zredukować tamte \\\\\\\\)
Całość podoba mi się. Czekam na następne smakowitości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ładne przyłożenie, myślę o tych ukośnikach tylnych, dla zrównoważenia...no, to lllubię!

Bajka, ciągle ta sama, bo jak powiedział Z. Freud "Sny są królewską drogą do naszej podświadomości", czyli wciąż w temacie poszukiwań z.e. biorąc, pod uwagę RESTauRACJĘ i oblizywanie paluszków /sprawdź w tekście, coś jeszcze wkleiłam/


do miłego smakowania

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witaj! hihot wynikał z tego, iż obrazki emocjonalne odbieram emocjonalnie.intuicyjnie czułam ze tekst nadaje sie do małej korekty ktorą uczyniłaś kierując się konstruktywnymi wskazówkami tych, którzy b. dobrze władają piórem. jeśli uraziłam przepraszam tekst p przyjemnością jeszcze raz przeczytałam
pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...