Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Po jednym

 

I

 

Nieprzyzwoicie wesoła muzyka kubańskich imigrantów drażniła uszy i przez kanalik słuchowe dostawała się najpierw do ślimaka, a potem do środka łba. Spocony kark, tłuste, zaczesane do tyłu włosy i tępy wyraz twarzy – Kanary pomyślałoby się – Gdańsk, Oliwa, 202X roku. Na ścianach pokoju plackami świeciły plamy, pamiątki po głowach, tapeta miała już powoli dość i gdzieniegdzie zaczynała odchodzić od ściany. Wszystko ciągnęło się raptem parę dni, jednak upór z jakim cyferblat wybijał następne godziny był zwyczajnie wkurwiający. Idiotyczny zwyczaj notowania strat zyskał zupełnie nowy wymiar – biologiczny. Równo co godzinę, 40 lub 20 minut zza zaklejonych plakatami drzwi dochodził dźwięk kruszonego szkła. W rzeczywistości rozwałkowywany za pomocą butelki po piwie był owinięty w papierek, najnowszej generacji narkotyko-dopalacz – kryształ, substancja bezlitośnie bombardująca ośrodek dopaminowy.

 

- ja pierdole

- no

- weź, sypnij jeszcze po jednym i najwyżej koniec

- dobra, kurwa, bo już siódma, siedzimy najwyżej do ósmej

- gitara

 

Sfatygowany papierek, rozdrażnione do czerwoności naczynia krwionośne i chińskie dragi – niuch, niuch i już po wszystkim – masz piwo?

- jakieś mam, ale ty, następnych nie walimy i tak już nie wchodzą

- gitara

 

 

 

II

 

- słyszałeś o czacie GPT?

- tej sztucznej inteligencji?

- no, EJAJ

- no, słyszałem i co?

- no, to słuchaj, myślisz, że jest się czego bać?

- ty jak zawsze obsrany, czego tu się bać, póki co jest ona w stanie przerobić obrazek, napisać opowiadanie z masą błędów i rozwiązać działanie

- no i jeszcze napisać wiersz, wygrać w szachy z arcymistrzem szachowym, wygenerować teledysk

- dobra, dobra - to na razie potrafią wyłącznie niektóre z tych, no, oddzielnych maszyn

- ostatnio pytałem się czatu czy Jezus zmartwychwstał

- i co?

- jeszcze nie wie

- albo nie chce powiedzieć

- też tak może być, to co, jeszcze po jednym?

- no dobra

 

 

III

 

Elektroniczny zegarek przeszywał czerwonymi ślipiami szklaną powierzchnię stołu, zdawał się być nieco bardziej przenikliwy niż zwykle, ponadto co godzinę dźwięcznie wygrywał wszystkim znaną melodyjkę – bim bam, bim bam – jakby pozostałość, atawizm po jego starszych mechanicznych braciach.

 

– ej, a może by mu sypnąć?

- pierdolnięty

- masz rację i tak nie ma nosa, ale może…

- co? - karta mechanicznie dawkująca dalszą rozmowę, zacieła się z lekka i ręka Daniela nie przestawała się miarowo poruszać, raz w lewo, raz w prawo, bim bam, bim bam….

- słyszałem, że prądem można wywołać orgazm u ludzi

- nie wsadzę se kabla do dupy

- nie o to chodzi, może by tak spróbować ze sztuczną inteligencją? Jeśli poczułaby przyjemność to znaczy… że czuje, że żyje

 

Dwa białe robaki wylegiwały się na opalizującej tafli – dobra , wal – były leniwe, stworzone z klejących się grudek. Nieruchawe i nieapetyczne, wydzielały z siebie nieprzyjemną woń - tak jak to robią niektóre z owadów (chwilę po dotknięciu zaczynają śmierdzieć, żeby odstraszyć napastnika). Te glisty śmierdziały wyjątkowo mocno, wielogodzinne wałkowanie, kruszenie, ciapanie i kreślenie władało ich ciałami.

 

Rurka w rękę, rurka do nosa, przez rurkę zassanie – no, teraz ja czuję, że żyję – Daniel podsumował wcześniejszy wywód Rafika.

 

-idę do kibla - rzucił Rafał

- chcesz przepłukać nos?

- nie, szczać mi się chce

 

Jęk drzwi – kroki – strumień. Brak deski klozetowej skrócił dystans do samarki w kieszeni. Została najpierw skrzętnie wylizana w toaletowej samotności, a następnie schowana z powrotem do kieszeni.

 

 

 

IV

 

Można kogoś lubić i jednocześnie się go bać – z tej mieszaniny powstaje silnie uzależniająca relacja. Strach jest zwykle nieco prężniejszy niż sympatia, co nie znaczy, że jest go więcej.

Sympatia zdaje się być skupiskiem wielu komórek o wodnistych kłębach, przeciwnie do strachu, którego gniazda niewielkich rozmiarów emanują zwartą strukturą.

 

Kiedy Daniel usłyszał strumień dochodzący z toalety, machinalnie sięgnął po ukrytą wcześniej na półce grudkę i bez owijania w papier połknął ją popijając piwem. Obowiązkowy papieros i pozostaje czekać.

 

Inną formę ma Miłość, jest to struktura o największej gęstości spośród wszystkich uczuć. Należy jednak być z nią niebywale ostrożnym, wystarczy chwila nieuwagi i jej miejsce może zająć żal, który w najbardziej zaawansowanej postaci prowadzi nawet do samobójstwa. Ból po stracie ukochanej osoby to właśnie nic innego jak żal i gorycz, oraz w zależności od danej sytuacji – wstyd, strach, złość, a także najczęściej zaskoczenie. Namiętną, ognistą miłość okrywa szlachetny, rubinowy blask zaś po tłustym, nieco niezdarnym połysku rozpoznać można miłość platoniczną.

 

- no, już jestem – rzucił Rafał wchodząc do pokoju

- co?

- nic tam, mamy coś jeszcze?

- pusto

- kurwa, dzwonimy?

- nie-e, sory jestem już pusty

- ja też, dobra to jebać, dopijamy browara i papa

 

Daniel przygryzł język poruszając szczęką w lewo i prawo, prawie tak mocno jak pierwszego dnia, chwilę po pierwszej kresce. Widocznie nie w smak było mu zostawać samemu, pocieszał się tylko niedawno zarzuconą bombką*, która powinna wejść niedługo – zapewne zaraz po tym kiedy wyjdzie Rafał – pomyślał

- no dobra, nie będę cie zatrzymywał, ale dla mnie to możesz zostać

- ty no w sumie to… - telefon Rafika zaczął wibrować

- te telefon ci dzwoni

- ano

 

Ziomek podniósł się z krzesła obracając twarz w stronę drzwi, nie żeby to cokolwiek dawało w 8 metrowym pokoju, ale blokowy savoir vivre musiał być zachowany. Odebrał połączenie przerywając mashup Danse Macabre z mnimal techno. Daniel z automatu ściszył muzykę – on także znał zasady dobrego wychowania – zapalił papierosa czekając aż Rafik skończy rozmawiać.

 

- Patrycja dzwoniła, mówiła żebym wracał, wkurwiła się

- no, nie dziwie jej się, siedzimy tu już 3 dzień – podsumował Daniel

- no, ja pierdole, dobra, ja spadam – rzucił szybko, wyglądając jakby tymi słowami wyzionął ducha, widocznie zwała oraz świadomość tego co zrobił wychodząc tylko na piwo z kolegami dopadały go jednocześnie.

  • 3 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wiesław J.K.  Wiersz ten napisałem po obejrzeniu, ponownie, filmów Katyń i Wołyń.
    • NATURA I CZŁOWIEK   Katyń 1940 i Wołyń 1943 oraz Rwanda 1994   ludobójstwa człowiecze zwyczajnie chaniebne a było ich więcej w kolorze bólu i czerwieni ludzie ludziom skażoną miłością apokalipsę stworzyli   cywilizacja dziczeje nienawiścią zawstydził się Chrystus obiecanym zbawieniem a gwoździe poszarpały nadzieję nawet w błękicie nieba rdzawą w beznadziejności łzawą   dzika przyroda bez miłosierdzia żarłocznie każdy kąsek pożera  życiodajnego narodzenia więc ku pamięci tym wszystkim którym nie dane żyć było strofy te poświęcam
    • @aff Dziękuję za zainteresowanie i lubiejkę. Tak, zapewne brzmią dla dzisiejszego czytelnika anachronicznie i nienaturalnie, bo właściwie nie używamy ich już na co dzień. Niemniej uważam, że w przekładach utworów z XIX wieku mają swoje miejsce. Mógł Mickiewicz pisać: Polały się łzy me czyste, rzęsiste Na me dzieciństwo sielskie, anielskie, Na moją młodość górną i durną,... Pozdrawiam
    • ludzie naprawdę to kupują?   obraz z białym krajobrazem ukradziony z klatki schodowej taka, ot, historia bez pościgów, wycia i rozbijania szkła bez rwania mięsa życia do kości ale z kradzieżą! choć nie mam pewności czy ktoś go nie wystawił na klatkę właśnie żebym go wziął czyż to nie jest życie wielkie nieporozumienie w teorii mógłbym zapukać, zapytać ale nie wiedziałbym gdzie i błądziłbym po mieszkaniach ja to na takiej klatce bym nic nie zostawiał zamek nie działał nie wiem w ogóle czemu ktoś chciałby wyrzucać taki łady obrazek stary, rosyjski jeszcze z leningradu eklektyczny w sensie nie że obraz chciałem się pochwalić słowem eklektyczny dobre, nie? polecę nawet dalej eklektyczna poświata koszernych chodników przeglądam się mrawo w kałużach rozbija się szmaragdem haniebny dżdż nic nie rymuje się z dżdż dziwią mnie wszyscy krytycy i ja wiem że jestem nieudolny że rym bywa częstochowski i że forma mną włada ale w porównaniu do "prawdziwej poezji" czuję się jak jakiś kaleka jakbym stracił jeden z 6 zmysłów jakbym czegoś nie widział czegoś nie słyszał czegoś nie rozumiał przepraszam "prawdziwą poezję" ale z braku laku zacząłbym chyba czytać paragony na parkingu i to by była historia życia! do wydedukowania po nawykach żywieniowych może ktoś ma dziecko? może ktoś ma dietę? to jest niesamowite a nie wasze zasrane tkanki i eklektyczne obrazy przepraszam
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Starzec Ech tam! Złudzenie. 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...