Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Chciałabym
móc Cię znów przytulić
wtulić się w Ciebie
i poczuć się...
nie
nie czuć nic
prócz...

bezpieczeństwa
które zapewniasz mi każdego razu
gdy Twe silne ręce oplatają moje słabe ramiona
rozkoszy
podczas gdy palce Twoje
delikatnie gładzą
lekko podrażniając
wnętrze mojej dłoni
niepewności
gdy usta Twoje zbliżają się powoli
w kierunku
moich warg
radości
którą widzę w Twych oczach
gdy jesteś ze mną
a której zazwyczaj Ci brak
ciepła
które mi dajesz ogrzewając
moje zimne jak lód dłonie
a w końcu nie czuć nic prócz
tęsknoty
w chwili gdy Twoje wargi
oddalają się od moich
tak bardzo spragnionych Twoich
zmęczenia
po chwili trwającej
całą wieczność
gdy nasze usta odnajdują się...
i trwają w pocałunku
nie mogąc złapać oddechu
chciałabym...
móc Cię czuć przy sobie
cały czas

Opublikowano

A mi się podoba, choć nie jest rewelacyjny. Nie lubię opisywania w wierszu urody ukochanego/ukochanej - wolę, gdy autor skupia się na uczuciach, które żywi do kogoś... i tak własnie zrobiłaś, i dlatego zwróciłem uwagę.

Być może forma jest niedoskonała - jest banalna, brakuje jej wyjątkowości sposobu patrzenia, jego niepowtarzalności, ale na pewno coś da się zrobić. Spróbuj poszukać jakichś rozbudowanych, ciekawych metafor, epitetów...

Moim zdanim powinnaś popracować nad formą graficzną tego wiersza - rozbij go na strofy, które zaczynałyby się od określenia twoich potrzeb [rozkoszy, niepewności, radości...]. Zastanów się jeszcze, co możnaby tu zmienić, lub po prostu inaczej skonstruuj następny wiersz...

pozdrawiam i życzę powodzenia

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Poezja to życie Dobrze prawisz i rym jest...  
    • @Jacek_Suchowicz Piękny wiersz o zbliżającej się jesieni. Pozdrawiam serdecznie

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • W koszulce pirackiej i mycce z czaszką, Pochylony nad balią z praniem, Pianę wzbijałem ku niebu – chlup, chlup, Wiosłem szarpałem ocean zbyt spokojny.   Wichry w koszulę łapałem na kiju, Kurs obierałem – ahojj! – wołałem. Ster trzymał mój język, nie ręce, Żagiel inspiracją: tam, gdzie wiatr dmie!   Świat zmierzyłem bez lunety i bez map, Z oceanem biłem się z tupotem i krzykiem. Gwiazdom nie wierzyłem, bo mrugają okiem. Ja wam dam, wy żartownisie, dranie!   Na Nilu mętnym, wezbranym i groźnym, Szczerzyłem kły z krokodylem rozeźlonym. Ocean zamarł, gdy dryfem szedłem – skarpetki prałem, Rekin ludojad nad tonie morskie skoczył i zbladł.   Na prerii mustang czarny jak moje pięty, Ogonem zamiótł mi pod nosem – szast! Wierzgnął, kopytem zabębnił, z nozdrzy prychnął, Oko puścił i w cwał – patataj, patataj!   Na safari gołymi przebierałem piętami – plac, plac! Słoń zatrąbił, nie uciekłem, w miejscu trwałem. W ucho dostał, ot tak – i odstąpił: papam, papam. Został po nim tylko w piasku ślad i swąd.   Lew zaryczał – też nie pękłem, no nie ja! W pierś bębniłem – bim, bam, bom – uciekł w dal. Ciekawskiej żyrafie, mej postury chwata, W oczy zaglądałem – z dumy aż pękałem.   A na kontynencie płaskim i gołym, Jak cerata w domu na stole świątecznym, I strusia na setkę przegoniłem – he, he! Bo o medal z kartofla to był bieg.   Aż tu nagle: buch, trach, jęk – strachem zapachniało! Coś zatrzęsło, coś tu pękło – to nie guma w gaciach... Łup! okrętem zakręciło, bryzg mi wodą w oko, Flagę z masztu zwiało i na tyłku cumowałem.   Po tsunami pranie w błocie legło, Znikły skarby i trofea farbą plakatową malowane, Z lampy Aladyna duch też nawiał – łotr i tchórz, Kieł mamuta poszedł w proch, złoto Inków trafił szlag.   Matka w krzyk „Ola Boga!” – ścierą w plecy chlast! Portki rózgą przetrzepała jak to dywan. Aj, aj, aj, aj! chlip, chlip! to nie jaaaa... Smark, smark, łeee – nawyki to z przedszkola.   Z domku, skrytym w kniejach dębu, ot kontrola lotów. Słyszę łańcuch jak klekoce, rama trzeszczy. Dzwonek – dzyń! błotnik – dryń! szprychy aż pękają. Kłęby kurzu w dali widzę – nie, to nie Indianie.   To nie szeryf z gwiazdą pędzi na rumaku, To nie szalik śwista (z klamrą...? e tam) Ojciec w drodze z wywiadówki – coś mu śpieszno. Aż mnie ucho swędzi, no to klapa, koniec pieśni...  
    • 1) - Łaskawy, zasłużony, zasłużony… dobry, dobry, dobry… - bry, bry… ( Zasypia znużony)                          2) Łaskawy, szczery, szczodry… i niedobry. Frajer ! Święty – przez lucyfera zaklęty. Taki diabli bajer…          
    • @Waldemar_Talar_Talar Dziękuję @Wochen
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...