Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Wędrowiec.1984 u mnie wywołuje taki śmiech, że śmieję się pół dnia albo cały dzień. Małe dzieci nie chcą jeść, to po kryjomu wyrzucają albo wypluwają jedzenie za siebie, tak się szybko wymarzą tym jedzeniem, zaczynaja płakać, żeby je zabrać z tego bałaganu, jak się je myje, to się śmieją. I jak się nie śmiać z takiego życia:)

Opublikowano

@Wędrowiec.1984  Zauważamn, że do uczuć potrzebna jest bliskość, prawie identyfikacja.., ale nie taka budowana przez rozum, lecz głębszą. Rozum stwarza "otoczkę", przez która często trudno się przedostać. Inspirujący szczerością i pięknem wiersz. Pozdrawiam :)

Opublikowano

@duszka Do uczuć owszem. Sam inaczej sobie tego nie wyobrażam, choć charaktery można mieć jak najbardziej różne. A co do rozumu, jakoś tak zawsze było mi łatwiej skręcać właśnie w jego stronę. Wielokroć słono za to płaciłem, np. zdziwioną od ucha do ucha miną potencjalnej partnerki i raczej ostatnim z nią spotkaniem, no ale co mi tam. Warto było.

Opublikowano

@Wędrowiec.1984 Rozumiem, z tym uśmiechem to nie jest łatwa sprawa. Być może to nie chodzi o brak uśmiechu, tylko o wyraz twarzy w danym momencie. Ja na przykład, jak jestem mocno zamyślona, to ponoć mam bardzo surową minę, delikatnie ujmując ;) 

Wracając do tematu bohaterów romantycznych to faktycznie targały nimi różne emocje a z drugiej strony musieli opanować je na poziomie zachowania. Trudny to był żywot :) 

Opublikowano

Ładnie i równo napisane, jak zwykle u Ciebie.

Przekaz trochę kłóci się z ideami romantycznymi. No ale PL nie zawsze znaczy autor. 
Z dyskusji pod tekstem wnoszę, że jednak wyrażasz w nim siebie. Trochę zaskakujące.

 

Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena …niestety stety tak

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Miałam turkusową spódniczkę na szelkach, które krzyżowały się na plecach i zapinały na guziki. Była rozkloszowana, z ciemnego turkusu – a gdy się obracałam, unosiła się jak parasolka. Mama z babcią uszyły mi ją razem. Była niezwykła – miękka i przytulna jak brzoskwinia. Wtedy mówiłam, że „z meszkiem”, dziś już wiem, że to był aksamit. Dzieci lubią takie rzeczy. Może i dorośli. Do dziś nie znoszę materiałów, które gryzą. Ta spódniczka nie była na co dzień, nie do biegania po podwórku. Ale czasem udawało mi się uprosić mamę – jak tamtego letniego dnia. Sąsiedzi smołowali dach. Dla dziecka to było prawdziwe widowisko – ogień na dachu, dziwny, nowy zapach... Na dach nie wejdę, wiadomo, ale na podwórko sąsiadów? Już prędzej. Ciekawość zwyciężyła. I stało się nieszczęście. Chyba jakiś podmuch wiatru przyniósł ze sobą kroplę gorącej smoły. Spadła prosto na moją spódniczkę. – Ach! – Mama mówiła: „Nie kręć się tam, to niebezpieczne”… Pobiegłam do łazienki, zamknęłam drzwi na zasuwkę i rzuciłam się do ratowania mojej ukochanej spódnicy. Próbowałam mydłem, szamponem, płynem do kąpieli – nic. Plama nie znikała, tylko się rozmazywała. Ale się nie poddawałam. Pomyślałam: ten materiał ma takie jakby malutkie włoski... Może da się to wyskubać? Wyskubię – i będzie jak nowa. Skubałam więc. Palce mnie bolały, ale nic. Wtedy zauważyłam pumeks. Może tym? Siedziałam tam długo, coraz bardziej spanikowana. W końcu zaczęli się dobijać do drzwi. – Co robisz tak długo? – zawołała mama. – Nic. – Jak to nic? To wyjdź! – Nie… nie mogę! – Otwieraj natychmiast. Co się stało? Stałam bezradna. Chciało mi się płakać – już nie cicho, tylko głośno. W końcu otworzyłam. – Co się dzieje? Dlaczego…? Wystarczyło spojrzenie – wszystko stało się jasne. – Dlaczego nie przyszłaś z tym do mnie? Coś byśmy poradziły. – Jakie „poradziły”…? Nic nie pomaga, próbowałam wszystkiego. Została dziura. – Och, dziecko. Trzeba było przyjść. Ja bym sobie poradziła. – Ale jak? Czym? – Masłem. Tłuszcz rozpuszcza się tłuszczem. – Masłem?! – Tak. Ale teraz… już po wszystkim. Do wyrzucenia. – Nieee! – Chyba że chcesz w takiej dziurawej chodzić. Jeśli ci pasuje – proszę bardzo. I tak musiałam pożegnać się z moją najładniejszą i najmilszą spódniczką. Lata później jechaliśmy samochodem do Austrii. Upalny dzień, asfalt się topił i zostawiał na aucie smoliste kropki. Ale ja już wiedziałam, co robić. Masło, oczywiście. Po powrocie było trochę paprania, ale wszystko zeszło bez śladu. Wiem nawet, że jak zabraknie zmywacza do paznokci, to świeży lakier rozpuści stary. Już znam kilka sposobów na pozornie niemożliwe rzeczy. Ale... Jak się zakochasz, a ten ktoś odejdzie w siną dal – to co? Trzeba od razu zakochać się w kimś innym? No, jakoś nie działa. Dziura zostaje.    
    • Tylko tyle z tego wyniosłaś?

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • @Roma bardzo dziękuję za piękne słowa.       @Bożena De-Tre kimkolwiek dzisiaj jesteś, zawsze jesteś Poetką. Bo wierszami nuci Ci dusza :)
    • Czyli te masochistyczne kochania mnie i podmiot liryczny łączą

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Lubię Twoje wiersze jest w nisz taka trochę szorstka męska wrażliwość   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...