Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Wycie do księżyca


Rekomendowane odpowiedzi

Po północy,

taki zwyczaj nawet jeśli nów,

a oddech szkli się na mrozie:

auuu, auuu, auuu.

I wciąż od nowa.

 

Zew,

nadremny, nikt nie odpowiada,

mrok milczy.

Znacząco.

 

Nawet ostatni, conocny

przechodzień znikł za horyzontem

zdarzeń.

Ewentualnie w niezabliźnionej ranie

którejś tam klatki schodowej.

 

Wszystko na nic,

nikt nie wycedzi choćby słowa,

zdmuchnięte światła

niewyznaczają drogi.

 

Artysta usidlony spuszcza głowę,

schodzi z posterunku.

Nie pozostało nic innego

jak żałośnie:

auuu, auuu, auuu.

Edytowane przez Marcin Sztelak (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...