Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

@Somalija

 

Trochę o mojej skromnej osobie: jam Łukasz Wiesław Jan Jasiński herbu Topór, moim przodkiem jest niejaki Jakub Krzysztof Ignacy Jasiński herbu Rawicz, mason, poeta i jakobin i to nie z jakiejś tam gałązki, tylko: z grubego pnia drzewa genealogicznego, moi przodkowie przed Drugą Wojną Światową mieli dworek w Jasionce niedaleko Rzeszowa - teraz jest tam lotnisko - przerzut broni na Ukrainę, natomiast: moi przodkowie po kądzieli ukrywali żydów w spiżarni-ziemiance, wieś: Piotrkowice niedaleko Skuł, gmina: Żabia Wola, województwo: mazowieckie, tak: jestem twórcą Tajnego Ruchu Oporu (patrz: proza poetycka - "Tajny Ruch Oporu"), jeśli chodzi o rosyjską Grupę Wagnera*, to: dla równowagi dodam, że istnieje również amerykańska grupa najemników - to też bandyci, mordercy, kryminaliści i złodzieje, oto oni: Academi, poprzednia nazwa: Blackwater USA - amerykańskie wojsko prywatne, istnieje jeszcze Polski Korpus Ochotniczy, który walczy po stronie Ukrainy, nomen omen: o tym generał Roman Polko milczy, kończąc: Druga Rzeczypospolita Polska miała Szwadrony Śmierci (patrz: proza poetycka: "Szwadrony Śmierci"), a Pierwsza Rzeczypospolita Polska miała Lisowczyków.

 

*Richard Wagner był niemieckim kompozytorem, który był uwielbiany przez nazistów - narodowych socjalistów, de facto: Niemców i nadal istnieje jeszcze OUN-UPA pod maską pułku Azow - to nic innego jak nazistowscy Ukraińcy - wielbiciele Stepana Bandery, tak, to nie jest nasza wojna - Słowian, jestem po stronie Wojska Rzeczypospolitej Polskiej, dokładnie: Wojsk Lądowych, Sił Powietrznych, Marynarki Wojennej, Wojsk Specjalnych, Wojsk Obrony Terytorialnej, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu i Polskiego Państwa Podziemnego - Armii Krajowej, Batalionów Chłopskich (nie mylić z Armią Ludową - komunistami) i Narodowych Sił Zbrojnych, a teraz idę robić obiad i będę oglądał serial - "Wojenne dziewczyny", miłego popołudnia.

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Łukasz Jasiński Bardzo Ci dziękuję za obszerny komentarz. Wszystko, oprócz wątków biograficznych jest mi znane... 

Ja noszę białoruskie nazwisko, też z herbem, po kądzieli mam skandynawskich przodków, dalekich lecz kształt mojej czaszki jest rzadko spotykany wśród Słowian, więc geny się odezwały. Żyję na terenie Polski, piszę skromne wiersze o miłości... 

Ja już po obiedzie, czytałam kiedyś coś o wojennych dziewczynach, ja jadę na przejażdżkę rowerową... Pozdrawiam

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano (edytowane)

@Somalija

 

Wiem, przecież masz zdjęcie na profilu, a moje zdjęcie już widziałaś "Na granicy frontu" - jestem blondynem o brązowych oczach (nomen omen: ludzie, którzy mają brązowe oczy - są bardzo inteligentni, sama możesz sprawdzić), jeśli chodzi o kształt czaszki i rysy twarzy - mam typowo słowiańskie, zresztą: nic nie mam do ukrycia, moja świętej pamięci prababcia to Bronisława Grabarczyk z domu Słupek, moja świętej pamięci babcia to Irena Kordys z domu Grabarczyk (wyszła drugi raz za mąż i przybrała nazwisko: Płaska), a moja mama to Katarzyna Jasińska z domu Kordys*, poza tym: w tych czasach kształt czaszki i rysy twarzy nie mają żadnego znaczenia, najważniejsze są geny, moje geny to: polskie (szlachecko - słowiańskie), węgierskie i żydowskie (ze strony prababci), jeśli ktoś posiada tylko jedne geny - jest słaby pod względem psychicznym i fizycznym (tak jak u rasowych psów, mieszance i kundelki są zdrowsze o tych rasowych), jeśli chodzi o pochodzenie po mieczu, to: serdecznie zapraszam na "Samoedukację" - tam znajdziesz monografię "Historię rodu Jasińskich..." (możesz ją kupić przez internet), podstawą znajomości historii jest znajomość własnych przodków, denerwują mnie ludzie, którzy uważają, iż są fachowcami od historii, a o własnych przodkach nic a nic nie wiedzą.

 

*Kordys to nazwisko pochodzenia węgierskiego

 

Jeśli chodzi o serial "Wojenne dziewczyny", to: głównymi bohaterkami są żołnierki Armi Krajowej - warszawianka z Czerniakowa - blondynka (nomen omen: sam jestem z Czerniakowa - Dolny Mokotów, a na świat przyszedłem na Górnym Mokotowie - Madalińskiego, moja historia jest mocno skomplikowana przez zawieruchy wojenne, iż w kończy moi przodkowie po mieczu wylądowali na Opaczy Małej, gmina: Michałowice, województwo: mazowieckie, wspominałem już chyba o dworku w Jasionce zniszczonym przez Niemców?), szlachcianka z dobrego domu - brunetka i żydówka, która została uratowana przez te dwie z Getta Warszawskiego - wszyscy uważają, że jest Polką, mówiłem już: w tych czasach kształt czaszki i rysy twarzy nie mają znaczenia? Najbardziej do gustu przypadła mi warszawianka - blondynka z Czerniakowa...

 

I już po obiedzie: gotowane ziemniaczki bez soli, smażona mortadela na oliwii w sosie pomidorowym i zielone oliwki bez pestek, a brązowe oczy

 

"Symbolizują silną osobowość oraz przywódcze cechy. Jednocześnie są to osoby o radosnym usposobieniu, temperamentne i aktywne. Cechuje je opanowanie i wytrwałość w dążeniu do celu."

 

źródło: Internet

 

 
Łukasz Jasiński 
Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Łukasz Jasiński Pozwolę nie zgodzić się z opowieścią o brązowych oczach, nie dla tego, że sama mam inny kolor, ale dla tego bo wg niej cała Afryka byłaby inteligentna,  przywódcza... eh, 

 

Nie wiem, czy białoruscy bojarowie, ich herb i proporce, a także miejsce o nazwie od mojego nazwiska, jakoś pomagają mi w życiu... ale możesz być spokojny, że biorę się czasem za wiersze z historią i prahistorią w tle, bo ją bardzo szanuję i jest to moje hobby... a historię swojej rodziny też znam.

Latem do obiadu staraj się jeść świeże pomidory, ogórki, sałaty... 

 

A, blonynka z filmu, cóż mężczyzną jesteś więc to nic nadzwyczajnego, raczej naturalne...

@Łukasz Jasiński Z przejażdżki...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano (edytowane)

@Somalija

 

Jeśli chodzi o brązowe oczy, to: podałem źródło, poza tym: nie będę w nic wnikał, a swój własny punkt widzenia na temat prehistorii opublikowałem w eseju "Nowatorska metodologia badawcza", nie istnieje coś takiego jak "białoruscy bojarowie", tylko: "ruscy bojarowie", otóż to: Ruś (mogą być różne przymiotniki jak Czerwona, Kijowska i Wołyńska) została zdominowana przez Wielkie Księstwo Litewskie i po realnej Unii Lubelskiej wielu możnowładców otrzymało szlachectwo z rąk Korony Królestwa Polskiego, stąd: ruscy bojarowie - Białoruś jako byt państwowy powstała dopiero podczas okupacji nazistowskich Niemiec, potem: komunistycznej Rosji i były to de facto byty autonomiczne, dlatego też: z powodu braku korzeni tożsamościowych - na Białorusi panuje dyktatura, jeśli chodzi o jedzenie: będę jadł co chcę (przeważnie ze słoików), uważasz, iż mam czas na gotowanie? Mam na głowie dwadzieścia cztery metry kwadratowe lokalu socjalnego, opłaty: czynsz, prąd, śmiecie, abonament i ratę kredytu, dodam jeszcze: zakupy i mój wolny czas ma polegać na przyziemnych sprawach - praktyce błędnego koła - śmiertelnej rutynie? Mam zrezygnować z pasji i z dbałości o własne Ciało, Umysł i Duszę (CUD - trzy pierwsze litery) na rzecz bycia niewolnikiem wolnego rynku i różnych systemów (państwowego, samorządowego i kościelnego)? O! Liberum Veto! Kończąc: jeśli jakaś dziewczyna chciałaby ze mną zamieszkać, to: serdecznie zapraszam na esej "Warunki", dziękuję za rozmowę i było mi bardzo miło.

 

Łukasz Jasiński 

 

@Somalija@Somalija @Łukasz Jasiński@Somalija @Łukasz Jasiński@Łukasz Jasiński@Somalija

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@violetta Nie, jeżdżę cały rok... 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie ucz mnie historii mojej rodziny... daj pradziadom ich przezwiska...Tamte tereny po drugiej wojnie światowej zostały włączone do ZSSR, teraz powstają ram zasieki przeciw czołgom... Nie wszyscy mają linię ewolucji od samego Adama... niektórzy to zwykłe kundle...

 

A co do szukania dziewczyny do zamieszkania razem... to nie ten portal

Edytowane przez Somalija (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Somalija

 

Bariera powstaje przeciwko wojnie hybrydowej wywołanej przez dwóch psychopatów pochodzenia żydowskiego: Włodzimierza Putina i Aleksandrę Łukaszenkę, zresztą: Włodzimierz Żełeński (zgodnie z zasadami polszczyzny, obce imiona i nazwiska należy spolszczać) też jest pochodzenia żydowskiego i chodzi o bezpieczeństwo Narodu Polskiego i Państwa Polskiego - przed nielegalnymi imigrantami, legalni imigranci mogą bez problemu przejść przez graniczny punkt kontrolny, nie wiem czy o tym wiesz, iż w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Francji są przedmieścia pełne slumsów nielegalnych imigrantów - brud, głód, smród, nie wspominając już o ogromnej przestępczości, jeśli chodzi o dziewczynę, to: mam prawo tutaj szukać drugiej połówki na moim poziomie, otóż to: nie jestem frajerem, aby wydawać kasę na portalach randkowych, już raz byłem na Sympatii i gadałem, gadałem i gadałem i wydałem blisko dwa tysiące polskich złotych i do niczego nie doszło - żadnego realnego spotkania, jeśli znowu jesteś urażona, to: proszę o łaskawe wybaczenie, kończąc: jak ja mogę uczyć łaskawą panią historii, kiedy nawet nie wiem jak ma łaskawa pani na imię i nazwisko? Na przyszłość proszę ważyć słowa, żegnam!

 

Łukasz Jasiński 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Łukasz Jasiński Wiem jak w Europie wyglądają miasta i jakie mają problemy, w Paryżu czułam się jak w Afryce, i to nie są już obrzeża, ludzie z kolonii francuskich są już teraz wykształceni, przejmują zawody, ulice... dochodzą do tego Chińczycy, stawiają market i sprzedają tanio, i mają wszystko: francuskie perfumy, buty, ubrania w cenie 30% tego, co w sklepach... W Niemczech jest to samo, najpierw powstaje kebab a potem meczet, kobiety rodzą po kiloro dzieci... i cała dzielnica jest Turecka. 

Władimir Putin, rzeczywiście robi zrzuty ludności na naszą granicę i jest to ewenement wojny hybrydowej. 

 

Nie wiem czy wiesz, że na emeryturę przechodzi więcej Polaków niż wchodzi na rynek pracy i rząd dał zielone światło Hindusom, Filipińczykom i Gruzinom.... Nie mów, że nie widzisz na ulicach obcokrajowców??? 

 

Nie jestem obrażona, ale mam takie wrażenie, że prowadzisz rozmowę, tak aby było czuć Twoją wyższość... Ja się czuję u siebie, nie ważne skąd są moi przodkowie. Urodziłam dwoje dzieci dla tego kraju i wychowuję je jak potrafię... i jeśli nie szanujesz moich myśli i wierszyków, to pamiętaj o innych aspektach...

 

Niestety nie mam wpływu na Twoje życie miłosne... każdy ma jakieś ,,Warunki"...

 

 

Opublikowano (edytowane)

@violetta

 

Mi nie chodzi o odbijanie dziewczyn, tylko: o znajdywanie wspólnego języka - komunikacji, nie jestem dwunożnym ssakiem agresywnym, tylko: człowiekiem z humanitarnymi i humanistycznymi zasadami, przecież nie podrywam zajętych dziewczyn, żon i tych zaręczonych, wystarczy powiedzieć lub delikatnie dać do zrozumienia: "nie" lub "dziękuję panu", poza tym: treść tekstu posiada charakter polityczny (temat jest aktualny) i wojenno-historyczny i moje komentarze są całkowicie zgodne z treścią - nie łamię żadnego regulaminu.

 

Łukasz Jasiński 

 

 

Edytowane przez Łukasz Jasiński (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@violetta Viola, Ty zawsze się pojawiasz gdy ktoś rozmawia o sprawach miłosnych...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@Łukasz Jasiński Łukasz jest dużo młodszy od Ciebie... ale wiesz, jak jest mężczyźnie można wiele wmówić...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Oglądałam te filmy... a Violi nie proponuj, ona jest romantyczna, podkochuje się nawet w premierze...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pewnego razu żył pewien drwal.   Miał dom i ogród, na którym rosły różne krzewy, kwiaty oraz warzywa. W zagrodzie były rózne sprzęty, którymi posługiwał się na codzień, starannie wykonując nimi meble, donice, wycinając deski pod dach chroniący go przed deszczem. Codziennie chodził do lasu pozyskując nowy materiał dla potrzeb wytwarzania kolejnych dóbr.   Tak mijał czas, a drwal i jego życie obfitowało.   Pewnego razu na jego posesję padło ziarno by po kilku dniach zakiełkować. Roślina niepostrzeżenie rosła, tworząc łodygę i puszczając liście.   W końcu została dostrzeżona przez właściciela, lecz nie wiedział on jaki jej gatunek.   Czas wciąż płynął, a roślina przybierała coraz to większych rozmiarów. Ze względu na to, że drwal miał wiele obowiązków i nie przywiązywał dużej wagi do wznoszącej się wśród innych - zieleniny - za każdym razem, kiedy odwiedział owe miejsce był bardzo zdziwiony tempem w jakim rosła.   Codziennie słońce rzucało promienie na usytuowane w kącie posesji drzewo, deszcz je podlewał, a noc przynosiła mu wytchnienie.   Było to silne drzewo - wichry i burze nie zrobiły mu krzywdy. Z każdym dniem w drwalu rosła ciekawość - co to za drzewo i czy w zależności od tego wyda jakieś owoce.   Mijały lata - ukazał się pień, wyrosły gałęzie, w cieniu drzewa można było zaznać ochłody. W końcu, jesienią pojawiły się i owoce - małe zielone kulki, jabłoń.   Dojrzały, a drwal z przyjemnością je zerwał i spożył, zadziwiony ich niezwykłą słodyczą.   Czynił tak co roku, rozkoszując się coraz to obfitszymi plonami. W końcu drzewo stało się na tyle duże, że pośród jego gałęzi ptaki uczyniły sobie gniazda, a w jego pniu wydrążyła sobie norkę wiewórka. Życie wokół drzewa obfitowało.   Drwal chętnie zbierał owoce, lecz brakowało mu motwyacji i czasu, by zbierać je wszystkie, dlatego zaprosił do pracy swoje dzieci i znajomych, darując im prawo by również je spożywały.   Gdy drzewo osiągnęło wielkich rozmiarów, zimą opadały z niego usychające gałęzie, którymi drwal palił w piecu w pokoju swojego domu grzejąc swoje ciało oraz oraz swoich najbliższych.   Przyszły jednak lata, kiedy deszcz padał coraz rzadziej i rzadziej. Plony były coraz mniej obfite, a nie podlewane przez nikogoo drzewo w końcu nie dało owoców. Zapuszczało jednak skromnie liście, gdy drwal zastanawiał się co z nim zrobić.   W końcu, po dłuższym namyśle, stwierdził ostatecznie, że drzewo należy ściąć. Decyzję tę podjął dużym trudem - bowiem jego pień był bardzo szeroki i silny, a samo drzewo na tyle wysokie, że ze strachem rozważał, gdzie upaść powinna jego korona, by nie uszkodzić znajdujących się w pobliżu: domu oraz sprzętów, a także ogrodzenia.   Nadszedł sądny dzień.   Drwal, po przyjemnej, kojącej nocy, wypoczęty i w pełni sił, wstał z łózka, spożył obfite śniadanie i z siekierą w ręce dumnie ruszył w kąt ogrodzenia.   Stając przed drzewem przyjrzał się jego pniowi, skrupulatnie oczami szukając miejsca, w które wbić ostrze. Dostrzegając odpowiednie miejsce, zatarł ręce, chwycił narzędzie i podszedł bliżej by zadać pierwszy cios. Aby wziąć zamach odchylił daleko ramiona, biorąc swoim siermiężnym nosem głęboki oddech.   Uderzył raz. Uderzył drugi raz. Uparcie uderzał z całych sił, bez tchu, bez żadnych wątpliwości, będąc zdeterminowanym by drzewo obalić. Błyskawiczna przerwa, szybka szklanka wody, zagrycha - uderza dalej, znów bez tchu i bez namysłu - drzewo musi zostać ścięte.   Walcząc aż do póżnego popołudnia, w końcu został tylko fragment pnia, który pozwalał na jego złamanie. "Teraz wystarczy wziąć linę, zarzucić poniżej korony i lekko pociągnąć, łatwa sprawa" - pomyślał. Szybko pobiegł do stodoły po sznur. Wrócił spokojnym i dostojnym krokiem, po czym rzucił grubą nicią, wydając przy tym odgłos wysiłku.   Lekko już zmęczony podszedł pod drugi koniec liny i zaczął ciągnąć. Pień, lekko już uschnięty łamał sie pod naporem niewielkiej siły. Odlatująca kora i fragmenty drewna wydawały pękający dźwięk. W końcu pękły ostatnie wrzeciona, odsłaniając wieloroczne słoje jabłoni, po czym drzewo ze świstem i hukiem, trzaskiem pękających gałęzi zostało obalone.   Zadowolony drwal tyłem odszedł kilka kroków aby spojrzeć na swoje drzewo. Nie było to dla niego nic szczególnego. Kątem oka jednak zwrócił uwagę na nadlatujące z zachodu chmury, a jego dłoń musnął powiew chłodnego, jesiennego wiatru. Był to okres zbiorów.   Jego twarz, z zadowolenia przemieniła się - nieco spoważniała i posmutniała. Po chwili, z nieba spadły krople deszczu, a drwal stojąc w bezruchu i spoglądając na wystający z ziemi, ściety pień gorzko zapłakał...
    • I namokłe dyby mamy bydełkom Ani
    • Ule dam, a sad, dom okrutny syn Turkom odda sam, Adelu
    • @tie-break To świetny wiersz: mądry, dojrzały, pisany z wielkim wyczuciem formy i znaczeń. Łączy intymność z uniwersalnym doświadczeniem odchodzenia od słów, które miały dawać schron.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...