Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Spójrz! Na wschodzie gdy światło dostojne

Ognistą głowę wznosi, cały lud

Hołdy przed nim składa bogobojne,

Z lubością patrząc na ten święty cud;

Gdy wespnie się na niebieskie wzgórze,

Jak młodzian krzepki w szczycie ochoty,

Śmiertelnych wzrok wciąż patrzy ku górze,

Bacznie śledząc jego pochód złoty:

Lecz gdy w dół wóz zmarniały się toczy,

Z dnia uwożąc gasnącą personę,

Wierne wpierw, odwracają się oczy

Od zejścia i patrzą w inną stronę:

Oto mija południa twa godzina

W ciszy zemrzesz, gdy nie spłodzisz syna.

 

I William:

 

Lo! in the orient when the gracious light

Lifts up his burning head, each under eye

Doth homage to his new-appearing sight,

Serving with looks his sacred majesty;

And having climbed the steep-up heavenly hill,

Resembling strong youth in his middle age,

Yet mortal looks adore his beauty still,

Attending on his golden pilgrimage:

But when from highmost pitch, with weary car,

Like feeble age, he reeleth from the day,

The eyes, 'fore duteous, now converted are

From his low tract, and look another way:

So thou, thyself outgoing in thy noon

Unlooked on diest unless thou get a son.

Opublikowano

@lirycznytraktorzysta W rzeczy samej - Oto mija południa twa godzina to 11 sylab. Zamieniam na - Oto mija ci południa godzina. - Sens zachowany, rytm lepszy. Dzięki!

Szekspir mówi w tej linii: So thou, thyself outgoing in thy noon

Dosłownie: Tak (i) ty, sam odchodzisz w swe południe. Ale zegarowe - noon, bo geograficzne, wiadomo, south.

Natomiast ostatni wers trzyma metrum - licząc "w" razem z "ciszy": /w ci/szy/.

To się bierze stąd, że mówiąc nie robimy przerwy między "w" a słowem: w południe wymawiamy wpołudnie. Ale już mówiąc "na południe", tę przerwę słychać. 

Opublikowano

@violetta NIe oglądając TV - tam akcentują źle lub wcale :). 

Albo czytam na głos (jak wiersz pokręcony) albo w myślach "na głos" stawiając odpowiednio akcenty. Pewnie na początku można by czytać akcentując przesadnie, żeby słuch wyrobić. Jak posłuchasz starszej polszczyzny, nawet z lat 50 to bardzo wyraźnie to słychać. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @viola arvensis Egzystujemy w świecie złamanych serc. Przydałby się warsztat naprawczy, gdzie plastry miodowej miłości zabliźniałyby takie rany. Viola, każdy człowiek to osobny świat i aby takie dwa światy - kobieta i mężczyzna- mogły razem funkcjonować w trwałym i długim związku, potrzeba jest nie tylko miłość, lecz obopólne zrozumienie, które powinno się razem wypracowywać.  Pozdrawiam Cie serdecznie. 
    • Kiedy miałam kilka lat, ogłoszono stan wojenny. Wysłuchaliśmy komunikatu przez radio, które zwykle było puszczane nad ranem. Choć jeszcze było ciemno, mogliśmy wykorzystać nagle dany nam czas na koziołki i inne radosne wygłupy. Cieszyłam się, że zostanę w domu, ale nagłą sielankę przerwała mama, wyjaśniając, że to znaczy, iż mogą nadjechać czołgi. Odtąd, od tego dnia i tej godziny, czołgi mogły wynurzyć się w każdej chwili, zwłaszcza że nie tak daleko od nas znajdowała się jednostka wojskowa. Mijaliśmy się czasem z nimi w drodze do lasu, gdy wyjeżdżały na poligony, zza mijanych murów, wracając z zakupów. W święta odwiedzaliśmy je, nieruchome, ustawione jeden obok drugiego, niosąc w sercach kolorowe chryzantemy. Tym razem tylko opuściły swoje pudełka i jak nakręcane zabawki wyjechały w strajkujących, przeciw bliżej nieznanemu wrogowi, który czai się tuż, tuż.    Gdy zniknęła koleżanka z klasy, uciekała przed czołgami. To właśnie one z bliżej niezrozumiałych mi powodów nakazały opuścić dom małej dziewczynce o dwóch warkoczykach zawiązanych na kokardki, zupełnie takiej samej jak ja. Dopiero co bawiłyśmy się u mnie w domu i na umówiony sygnał udawałyśmy przerażenie, zaglądając przez przedpokój w puste oczodoły straszliwej maski Króla Olch. Eksponat już rangi historycznej, zaprojektowany przez pana Zitzmana. Skądinąd ręce, które ją wykonały, były przedłużeniem nierealności wszelkich alternatywnych zakończeń, jakie niesie z sobą teatr. Na domiar złego, zamieszkałam przy drodze oznaczonej w planach jako droga ewakuacyjna dla czołgów. Przeciw możliwemu niebezpieczeństwu posadzono szpaler drzew. Okna wybudowano wyłącznie w ścianach sąsiednich od tych, których usytuowanie mogłoby zdradzić, iż ktoś chciałby usłyszeć lub potajemnie zobaczyć wyjeżdżający na misję czołg.   Schowaliśmy się tam, drzewa wybujały do góry, szansa na niezauważenie nas, wysoce wzrosła. Życie jednego człowieka, cóż znaczy w żarcie historii.      
    • Zapachniało Asnykiem... Kiedyś mi się zdarzyło takie nawiązanie do jego wiersza "Między nami nic nie było": A tu mam jeszcze "wersję dla leniwych" :)   A Twój wiers bardzo ładny. Trochę w nim Asnyka, ale bardzo dużo Violi :)   Pozdrawiam serdecznie.
    • @Berenika97 przepiękny. Rozbiłaś bank ostatnich czytań. bb
    • @lena2_ fajne te lepiejki :) I treść, i forma skrojone na miarę.  Przeczytałam z przyjemnością. Bb
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...