Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Za górami, za lasami za innymi planetmi była sobie planeta, na której mieszkały tylko dziewice. Żadnego księcia nie było w pobliżu, bo najbliższa planeta była sto milionów lat świetlnych i tylko tam zamieszkiwał jeden książę. Dzieląca go odległość zabezpieczała go przed inwazją rozkochanych, jak mu się zdawało, dziewczątek. Co dzień, gdy wstawał rano, kupował sobie świeże wiadomości z internetowej sieci międzyplanetarnej i doświadczał uczucia wielkiej satysfakcji z powodu tak idealnego trybu życia, który miał na swojej planecie. Był sam sobie królem, paziem, rządcą swych włości. Cóż mu więcej brakowało? Wieści o tych przeludnionych i skażonych planetach były tak okropne, że tym bardziej rozkoszował się swoją samotniczą egzystencją. I gdyby nie zakłócające jego spokojny żywot wieczne podglądania z planety dziewic, to czułby się całkiem szczęśliwy. Niestety, przez te panny czuł się trochę jak robak pod szkłem mikroskopu. Nie wiedział, co ma z tym zrobić, ciążyło mu to coraz bardziej i z tego powodu zaczął rozmyślać nad sposobem pozbycia się nieproszonych gości z zasięgu ich teleskopowego wzroku. Uczynił nawet jedną próbę, a mianowicie okrył się płaszczem i przeleżał długi czas nie pokazując twarzy. Pomysł ten okazał się niewypałem, gdyż musiał w końcu poddać się, by zająć się swymi sprawami. A tymczasem na planecie dziewic ktoś misternie snuł nić ze swej jedwabnej sukni. Nić ta rozwijała się i rozwijała, a była tak elastyczna, że mogła się rozciągać dosłownie w nieskończoność. Jedna z księżniczek, ta najinteligentniejsza i zarazem najpiękniejsza zaczęła spuszczać się po tej nici w dół, w kierunku jego planety. I kiedy już brakowało tylko paru metrów do osiągnięcia celu, książę obudził się nagle ze snu, w którym nakładał na malutką nóżkę śliczny pantofelek. Jeszcze nie zakochał się nigdy w swym życiu i nigdy nie widział z bliska księżniczki. Wiedział, że jest obserwowany przez całe „stado” księżniczek, jednakże nigdy nie miał z nimi żadnego kontaktu. I teraz, gdy otworzył oczy pojawiła się, najinteligentniejsza i najpiękniejsza, jedyna, która wpadła na pomysł dostania się do niego za pomocą nici z prującej się sukni. I teraz stała przed nim w samej bieliźnie. Ksiażę był tak olśniony, że zapomniał słów, po czym udało mu się wypowiedzieć tylko jedno słowo, które od razu przyszło mu do głowy-„Żona”. I w tym momencie coś dziwnego zaczęło się dziać z nim. Zrobiło mu się niedobrze, głowa zaczęła go boleć, ręce trząść się. Poczuł, jak włosy zaczynają mu wypadać i siwieją, na internecie pojawiły się zakłócenia. Nie mógł już więcej dosłyszeć wyniku meczu w rugby i zobaczyć, co się dzieje we wszechświecie. Wszystkie lampy pogasły, bo nagle odłączono go od elektryczności za niezapłacone rachunki i jego ulubiona koszula została wymieniona na nowszą, dużo droższą, kóra zamiast kołnierza, miała obrożę z haczykiem na smycz. A jego konto bankowe zostało zablokowane. Śliczna księżniczka wybrała wszysto co do centa i przetransferowała wszystkie pieniądze na konto wszystkich dziwic na dziewiczej planecie. Był to jeden jedyny książę, który jeszcze dał się nabrać na kobiece wdzięki, bo reszta mężczyzn już dawno zaprzestała rozglądania się za kobietami i obrosła w konta bankowe nic prawie nie robiąc, oprócz picia piwa i oglądania telewizji, jak działo się na planecie mężczyzn. Słowo „żona” zostało usunięte ze słownika. Mężczyźni tylko nieustannie roją się wokół stadionów i depczą niemiłosiernie trawę, tak, że już ich ukochana planeta zaczyna zamierać z powodu braku zieleni. Z tego powodu wiecznie są niedotlenieni. Brak żon spowodował bankructwo banków, które nie miały żadnego obrotu, gdyż wszyscy tylko wpłacali, a wydawali jedynie na piwo i papierosy. Tak więc banki musiały być pozamykane. Wówczas okazało się, że pieniądze walały się po ulicach i nie było komu ich zbierać. Wiatr rozwiewał je tylko i zaśmiecał ulice. Nikt nie miał czasu na porządki, gdyż nie było przerw w meczach i piciu piwa. Życie stawało się niemożliwe i dlatego nie pozostało nic innego jak zaglądnąć na "Wyspy Dziewicze", gdzie już podobnie się działo, gdyż wydeptana zieleń wokół sklepów z garderobą i kosmetykami, które ilością dorównywały w swej nieskończoności prawie liczbie cyfr po przecinku w liczbie „pi”, zaczęła zanikać, a opustoszałe z powodu bezustnnego wybierania pieniędzy banki, zbankrutowały. Panienki w prześlicznych ubraniach i bucikach poczuły silny brak męskiej ręki, którą to kiedyś z takim uporem zwalczały różnymi podstępnymi zabiegami, służącymi otwarciu kont w bankach, domach mody i sklepach z biżuterią. Suknie walały się teraz po ulicach, jak stosy papierów. Nikt nie chciał ich sprzątać, gdyż nie było wsród nich żadnej nieemancypantki. Bez pieniędzy i i zieleni dalsze życie było nie do zniesienia. I dlatego przyjęły z ulgą posłańca z planety mężczyzn z propozycją połączenia tych dwóch światów. Ale, jak wiadomo, jest to utopijna decyzja z obu stron, bo przecież, sami wiemy dlaczego. Wygląda na to, że idealnego wyjścia nie ma i najlepszym jest-nie myśleć o nim.

Opublikowano

idealnego trybu życia, które miał na swojej planecie- podmiotem jest "tryb", więc konsekwetnie "który"- tak mi sie przynajmniej zdaje
Te wieści o tych - wywal "te"
I gdyby nie te zakłócające - i znowu "te" na aut
robak pod szkłem- nie rozumiem tego porównania. Gdybyś napisała pod szkłem mikroskopu, albo np: pod kloszem to bym załapał
płaszcem- płaszczem
Jedna z księżniczek- wcześniej wspominałaś jedynie o dziewicach-skąd nagle awans społeczny
swego codziennie tego samego snu- jakoś to nie brzmi
oczy jego nigdy nie widziały - patetyczno- anachroniczne
bankowe zostało zapieczętowane- zablokowane (zapieczętować możnaby sejf bankowy)
na Wyspy Dziewicze- planeta zmieniła sie na wyspy, czy nie dostrzegłem, że akcja przeniosła się na ziemię
ilością dorównywały prawie liczbie „pi”- pi nie jest zbyt wielką liczbą ( trzy z haczykiem). Może miałaś na myśli liczbę cyfr po przecinku?
Fajne dwa sposoby na bankructwo banków
Reasumując- czytałem lepsze twoje utwory. Ktoś (bodajże Asher namawiał cię na radio)- i słusznie- twoje monologi rzucają na kolana. Opis statycznej w gruncie rzeczy sytuacji chyba ci nie leży.

Opublikowano

Leszku, dzięki za rady. Poprawiłam co się dało, ale dalej tu mi coś "nie leży" Przyznaję, że niedopracowane i ciężko teraz zmienić, by wszystko "grało". Pomyślę nad tym.
Ps. Nie zawsze uda się napisać coś, co można uznać za niezłe. Próbuję. Miło mi, że zadałeś sobie tyle trudu, by wskazać błędy. Pozdrawiam.

Opublikowano

czytając twój tekst przesuwały mi się w pamięci, niczym na taśmie produkcyjnej / hihihi/ książki : Mały książę, Kopciuszek, mit o Narcyzie a nawet film Sexmisja! łaczysz, splatasz wątki. być może troszke opowiadanie jest linearne ale może to był taki zamiar. stworzyłaś nastrój "głaskania po plecach " tak to nazywam, coś cieplutkiego...
i jestem pełna podziwu dla konsekwencji Leszka , który jest konstruktywnym krytykiem dla wielu piszących.
Pozdrawiam

Opublikowano

Aniu ( i wszyscy pozostali autorzy) nie bierz sobie do serca moich uwag dotyczących kwestii artystycznych. Moja ocena jest i musi być subiektywna. Jeśli zaś idzie o stronę techniczną- staram się (może trochę nieudolnie) naśladować mistrzynię w wyłapywniu błędów, przy czym tutaj też mogę się mylić. Wydaje mi się, iż tym sposobem mogę choć odrobinę pomóc.

Opublikowano

Do wszystkich wizytujących-Serdeczne dzięki. Zapraszam do odwiedzin miłych gości, chociażby z najostrzejszą krytyką (w końcu o to chodzi, żeby uczyć się, także poprawiać błędy. Leszku, Twoja kuratela, to dla mnie już prawie konieczność. Każdemu przyjemniej, jak miło piszą o jego opowiadaniu, lecz czasami trzeba też liczyć się z tym, że i gusta różne i "owoc" nie zawsze dojrzały. Pozdrawiam/Ania

Opublikowano

Hmmm...Inspiracje? Wszystko, co widzę, słyszę, pamiętam "zaganiam do kojca wyobraźni".
Panno Anno, Jacku 22, Asher-proszę o litość! Drżę przed następnym wejściem, żeby nie zawieść. Z góry wybaczcie-pod taką presją! Pozdrawiam serdecznie/Ania

Opublikowano

o mało co nie przegapiłabym tej tej planety małp, oh, sorry
to przez te DZIEWICE, już myślałam, że to jakieś feministyczne bla blaby
/aż dreszcze przechodzą na samą myśl/
brawo brawo, wspaniale Namalowałaś -Obsmarowałaś popopopadanie w skrajności
/jeszcze mnie rzuca, ale teraz z zachwytu/
pozdrawiam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Gosława Jest w tym wierszu autentyczność, szorstkość i piękno. Super.
    • Nie spodziewała się. Nie spodziewała się, i to absolutnie całkowicie - bądź też całkowicie absolutnie - że jej uczucie do niego przetrwa. Pomimo tego, że do chwili, kiedy zyskała pewność odnośnie do swoich doń uczuć, upłynął już długi czas - ponad rok. Ponad dwanaście miesięcy od chwili, kiedy nie dotrzymała danego mu słowa i znikła bez wyjaśnienia - zamiast przyjechać tak, jak obiecała.    Myślała o nim przez cały ten czas, to prawda. I było jej głupio przed samą sobą z powodu wtedy podjętej pod wpływem chwilowego impulsu decyzji. Było głupio nawet pomimo faktu, że przeżyta po aktórych krajach południowo-wschodniej i zachodniej Europy, a dokładniej po Grecji, Holandii, Słowenii, Albanii oraz Włoszech, w jaką wybrała się za namową bliskiej koleżanki i wraz z nią, była ekscytująca.  Chociaż zarazem fizycznie wyczerpująca - szczególnie na Rodos i w Atenach - przy sześciodniowym tygodniu pracy w tamtejszym upale, a jeszcze bardziej przy wylewnej emocjonalności mieszkańców.     - Od wspólnych z nim chwil - pomyślała po raz kolejny, słysząc znów po raz kolejny i znów od wspólnych znajomych - minął już tak długi czas. To naprawdę ponad rok, określiła trzema słowami tę kilkunastomiesieczną prawdę. Może przyjdzie, skoro dowiedział się, że wróciłam do pracy do miejsca, w którym poznaliśmy się, zamienić chociaż kilka słów. Chociaż przywitać się. Chociaż spojrzeć. Chciałabym - nie, nie chciałabym: chcę - go zobaczyć. Chcę usłyszeć. Chcę ujrzeć w jego oczach te chęci i te zamiary, o których wtedy zapewniał. Chcę usłyszeć w jego głosie te uczucia, które wtedy poczułam. I przed którymi...     - Wybaczysz mi? - pomyślałam po raz następny, nadal przepełniona wątpliwościami. - Nie wiem, czy ja sama wybaczyłabym ci, gdybyś to ty mnie zostawił.     Przyszedł.     - Chodź, poprzeszkadzam ci w pracy - powiedział jakby nigdy nic, z tym swoim - ale już nie takim samym - lekkim uśmiechem. Serce zabiło mi dwuznacznie. Z jednej strony radośnie na jego widok, z drugiej aspokojnie na widok tego, że uśmiecha się inaczej niż wtedy. Aspokojnie na tak właśnie odczutą świadomość, że on jest już innym człowiekiem. Że zmienił się, podobnie jak ja.     - Dajcie nam trochę czasu - zakończyłam swoją opowieść szefowej prośbą o dodatkową przerwę. - Odlicz mi ją - poprosiłam wiedząc doskonale, że to zrobi.     Usiedliśmy.     - Chcesz wrócić? - zaczął bez ogródek. - Jeśli tak, to pamiętaj: jeden błąd i po nas - nacisnął mnie spojrzeniem i tonem. Udałam całkowity spokój.     - Pozwól, że opowiem ci, co wydarzyło się u mnie przez ten czas - włożyłam awidocznie wysiłek, aby mój głos zabrzmiał swobodnie. I pierwsze, i drugie udanie wyszło mi łatwiej, niż sądziłam.     - Jestem już inną dziewczyną niż wtedy - uznałam wewnętrznie. - Na pewno mnie chcesz? - spytałam go niemo kolejnym spojrzeniem.     - Kontynuuj opowieść - poprosił, dodawszy "proszę" po krótkim odstępie. Poczułam, że celowo.     Opowiadałam, a on słuchał.    -  Muszę to wszystko poukładać - powiedziałam na zakończenie. - Sam teraz już wiesz, że to skomplikowane.     - Pomogę ci we wszystkim, w czym tylko będę mógł - obiecał.     Spojrzałam na niego, uśmiechając się. Do niego i do swoich uczuć.    - Bardzo cię lubię - zapewniłam go. - Ale małymi kroczkami będzie najlepiej...               *     *     *      Dwa dni później przysłał mi zdjęcie białego anturium w doniczce.      Gdańsk - Warszawa, 25. Października 2025   
    • @Gosława dodam jeszcze, i w taki elektryzujący pierwiastek, kobiecy :))))) 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      @Dekaos Dondi ...przeczyć nie trzeba, gdyż jako drewno, cal za calem, stanie się wkrótce w piecu opałem.   Pozdrawiam z uśmiechem 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...