Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

To jest zapałka,
której draska pochodzenia Naszej Matki
wzrost temperatury powoduje w główce —
zmielona szkliwem przez pałki doświadczenia
—, że ogień z duszy wzniecam i śliną głodu
foto wspomnienia, gdzie jesteście obie, wy!
Czerwoność mi dałyście, jaką z was zdzieram 

 

To nie jest zwyczajna zapałka;
zwykle wiatr zdmuchuje i dym — w świeczkach ona
tli się brakiem urodzinowego tortu
trzydziestego pierwszego grudnia, z południa
mokra dusza w północ trafia, tak niesucha
licząc tysiąc czterysta stopni Celsiusza

 

Nigdy! Ta zapałka nie zgaśnie, 
bo północ z południem jest obmurowana
i kompasem sprawdziłem, wiatr gdzieś zawieje;
choć zmagam się z azymutami w poziomie,
są powodem: dłońmi koszyka nie zrobię,
bo nie muszę chronić ognia — z serca dany 

 

Dym zapałką kolejne wznieca!

 

****************************************************************************

 

Krótka retrospekcja!
 
Treść wiersza (jedna z kilkudziesięciu) podparta jest trzymiesięcznym doświadczeniem na otwartej przestrzeni, na jakiej swój pielesz miałem. Bez ogródek — tam zaczęły się moje głosy. Więc cofniemy się do ostatniego kwartału roku 2019...wypełniwszy lukę w mojej twórczości środkiem października do końca grudnia wierszami z 'czarnej teczki'
Oto jeden z nich.
/ byłem wówczas bezdomny /

 

Opublikowano

@Nefretete Zaintrygował mnie Twój wiersz. Przyznam, że zastanawiam się czym a może kim ta zapałka i draska były wtedy dla Ciebie. Taka zapałka może ogrzać dłonie, serca, ale może tez spalić cały świat. Ważne, że od serca i że nie zgaśnie. Ciekawy i jak dla mnie zagadkowy wiersz.

Pozdrawiam serdecznie :-)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zgadza się!

Zapalony tak został do dziś; obudził mnie, moje życie. Jako człowiek samotny (tak naprawdę niesamotny) jestem szczęśliwy.

 

Dziękuję za zajrzenie do tekstu.

Pozdrawiam serdecznie

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Wiesz? Często zaglądam do Kasprowicza i jego wiersza: O śpiących rycerzach w Tatrach. Są dwie wersje, jedna jako forma liryczna, druga jako forma prozy. Bo widzisz? Ktoś skomentował już ten wiersz na innym portalu, pisząc, że obudzę (obudziłem) śpiącego rycerza — już czas? Dzisiaj patrząc na te wiersze, jakie napisałem (i kolejne treści wstawię) odnoszę wrażenie, że jestem albo stuknięty z poezją :-))

Albo profetą. Wszystko się sprawdziło jak dotąd w moim mniemaniu, bo wybudziłem Boga z moich zgliszczy. Z góry układał dla mnie plan, no i przeznaczenie — no bo jak by można to inaczej wytłumaczyć? Bo głosy. Dlatego te wiersze są dla mnie skarbnicą wiedzy

 

Zatem nie powinno było cię niepokoić, że odkryłem światło i dzisiaj jestem napędzany jego wolą; choć w cieniu byłem. Żebyś nie zrozumiał źle, cień nie jest mocą nieczystą, jest raczej dowodem na to, że w jego pokładach leżą złoża nieodkryte.

 

Dziękuję ci za komentarz i zainteresowanie treścią wiersza.

Pozdrowienia przesyłam

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Andrzej_Wojnowski Może właśnie tak pozytywny odbiór. Dlatego, że pisane z serca, z autentyczności. Zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Już pierwsza gwiazda wzeszła – zimna i szklana, Jak oko Boga, co patrzy z nicości na pana. Śnieg otulił ten dworek całunem milczenia, Zgasły dawne hałasy, zgasły uniesienia. Stół stoi biały, wielki – jak lodowa kra, A na nim drży płomykiem samotna łza. Obrus lśni krochmalem, sztywny jak sumienie, Pod nim siano nie pachnie – lecz kłuje jak ciernie. Jest talerz dodatkowy... dla wędrowca, mówią? Lecz dzisiaj cienie zmarłych w nim usta swe lubią Zanurzać bezszelestnie. Nikt nie puka w drzwi. Tylko wiatr w kominie swą kolędę brzmi. Biorę w dłoń ten opłatek, kruchy chleb anioła, Lecz komu go połamać? Gdy pustka dookoła! Wyciągam rękę w przestrzeń – dłoń w powietrzu wiśnie, I czuję, jak ten mróz mi serce w kleszcze ściśnie. „Wesołych...” – szepczą usta do ściany, do cienia, I kruszy się ten chleb w pył... w proch zapomnienia. Choinka w kącie stoi, strojna jak na bal, Lecz bombki w niej odbijają tylko wielki żal. Patrzę w nie jak w zwierciadła – widzę twarz starca, Co przegrał życie swoje w te karty u szulera, u marca. Gdzie gwar dziecięcy? Gdzie matki krzątanie? Jest tylko „Bóg się rodzi” – i moje konanie. O, Panie, co tej nocy zstępujesz na ziemię, Czemuś mi włożył na barki to samotne brzmię? W stajence było zimno, lecz byli pasterze, A ja tu, w ciepłej izbie, w swą pustkę nie wierzę. Więc siedzę i czekam, aż świeca dopali, Aż noc mnie tym czarnym płaszczem, jak kir, przywali.
    • @KOBIETA gdyby nie kobiety, nie byłoby świata:)
    • @violetta zobacz Violetta …jednak my dziewczynki ;) o wiele więcej i szybciej rozumiemy:)  Spokojnych Świąt dla Was

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      ️  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...