Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Inne spojrzenie, część 122


Rekomendowane odpowiedzi

                                                                dla Belli

 

   - Nie jestem tradycjonalistką - powiedziała Bella, wtulona w Mila po porannych czułościach - mas eu quero a boda, ale chcę ślubu. Pamiętasz na pewno łacińskie przysłowie mówiące, że Tres faciunt collegium. Czyli, w wolnym tłumaczeniu, "Do trzech razy sztuka". 

   - Wiem, mówiłeś - podjęła, wciąż spoglądając nań z wyczekującym uśmiechem - że wolisz dotrzymać, niż obiecywać. Mimo to proszę: zgódź się. Czy jedno drugiemu przeszkadza? 

   - No nie wiem... - Mil pokręcił głową z udawanym wahaniem. - Muszę się zastanowić.

   - Ah voce, ach ty! - Bella udała, że przybiera zawiedzioną minę. - No wiesz...

   - No właśnie wiem - uśmiechnął się, by odgonić cień smutku, który wyczuł, że skrada się do Jej duszy - że się zgadzam. Chcesz wybrać miejsce, prawda? I świadków?

   Pocałowała go czule, uśmiechnąwszy się. I promieniejąc jak mała dziewczynka, rozradowana prezentem.

   - Exatamente eu sei, no właśnie wiem - Bella użyła tych samych, co Mil przed chwilą, słów. - Moją mamę i siostrę, acordo, zgoda? Sprowadzę je stamtąd, gdzie mieszkają, specjalnie na tę okoliczność. Ale się ucieszą! - zaśmiała się radośnie.

   - Ach, więc wiedzą o wszystkim - zrozumiał Mil.

   - Sim, tak - wiedzą - spoważniała. - Mają na tyle otwarte umysły, by móc przyjąć prawdę o przeszłości. Mojej, naszej wspólnej, i oczywiście także swojej. Wiesz, są doświadczonymi duszami, towarzyszącymi mi od dawna. A ty, meu querido Mil, mój kochany Milu, kogo chciałbyś jako świadka?

   - Mistrz będzie tu najbardziej odpowiednią osobą - odrzekł. - Znaczy Jezus - dodał. - Zgadzasz się?

   Przytaknęła.

   - A jakie miejsce wybierzesz? - wrócił myślą do poruszonej wcześniej kwestii.

   - Co powiesz na Wenus, planetę kobiet? - odparła pytaniem.

 

                              *     *     *

 

   Ślubna uroczystość przebiegła tak, jak powinna - bardzo radośnie, a zarazem bardzo spokojnie. Rozemocjonowana Bella co rusz ocierała łzy. Jej mama i siostra też były podobnie wzruszone. Za to Mil, jakby dla energetycznej równowagi, był bardzo opanowany.

   - Zupełnie jak podczas naszych dwóch poprzednich ślubów - przypomniała sobie Bella analogiczne wydarzenia sprzed ponad pięciuset lat i sprzed około stulecia. - Wtedy też jakby wygasił w sobie wszystkie emocje... A przecież był i jest uczuciowy... czasami nawet bardzo. To w gruncie rzeczy doskonale - stwierdziła. - Nie chciałabym go, gdyby był lub stał się inny... 

 

                              *     *     *

 

   Na miejsce nocy poślubnej wybrała Bella pałac wenusjańskiej królowej. Co prawda, sprawa wymagała przeprowadzenia przez Jezusa delikatnie dyplomatycznej interwencji. Bowiem rzeczona władczyni, powodowana nie tyle kobiecą dumą - a w jej przypadku jednocześnie królewską - ile przestrzeganym od zarania miejscowej społeczności zwyczajem, który z racji wielowiekowości przekształcił się w niepisane prawo - nie chciała zgodzić się na obecność jakiegokolwiek mężczyzny na planecie, a więc także i w jej własnym pałacu. Z obecnością Jezusa była inna sprawa, tu z oczywistych powodów ustąpić musiała. Chociaż z drugiej strony początkowo kręciła nosem uważając, że Jego bóstwo Jego bóstwem, a zwyczaj jej planety zwyczajem jej planety. Włącznie, rzecz jasna, z pałacem, stanowiącym jej osobistą przestrzeń. W końcu, rozumowała, od kogo jak od kogo, ale od Boga można w końcu spodziewać się zrozumienia. I oczekiwać akceptacji oraz wymagać szacunku. Dla społeczności, składającej się wyłącznie z kobiet i dla wspomnianego już miejscowego zwyczaju.

 

                              *     *     *

 

   - Czujesz? - zapytała Bella w chwilę po tym, jak kolejne uniesienie Ich kolejnej poślubnej nocy dobiegło końca. Poziom doznawanych własnych emocji - i odczuwanych przecież przez Nią uczuć Mila, tak fizycznie, jak duchowo - nie wpływał na wysoką samoświadomość, płynącą z poziomu duchowego rozwoju, na którym się znajdowała. Która pozwalała Jej natychmiast identyfikować procesy, zachodzące w Jej ciele. Zarówno w wymiarze intelektualnym, jak i ponadzmysłowym.

   - Czujesz? - powtórzyła widząc, że nie czuje. Z uśmiechem ujęła jego dłoń i położyła sobie na brzuchu.

   Zrozumiał od razu czując, jakby coś z Jej wnętrza próbowało dotknąć nieśmiało i ostrożnie jego dłoni. Mimo to popatrzył na żonę spojrzeniem pełnym niedowierzaniem.

   - Tak - potwierdziła z uśmiechem. 

   Oszołomiony Mil przez dobrych kilka minut nie potrafił powiedzieć nawet słowa... 

Cdn.

 

   Voorhout, Wielka Noc 2023 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wiesław J.K.

   Drogi Wiesławie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

, spodziewałem się takiego skojarzenia. Jednak Amazonki to  wojowniczki, prawda? A powyżej mowa o społeczności żyjącej w pokoju i ukrytej przed oczami wojowniczych Ziemian. Ale znanej osobom wyższej świadomości, jak Bella.

   Ponadto, jak słusznie zauważył John Gray, kobiety są z Wenus. 

   Dziękując Ci bardzo za wizytę i czytanie, pozdrawiam Cię świątecznie . 

 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

   Nieźle to ujęłaś . Ale wybacz, że zadam pytanie o dwukropek i cudzysłów . Słusznym wydał mi się w obecnej sytuacji i z taką wspólną przeszłością, ślub po raz trzeci . Zresztą, cytując Christmasa/Johna Stathama z "Niezniszczalnych 2", "Kto by nie chciał takiej żony?"

   Jeszcze nie wiem, "dlaczego żony Jezusa nie mają potomstwa". Przemyślę ten wątek. Bardzo Ci dziękuję za sugestię . 

   Świąteczne pozdrowienia .

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Wszedłem w rolę Świętego Mikołaja. I kupiłem całkiem sporo prezentów. Paradoks polegał jednak na tym, że najlepsza rzecz jaką kupiłem była najgorszym prezentem. Otóż, tę jedną rzecz kupiłem bardziej pod siebie, aniżeli pod obdarowanego. Postaci rzeczy to nie zmienia, bo rzeczywiście była to najlepsza i najtańsza rzecz zarazem. Rzecz wręcz nie rzecz, nie wchodząc za bardzo w tajniki prezentu. Innymi słowy coś znacznie bardziej metaforycznego i ponadczasowego, choć powstałego na czasie dzisiejszym. Rzecz spraw obecnych. Gdybyśmy tak umieli obdarować czytelnika wyrafinowanym tekstem, który ten rzeczywiście chce przeczytać byłoby święto znacznie większe niż pierwszy i drugi dzień świąt razem wzięte. Coś bardziej niebywałego nawet niż wszystkie dni wolne w roku kalendarzowym.    Warszawa – Stegny, 24.12.2024r.
    • Choćbyś wszystko robił tylko dlatego, że nie wiedziałeś i choćby tylko to źle zabrzmiało niczym przypadkowe uderzenie miedzianego cymbału   Dźwięk wybrzmiał, a powietrze niesie drgania dookoła Ziemi, obiegając ją upamiętniającą ciszą   To słowa w ciemności ukryte, którymi rozświetlasz drogę innym duszom w mroku po kolanach brodzącym.   Jakże się stało, że .. bóg(?, nie nie) narodził się w dobie, której zabrakło światła? Gdy słońce, tu, na tej połowie umiłowanej mojej planety, gdzie dominuje ludzkie istnienie - jest widywane najkrócej?   Może to fetysz by widzieć światło w ciemności, samemu sobie rozświetlając drogę, latarniami, lampkami, świecami .. z tym - zazwyczaj - ohydnym pożółkłym odcieniem   Może to filozofia, by nawiązać do tego, który niesie światło zamiast - jak to zostało napisane - do tego, który kieruje ku światłu? Może to strach przed światłem, lub nienawiść światła, by być od niego jak najdalej, by nigdy się do niego nie zbliżać.   A być może stwierdzisz, że wszyscy chcecie światła i w ten mroczny dzień oczekujesz jego ostatecznych narodzin? W takim razie, powiedz mi, gdzie ciemność, skoro na świecie panuje jedność i odnalazłeś z resztą ludzkości spokój ducha, tego dnia, w życzliwości i ciepłych słowach? W końcu, powiedz - czy, skoro przyszło światło i tego dnia nie ma wojen, a na froncie wszyscy całują się, wychodząc sobie naprzeciw z okopów, dlaczego zapominasz o nim dnia następnego? Jakże mogło przyjść tylko na jeden dzień, czyż to nie zdrada, chwilowy, wręcz momentalny flirt prostytutki, chętnej raz w roku, na chwilę spożyć obfity posiłek wzajemnego uwielbienia?   Wykluczam cię, jeśli z twoich ust pada wiatr słów w jednym argumencie: "tradycja". No chyba, że obstajesz za tym, że świat duchowy nie istnieje, jednak korci cię, by strzelić babci gola zadowolenia z dzieci i zasnąć bez .. fałszywych wyrzutów sumienia. Lub na wszelki wypadek przeżegnać się w obawie, przed tym, czego nie wiesz.. właśnie - światłość, nauka.. chwila zwątpienia?   I jeśli już wierzysz, tak jak ja wierzę w swojego Syna, czy myślisz, że jako jego Ojciec, byłbym skory spłodzić go w dzień, by Jego narodziny wypadły w ten najciemniejszy dzień roku?   Myślisz, że byłbym skory go spłodzić w dzień, o porze takiej i w chwili takiej, że narodziłby się w ciemnościach nocy?   I jeśli znów się zapierasz, dumny "chrześcijaninie", że to tradycja i symbol - to symbol już opisałem, tradycję również, a jeśli to tradycja pogańska to powiedz wprost: jesteś poganinem czy uwierzyłeś w mojego Syna? Chyba, że lubisz stać rozkroczony nad nierządnicą ukazując jej swoją haniebną nagość. Jedną nogą w niebie, drugą w ludzkich nieczystościach Nie będąc jednocześnie nigdzie.     Mówisz, że nie wiedziałeś, że to pomyłka lecz zbluźniłeś przeciwko mnie nie przeciwko mojemu synowi lecz przeciwko duchowi, który w Synu moim zamieszkał. Bo nie taki był mój zamysł i nie uczyniłem prawdy kłamstwem ani zła dobrem.   Zbluźniłeś przeciwko Bogu, a jestem duchem również Próbując zasiąść na moim tronie stanowisz jedynie swoje standardy.   Ty, miedź brzęcząca, Ty, cymbał brzmiący.   I choćbyś zarzekał się na krzyż i zmartwychwstanie, choćbyś wrzeszczał w parku pełnym ludzi błagając o litość i łaskę.   To prawdą jest, że nic nie zrozumiałeś.   Poznałeś jedynie ciemność teraz ona towarzyszyć ci będzie wiecznie i nieodwracalnie.   Tak jak ja kiedyś kochałem ciebie, kiedy posłałem swojego Syna, a teraz jestem tutaj osobiście, idąc w ślady z moją siostrą za naszym ukochanym kwiatem i rodzicami, którzy wszystko uczynili. Tak teraz ty kochasz ciemność.   Jak spełni się nasza miłość, tak i twoja.        
    • Gdy Polka się puszcza,to ku...a,gdy Francuska się puszcza,to ku..a, a gdy Żydówka się puszcza,to antysemityzm. Już sam nie wiem, co o tym sądzić. Pozdrawiam.
    • @Kantata   Dziękuję za komentarz, a nie odpuszczę, niby jak mam odpuścić, opus dei?   Łukasz Wiesław Jan Jasiński herbu Topór 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...