Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Znów dziś czuję ból...recepty nie będzie, sam wypisałem blankiet na dół.

Jest ciemno wśród nocnych lamp. Nie chcę złamać szpadla...Tak mocno dziś chcę. Tak żaluję choć nie wiem czy wie...Tak głeboko zanurzam go w ziemi. Jest twardo ale płaczem ją napełnię. Motywują go wyrzuty. Im więcej ziemi, tym bliżej do pokuty...

Te kilka lat zrobiło swoje. Moje dwie sikoreczki, przylatują na krótkie przestoje. Nie słyszę na co dzień ich szczebiotu...oddala się codziennie, bliżej im do grzmotu...

Wtedy naciskam go mocniej. Wybieram więcej...

Mam zbiornik do łez, zatankowany codziennie. Już nic nie widzę, sól mam na ustach. Na ślepo wyrzucam spod stóp. Nie wiem czy żyję czy już płacze duch?

Chciałbym to cofnąć. Patrzeć jak latają.

Wyrzucić szpadel i wlożyć czysty but...

 

Opublikowano

@Elephant

Ty sporo już masz textów, ale fajnie, bo to radocha czytać je. Tutaj jest proza, ale z rymami. Niby nic, ale podejrzewam w Tobie typ odkrywcy. 

Nie powiem, o czym pomyślałem czytając, bo to zbyt smutne, szczególnie, jeśli utwór jest na faktach.

Pozdrawiam

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

@Olgierd Jaksztas Masz rację, dotyczy mojego życia. Możesz śmiało powiedzieć, musiałem nauczyć się z tym żyć, więc mogę również o tym rozmawiać. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję za radochę, to miłe, że przeczytałeś. Fajnie byłoby zostać odkrywcą, bo tacy gdzieś tam zawsze się zapiszą.

Jak na razie stąpam twardo po ziemi i czas pokaże czy moje loty mają sens i jak wysoko uda się wzbić :-)

Dziś mam trochę wolnego czasu, więc biorę się porządnie za lekturę. 

Opublikowano

Samo życie.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Udająca prozę poezja w ostatnich trzech zdaniach zrzuca zasłonę.

Dużym mankamentem tego portalu jest podział na kategorie treści niepodzielnych, ale taka już nasza przypadłość: nazywać, numerować, szufladkować…

 

Pozdrawiam serdecznie.

Opublikowano

@staszeko Zgadzam się z Tobą, trudno to do jednej szuflady włóżyć. A taki porządek życia już jest, zaczyna się od opaski na ręce i liczbie punktów w dziesięcio stopniowej skali.  

Mam nadzieję, że brak odpowiedniej szufladki nie przysłonił zawartości. ;-)

Pozdrawiam serdecznie.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • dziś twoja kolej zapalić  świeczkę by  wiedzieć do czego wracać nawoływać zbłądzonych żeglarzy wyrywać białym bałwanom   dziś twoja kolej nie zamykać bram czekać z ogarkiem na rozdrożu sprawdzić obecność tak wielu jeszcze chowa się w sobie dziś twoja kolej trwać
    • @Migrena... dobrze określone, bezwzględność losu może.. to.. splatać. Dziękuję Ci za dobre słowa. @infelia... masz rację, na drugi raz, przed snem.. przerzućmy się na bajki... ;) Dzięki za uśmiech. @Waldemar_Talar_Talar... gdy mieszkałam u Mamy, też wieszałam pranie na zimnym strychu, w tym okresie.
    • @andrew I plastyczny...  
    • Nie wiem jak i kiedy dotarłem do domu. Obudził mnie lekki, popołudniowy deszcz, cicho dzwoniący o brudne szyby. Pozostało mi tylko kilka wspomnień. Samotnego picia do współczujących oczu zielonych, młodej barmanki. Swoich grzechów nie zapije. Duszy też nie wykupię od diabłów za ostatnie kilka, pałętających się po kieszeniach płaszcza groszy. Dom uciech pamiętam. Dom mistrza i jego krągłych, krasnych czarownic. W rogu najdalszym sali, sami literaci i poeci. W gryzącym dymie biełomorców. W oparach ciężkich, gorzelnych. Był tam z nimi przy stole czarny, duży kot. W szranki na równi z nimi przepijał. Na wódkę i zakąskę z kawioru, tak samo jak na myszy tłuste łowny. Miał muchę różową, upiętą pod szyją i cylinder na główce zgrabny. Neseser, widać też jego, stał obok krzesła. Skórzany, szyty, szykowny. Wasz przyjaciel i krajan - mówił spokojnie bardzo męskim i głębokim głosem kot - Zginął. Nie dalej jak godzinę temu. Stracił głowę pod kołami tramwaju. Przykry widok. Byłem przy tym. - chwycił zgrabnie napełniony po brzegi kieliszek w prawą łapkę, wychylił szybko i do dna. Czknął tylko cicho. Puścił jeszcze filuternie oko do, palącej u wejścia do sali tanecznej, pięknej siostrzyczki Maszy.   Wieczorem by zwalczyć objawy kaca, postanowiłem udać się na urokliwy spacer po prawie pustym prospekcie. Gdy wróciłem, właśnie zadzwonił telefon. Była to policja. Pytali czy znam może jako doktor i pracownik uniwersytecki, profesora przybyłego z Niemiec o nazwisku Woland. Bo jest pilnie przez służby poszukiwany. Odparłem zgodnie z prawdą, że nie znam nikogo o tym nazwisku. Lecz pamiętajcie panowie. Rzekłem im ponuro. Szatan nie jedno nosi imię. Potrafi mieć i w kocie pomocnika a w osobie literata - marnego kuzyna.
    • myśli odpływają   pod powiekami zmierzch    czuć zapach … jutra w nowej szacie  bez makijażu    11.2025 andrew   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...