Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

   Jezus nie pytał żadnej z żon, czy czuje się usatysfakcjonowaną miłosnymi uniesieniami. Nie chodziło tyle o to, że jako Wszechwiedzący wiedział wszystko, ani też, że nawet gdyby nie wiedział, to ze swymi duchowymi umiejętnościami mógł w każdej chwili zajrzeć do każdego z żoninych umysłów - i wtedy już wiedziałby. Rzecz polegała dokładnie na tym, że wyczuwał wszystkie pragnienia i odczytywał wszystkie myśli. A jako mężczyzna w pełni doskonały w taki też idealny sposób owe pragnienia spełniał. Dlatego wyznania "Tak mi było dobrze w nocy" * i prośby o więcej były Dlań tyleż spodziewane, ileż oczywiste. Ale, ponieważ Dlań również, jako człowieka i jako Boga, stanowiło przyjemność słuchanie takich wyznań i otrzymywanie takich próśb, przeto nigdy owej oczywistości nie podkreślał. 

 

                              *     *     * 

 

   - W takim razie lecimy? - książę Jurij zapytał retorycznie w imieniu Jezusa, gdy śniadanie w sali biesiadnej zaczynało dobiegać końca. - Proszę więc, gdy skończycie, wrócić do swoich komnat, zabrać ze sobą potrzebne rzeczy i przyjść na dziedziniec. Pierwszym miejscem, do którego polecimy i w którym się zatrzymamy, będzie nasz Księżyc. Jego gospodarze zostali już powiadomieni i czekają na nas ** .

   - Gospodarze? Naszego ziemskiego Księżyca? Ale jak to? - odezwało się kilka mniej świadomych osób.

   - Skoro nasz dostojny gość tak twierdzi, najwidoczniej jest to prawdą - odparł książę, udzielając tym samym odpowiedzi dostosowanej do stanu świadomości pytających. Chociaż, jeśli chodzi o niego samego i o księżnę, oboje doskonale wiedzieli, jak sprawy się mają.

   - Gdy przylecimy i wylądujemy, sami zobaczycie - dodał, odebrawszy od Jezusa telepatyczną sugestię, by tymi właśnie słowy uzupełnił odpowiedź. - To, co zobaczycie - co zobaczymy - będzie fascynujące... 

 

                              *     *     *

   

   Lot na Księżyc nie trwał długo i z racji technicznych możliwości gwiezdnego statku odesłanego w inny wymiar aroganckiego Anunnaki - przewyższającego pod tym względem bardzo wiele istot sfery Mroku, o ile nie każdą - i z racji stosunkowo małej przecież odległości. Gdy pilotujący statek Jezus zbliżał się nim do powierzchni Księżyca po stronie niewidocznej z Ziemi, książę Jurij włączył komunikator, by powiadomić o ich rychłym lądowaniu.

   - Witaj, Jezusie - odezwał się przywódca kolonii Starszych Sióstr i Braci, zamieszkujących ziemskiego satelitę. - Witajcie i ty, księżno Molchano i ty, książę Juriju - w głosie mówiącego pobrzmiewały szacunek dla tak znamienitych gości i osobista harmonia. - Cieszymy się, mogąc gościć was i waszych towarzyszy. Otwieramy bramę hangaru, zobaczycie go na prawo od toru waszego lotu.

   Istotnie, na powierzchni Księżyca, widocznej przez okna z prawej strony kabiny pilota, pojawiło się jakby pęknięcie. Najpierw wąskie, w postaci świetlistej linii prostej. Stopniowo stawało się coraz szersze, przyjmując kształt rozświetlonego prostokąta. Jezus stopniowo zmniejszał prędkość pilotowanego pojazdu, jednocześnie zbliżając się do wlotu do wnętrza Księżyca, aż do zupełnego jej zredukowania, by zawisnąć nim nad hangarem. A potem, ustawiwszy pomocnicze silniki hamujące we właściwej pozycji, opuszczał statek coraz niżej i niżej. Aż do precyzyjnego nim wylądowania w miejscu, wskazywanym przez mrugające zielonymi strzałkami światła czujników.

   - Ano, to jesteśmy na miejscu - uśmiechnął się do swoich żon, które koniecznie chciały zobaczyć ostatnią część lotu i przebieg lądowania z kabiny pilota. Dla rozładowania ich niepokoju - najmniejszego u Mai, przyzwyczajonej wszakże do odbywania kosmicznych lotów, a najsilniejszego u Ewy - uśmiechnął się niczym Obi Wan Kenobi po szczęśliwie zakończonym awaryjnym lądowaniu na Courusant.

   - Znowu się udało *** . 

   Po czym włączył urządzenie do komunikacji wewnętrznej, by poinformować pozostałych uczestników wyprawy, że mogą szykować się do wyjścia.

   - Czekajcie koło wejścia - powiedział. - Za chwilę opuścimy nasz statek. Przywódca Gospodarzy, jego rodzina i najbliżsi współpracownicy już czekają, by nas powitać i ugościć. Możecie oddychać swobodnie - dodał uspokajająco, odbierając myślowe obawy Neda Landa. - Wewnątrz Księżyca jest wytwarzana, przy pomocy maszyn, potrzebna nam atmosfera. Bardzo zbliżona do naszej, ponieważ nasze ziemskie organizmy są podobne do organizmów istot tu mieszkających. Po czym znów uśmiechnął się, zwracając się do swoich żon.

   - Chodźmy się przywitać.

 

                              *     *     *

 

   - Witajcie - ze swobodnym uśmiechem powiedział Jezus do również uśmiechniętego przywódcy miejscowej społeczności Starszych Sióstr i Braci. - Miło was znowu spotkać.

   - Witaj, Jezusie - jako się rzekło, wspomniany przywódca był równie naturalny i swobodny. - Witam serdecznie Ciebie, twoje żony i wszystkich pozostałych towarzyszy. 

   Powitalne grzeczności i wstępne rozmowy były równie swobodne ze względu na wysoki poziom świadomości większej części przybyszy z Ziemi. Jedynie w przypadku Neda i Rzymian, ze względu na wojownicze przecież ich usposobienia, Gospodarze potrzebowali trochę bardziej koncentrować uwagę... 

Cdn.

 

* Słowa te zaczerpnąłem z "Ostatniego Dona" autorstwa Mario Puzo. Kto nie zna, polecam.

** Film potwierdzający, że satelita Ziemi jest, mówiąc wprost, stacją kosmiczną, można obejrzeć na kanale "Tajemity" na YouTube. 

*** Cytat pochodzi z odpowiedniej sceny "Zemsty Sithów", III Epizodu "Gwiezdnych Wojen". 

 

   Voorhout, 25.03.2023

 

 

 

 

 

        

 

  

 

 

 

 

 

 

   

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Kumam, jednak wydawało mi się, że w tej dywagacji inspiruje Cię treść owego "serialu" (jak nazywasz ten słowotwórczy szmelc), co kompletnie było dla mnie niezrozumiałe. Ale może to ja znów nie czaję bazy? ;P 

 

 

Edytowane przez tmp (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

   Szczególnie wtedy, gdy definicje skrojone "pod fałsz", mające na celu podtrzymywanie wprowadzonego uprzednio nieprawdziwego światopoglądu, są zbyt wąskie. 

   Dzięki Ci wielce za komentarz i siostrzane serduszka . Serdecznie Cię pozdrawiam .  

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dlaczego na podstawie serialu mam pisać komentarz??? Serial obejrzałam z przyjemnością, ponieważ grało tam bardzo dużo przystojnych mężczyzn i dwie boginie Aslaug i Porunn i oczywiście moja ulubienica mityczna Lagertha

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano (edytowane)

@Wiesław J.K.

   Drogi Wiesławie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

, dzięki Ci wielce za literacką wizytę i zwrócenie uwagi. Cenię sobie Twoje uważne czytanie  

   Mówiąc potocznie: "nie było opcji, aby się nie udało". Ale myśli podsunęły mi wspomnianą scenę z Epizodu Trzeciego "Gwiezdnych Wojen", wraz z wypowiedzianymi słowami, oczywiście. 

   Serdeczne pozdrowienia, Wiesławie . 

Edytowane przez Corleone 11 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Przepraszam, ten mój komentarz był kompletnie... z głupia frant. Coś mnie naszło żeby się podroczyć i "pomyślałem", że fajnym sposobem na to może być zaczepna wypowiedź w temacie którego ni w ząb nie rozumiem. Dzięki za wyrozumiałe podejście do moich bredni... :)

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • O, ty? Pokraka ma raka, kara ma kar kopyto?    
    • Ma taka Judasza dom i moda z sadu jaka tam.    
    • Dinozaury były z cukru Laura z marcepana. nie strasz dzieci, bo się boją będą płakać proszę pana   Myślę, że jest dla dzieci :)
    • Da... jaki pepsi cola lokis - p e p i k a  jad.  
    • Rozpocznę od uwagi, że poniższy tekst, będący przedstawieniem osobistej obserwacji, może chwilami sprawiać wrażenie subiektywnego.       Tajowie.    Myli się ten, kto przypisuje Tajom powszechną lub bezwyjatkową pozytywność. Aczkolwiek w pierwszych - dosłownie - chwilach po przekroczeniu granicy i w pierwszych bycia na tajskiej ziemi spotkałem się z życzliwą pomocnością urzędników imigracyjnych - chodziło o uzyskanie koniecznego do wjazdu cyfrowgo kodu, to wkrótce później uporu sprzedawczyni biletów do autobusu, jadącego z Bangkoku do Hua-Hin, który dotyczył zamiaru "wciśnięcia" - dosłownie - biletu na autobus odjeżdżający za dwie godziny zamiast sprzedaży biletu na najbliższy, na który czekałbym pół godziny - trudno nazwać pozytywnym. Z punktu widzenia energetycznego wydaje mi się acelowym i awłaściwym dalsze opisywanie tej sytuacji. Dość będzie stwierdzić, że wydane na bilet pieniądze otrzymałem z powrotem, zaś do pod drzwi opłaconego wcześniej hotelu w Hua-Hin - położonego w odległości dwustu kilometrów - pojechałem bezpieczną taksówką, płacąc cenę osiemdziesięciu sześciu dolarów. Zbyt wyraźne podkreślenie taniości przejazdu wydaje mi się zbędnym. Przejazd ten zajął około dwóch godzin, autobus zaś potrzebowałby na przemierzenie tej trasy zdecydowanie więcej czasu. Na marginesie dodam, że ruch w Tajlandii - tak samo jak w Wielkiej Brytanii - jest lewostronny. Podkreślę natomiast, że ze znajomością języka angielskiego wśród Tajów bywa różnie. Tak samo jak z prawdziwością odpowiadania na zadane przez osobę spoza ich kraju pytanie; Tajowie mają przemożną tendencję do potakiwania nawet wtedy, gdy wiedzą, że mówią nieprawdę.     Ceny.     Zacznę od podania informacji, że tysiąc tajskich batów - tak nazywa się waluta Tajlandii - na obecną chwilę przelicza się na sto czternaście polskich złotych i dwadzieścia siedem groszy. Dalsze przeliczenia, drogi Czytelniku, możesz poczynić sam. Za bardzo tani, jednodaniowy obiad w przyulicznej restauracyjce - ryż z kurczakiem - zapłacisz pięćdziesiąt batów. Za droższy, czyli ryż plus wołowina plus napój - sto pięćdziesiąt, sto sześćdziesiąt batów. Za średni, wciąż jednodaniowy, czyli ziemniaki, kotlet schabowy smakujący zupelnie jak polski , surówka i piwo koszt wyniesie Cię dwieście pięćdziesiąt. W lokalu spełniającym zachodnie standardy - mam tu na myśli włoską restaurację "Emma" -  za spaghetti z przystawkami zapłacisz czterysta pięćdziesiąt batów; dodawszy setkę cytrynowego likieru limoncello podwyższysz rachunek o kolejne sto. Taksówkarz za piętnastominutowy kurs zażyczy sobie dwieście, dwieście pięćdziesiąt batów. Za godzinny masaż w prywatnym saloniku należność wyniesie, w zależności od miejsca, od trzystu do czterystu batów. Napiwki wypada dawać. Bardzo. Z oczywistego powodu. W przyulicznych stoiskach można śmiało, bez obaw, kupować owocowe smoothie z lodem. Kupiłem i spróbowałem ananasowego. Nie szkodzą, a kosztują połowę tego, co w kawiarni: odpowiednio czterysta i osiemset batów. Ze słodyczy polecam baskijski sernik, dostępny w różnych wariantach.     Przyroda/pogoda.     Obecną pora deszczowa jest taką wyłącznie z nazwy. Od mojego przyjazdu osiem dni temu deszcz padał tu tylko trzy razy przez - w sumie - około półtorej godziny. Słońca jest pod dostatkiem, temperatura w granicach trzydzieści jeden do nawet czterdziestu stopni. Woda w Zatoce Tajlandzkiej - w której mieszkają sobie małże, kryjące się w przedstawionych poniżej muszlach, malutkie kraby oraz "żyjątka" - zachęca do kąpieli, natomiast piasek plaży do chodzenia po nim boso - już nie. Odradzam. Namawiając jednocześnie na włożenie ochronnego kapelusza; godzina do dwóch, spędzone w operującym tak intensywnie Słońcu wystarczą, aby poczuć się źle.      Na koniec ciekawostka, dotycząca dostępnych w sklepach, również w popularnych  "Seven-Eleven" i "Lotus" - czyli dawnym Tesco - wodach i napojach. Gdy zapytać miejscowego sprzedawcę o gazowaną wodę, ów z punktu pokaże Ci Coca-Colę, Fantę, Sprite'a czy Pepsi. Jeśli chcesz nabyć wspomnianą, należy pytać o "soda water". Natomiast woda to woda - po prostu naturalna.    Ze zrozumiałego powodu nie przedstawiłem tu informacji o charakterze formalnym - jak chociażby te o wizach.       Hua-Hin, 10. Czerwca 2025  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...