spacerując po lesie
dziękowałem drzewom
i ciszy za ich
dostojeństwo
spacerując po lesie
czułem się jak ktoś
kto o nic się
nie martwi
spacerując po lesie
czułem jak radośnie
bije moje serce
a dusza się cieszy
spacerując po lesie
nie myślałem o jutrze
które nie wiadomo
co przyniesie
spacerując po lesie
podziwiałem wiatr i echo
które miłą plotkę
pod pachą niesie
o której wiersz napiszę
gdy wrócę do domu
niech owa plotka nie
tylko mnie cieszy
Drzewo złamane żelaznym gromem,
Toporem huku rozdarte dziwnie,
Wznosi ku górze nieme swe słowa -
Może to skarga, może modlitwa?
Konar urwany – łapą wybuchu
Przybrany sadzą ukrył się w pyle.
Nie przyjdzie wiosną kwiecistość nowa,
Aby wykarmić – barwne motyle.
Dwa kroki dalej gałąź potężna
Leży odłamkiem grzmotu odcięta.
Gdy werbel śmierci gasi oddechy,
Nie ma okrucha troski dla piękna.
Niebo spuchnięte gorzkim karminem
W jedną skończoność byty przemienia,
Mgła siwym kocem otula miękko
Równo – znaczenia i nie – znaczenia.