Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To zależy jeśli to jest autentyczne powołanie to wtedy ich parą jest Bóg.
Zatem singlami nie są.
Jednak może znaleźć się eremita kłamczuszek
co za frajer chce mieć pełny brzuszek
I wtedy zasługuje na tytuł singla.

 

Opublikowano

Przyznam, że dotykają mnie takie osobiste sprawy, jakby reszta społeczeństwa chciała narzuć cośkolwiek jednostkom, a to że za długo są dziewicami/prawiczkami, a to że są  singlami, a to że wogle gapią się w te głupie smartfony.

Japonia.

Tam singli, dziewic/prawiczków i gapiących się w smartfony są po szczyt Fudżi.

 

Przemyślę to sobie na spokojnie i wrócę.

Pozdrawiam!

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zapraszam zatem ponownie.
Ja też jestem samotny, ale nie z wyboru. Z powodu niepełnosprawności i chorób. Raczej opiekunki potrzebuję niż partnerki. Mimo to, a może właśnie dlatego uważam, że parami lepiej.
Jadnak zanim moja linia życia uległa zmianie było raz pojedynczo, a raz parami. Oba rozwiązania moją swoje wady i zalety. Jako ktoś samemu jest szczęśliwy to nie narzucam. Może jednak warto się zastanowić, czy z kimś nie byłoby jeszcze lepiej.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie jestem samotna. 

Życie w pojedynkę nie oznacza samotności.

Oczywiście w idealnym świecie Żyli długo i szczęśliwie, ale nie każdemu jest pisany taki scenariusz. Po prostu tak bywa. 

Mam prawie wszystko, czego chciałam. A że w tej układance brakuje jednego puzzla? Fuck! Pal go sześć. Ten obraz jest prawie skończony i prawie idealny. Po co to psuć rujnującymi emocjami...

 

Wypowiadam się tylko i wyłącznie za siebie, a jako naczelna hipokrytka innym życzę, aby nie tracili nadziei, być może łaskawy los się do nich uśmiechnie.

Trzeba wierzyć, a ja jestem ateistką.

Pozdrawiam serdecznie

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

@Rafael Marius

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeśli się ma znajomych, rodzinę, przyjaciół to pewnie tak jest. Choć są i takie jednostki, które same sobie wystarczają i też nie odczuwają osamotnienia. Co najwyżej samotność, ale w pozytywnym aspekcie tego uczucia.
Z drugiej strony są i takie relacyjne osoby, dla których egzystencja bez partnera/partnerki jest tylko wegetacją.
Tu wiele zależy od typu osobowości.
Miło, że pamiętałaś, żeby zajrzeć ponownie.

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...