Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@Arsis To się cieplutko ubieraj, ja mam kurtkę z kaczego pierza i rękawiczki wełniane z reniferkiem... Nie miotaj się na zakupach, zawsze zrób kartkę, pomyśl co potrzebne i niezbędne, zapisz też coś o czym marzysz, coś miłego. 

Opublikowano

@Somalija kacze pierze i rękawiczki z reniferkiem, to jest to... ja nie mam rękawiczek, stare mi się już podarły... marzenia, a czymże one są... świąt nie mam, tak tylko sobie coś kupuje, abym miał co jeść... poza tym - nic

@Somalija za dużo zniszczenia, za dużo śmierci... trudno się odbudować... 

Opublikowano (edytowane)

@Arsis Święta, to cieszą tylko małe dzieci dla reszty kosztowny obowiązek... Nie znam Cię na tyle by ocenić zniszczenia, ale wiem jedno: te osoby które obok Ciebie zabrała już śmierć, życzą sobie żebyś żył za nie, więc masz podwójne obowiązki, życia, radości i trudów...

Edytowane przez Somalija (wyświetl historię edycji)
  • 5 tygodni później...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Też nie potrafię ich zrozumieć. Jakby sami siebie nienawidzili za to jacy są ale nie chcąc się zmienić pragnęli zniszczyć wszystko to, co stanowi kontrast dla ich prymitywizmu, czyli resztę świata? Sergiusz Piasecki próbował nas z tym zapoznać w swoich powieściach np. "Zapiskach oficera Armii Czerwonej", ale poznać to nie znaczy zrozumieć... Ciężki temat zapodałaś ;)

Opublikowano

@tmp Nie mam problemów z ciężkimi tematami, ciekawi mnie historia początku ludzkości i od rewolucji przemysłowej do dziś... Piszę czasem o wojnie w nawiązaniu do II WŚ, te wiersze nie mają zbyt wielu odbiorców... chyba wiesz dlaczego... Pozdrawiam i dziękuję za przeczytanie tej miniaturki

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano (edytowane)

@Somalija Spoko, raczej w większości ludzie tu piszą o sobie więc jest to szczególnie wartościowe gdy ktoś podejmie jakiś temat dotyczący ogółu. A przy okazji coś takiego mi się zrymowało dla żartu w tym temacie;P

 

Mętny samogon zagryzam ogórkiem stęchłej słoniny wąchając skórkę

Syty na ciele mam wyższe cele: nakarmić muszę swą ruską duszę

Zatem zgotuję całemu światu los sowieckiego proletariatu!

 

Edytowane przez tmp (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@tmp Od roku myślę o rosyjskiej duszy, dlaczego ona nam, tak odległa, przecież mamy wspólne plemienne, słowiańskie korzenie... Baśnie rosyjskie, wiersze, życie zwykłych ludzi, nie ma w tym nic co może nas poróżnić... Niemiec teraz naszym bratem, Francuz, Anglik, jak to się stało... 

Opublikowano

@Somalija Wspólne korzenie były tak dawno temu, że nie mają już znaczenia.

 

W stosunkach między narodami odgrywają większą rolę czynniki geograficzne i gospodarcze. Rosja to imperium, a imperium musi karmić swą wielkość pomniejszymi państewkami, choć nie jest w stanie wykarmić własnych obywateli. Pięknie pisał o tym Kapuściński: Rosja to przemysłowa potęga, gdzie cały wytop stali idzie na produkcję drutu kolczastego, którym trzeba zabezpieczyć niezmierzone granice, a pozostałe rzeczy trzeba łatać sznurkiem.  

 

Nie zgodzę się, że Francuz, Anglik to nasz brat. Sprzymierzeniec tymczasowy, możliwe, ale na pewno nie brat. Wątpliwy sprzymierzeniec należy podkreślić, kapryśny niczym pogoda; wszystko zależy od tego, skąd powieje wiatr i jak długo nie zmieni kierunku.

 

Jesteśmy zdani wyłącznie na siebie i nie zapominajmy o tym.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ja też nie wiem co kacapom w duszy gra ale może to o czym ostatnio wciąż tłuką w swojej telewizorni: sarmaty, car-bomby i pragnienie hekatomby ;P

Opublikowano

@staszeko Staszku, myślę że tysiąc, lub nawet dwa tysiące lat, to jest nic jeśli chodzi o prawa biologiczne i człowiek, aż tak się nie zmienił. Ważną rolę odgrywa środowisko i kluczowe znaczenie mają  wydarzenia historyczne pomiędzy 1900-1945, spadły korony, do władzy doszli dyktatorzy, przetoczyły się dwie wojny...

 

A o braterstwie z Niemcami, już coś tam napisałam...  to talia kart innego rozdania...

DZIĘKUJĘ ZA KOMENTARZ, pomyślę jeszcze...

@tmp Czemu kasujesz komentarze? Nie zdążyłam przeczytać...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Za długie to było i nudne :) Ale zaintrygowany Twoim studium ruskiej duszy przeczytałem kilka wierszy Puszkina i spróbowałem coś machnąć jego manierą, może ich dzięki temu lepiej zrozumiem? ;P

 

Czarna godzina

 

Pod nieboskłonem ległem bezładnie

Karafka pusta, ni kropli na dnie

Przerwana sztafeta, dość już mam czystej

Świadkiem mi jeno niebo gwiaździste

 

Wzgardzili poetą knajpiani kompani

Gdy diengów mu brakło mając go za nic

Chociaż samotny, jednak nie zginie

Na czarną godzinę ma meskalinę!

 

Edytowane przez tmp (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Gdzie go nie schowałaś? Nie załapałem:) Ten rym ładnie? to tylko głupi żart przecież, wcale  nie puszkinowski. Ale te jego wiersze są drętwe moim zdaniem, przynajmniej te na które trafiłem. Nie tak irytujące jak Szymborskiej (ją trudno przebić), ale takie smucenie o jakichś swoich chwilowych stanach psychicznych.... Ale może to będzie puszkinowe podrywanie, skasujesz Violkę: "na Puszkina dziś próbują mnie brać a ciebie jak?" ;P

 

Pewna porażka, daremne znoje

Z góry przegrane toczę tu boje 

Ciekawsza bowiem wybrance mojej

Dusza rosyjska niż serce moje

 

Przepraszam, tak sobie zażartowałem tylko ;) A to wcale nie jest w jego stylu, nie potrafię, brakuje mi talentu czy coś... On  jakoś tak mało konkretnie się wyraża w zwrotkach, raczej w całości dopiero odnajduje się treść, a to już jest trochę trudno naśladować, sam nie wiem. Ale czy warto naśladować gdy się samemu lepiej potrafi? ;PPP Dobra, już się nie wygłupiam, dzięki towarzystwo :)  Ciekawy temat zapodałaś z tymi ruskimi, na czasie  i było o czym pomyśleć...

 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ojej nie obawiaj się, nie stałaś się ofiarą internetowego psychopaty, to był taki żart w nawiązaniu do tej sytuacji z ubiegłego tygodnia gdy się wciąłem w waszą dyskusję z tym , że Tobie wiersze tu piszą a Violce to nie:) No tak po prostu chciałem coś śmiesznego wysłać... Jeśli nie wyszło to przepraszam:) Albo dam coś przeciwnego dla równowagi, to się może "wyzeruje"? ;)

 

Ciało me słabnie, oblicze bladnie

Znów krwi upija ta podła żmija

Somalija!

 

P.S. Przepraszam jeśli prześwirowałem, czasem te moje żarty tylko mnie śmieszą i może być to taki przypadek... :) Ale to tylko zwykłe wygłupy przecież tak jak te głupie rymy i w ogóle cała moja tu aktywność...:)

Edytowane przez tmp (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

chyba muszę być ciekawa, haha pogoda też mnie zamknęła w domu, wyszłam szukać przebiśniegów, ale znalazłam już krzaczki z kwiatami, ale tak wiało, poszłam na poczta i kawę, ze nie zdążyłam powąchać, a mocno pachną:)

U mnie na Powiślu rosną całe krzaki kaliny bodnantskiej jakby ktoś chciał wiedzieć, urocze kwiecie:)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @hollow man @hollow man dobrze, przekaze  
    • @Deonix_ Dzięki. Podoba mi sie to co napsiałaś: "wiersz, ukazujący przedświąteczną zawieruchę z innej perspektywy,  bez nadmiernego biadolenia ale i bez lukru i "dobro(ś)ci" :) ". Wiersz był bez tytułu, dodałam potem. Czyli można zmienić, albo wytłuścić. Aktualnie wybieram to ostatnie. Nie chcę nic więcej dodać. Zastanawiałam się, czy nie pwinien się kończyć na przedostatim wersie, czyli na "potulne jak baranki", ale chba też nie. A tak ogólnie to faktycznie pasuje na każde święta oraz inne okazje/wydarzenia życiowe być może. Pozdrawiam 
    • "Jedyną rzeczą, która ma jeszcze moc sprawczą w świecie po sensie, jest obsesja."   Noc przełomu. Ostatnia a zarazem pierwsza. Stary rok odszedł przed dwiema godzinami a nowy narodził się  jak zawsze ślepy i w ułudzie nadziei  na poprawę bytu jednostek doczesnych. Jakaż to okrutna  a zarazem prześmiewcza farsa. Święta i nowy rok. Bajeczki dla małych dzieci  o jedności, pokoju, zgodzie i miłości. O cieple ognia rodzinnego i atmosfery wzajemnej godności i szacunku. Ja nie życzę nikomu dobrze, nie życzę jednakże też źle. Ale cóż mi przyjdzie  z czyjegoś szczęścia i sukcesu  nawet jeśli miałby się on  magicznie zyścić pod wpływem  słów, gestów czy guseł tych przeklętych dni? Nic się nie zmieni.     Sukcesy innych nie motywują one ranią i jątrzą  uczucie wstydu, hańby i zawiści. Ludzkiej, podłej i małostkowej zazdrości. A ja najadłem się w życiu  dość hańby i wstydu. A zazdrość. Czego miałbym im zazdrościć? Uciesznych, grzesznych igier, tańców i hulaszczego pijaństwa do odcięcia się od ludzkiej myśli poznawczej? Grania w karty, kuligów  czy zabaw na świeżym śniegu? Czasami widzę przez okno salonu, jak zdać by się mogło  dorosłe i solidnie wykształcone jednostki zachowują się jak dzieci  i to te rozwrzeszczane  i rozpieszczone do granic.     Patrzę jak bałwany  lepią jeszcze większe bałwany. Swoje autobiograficzne pomniki. Mienią się w słońcu i iskrzą dumnie. Scala je mróz i ulotność. A potem idzie wiosna zielona  a z nią ocieplenie. Patrzę z tego samego okna  jak bałwany z każdą godziną marnieją,  topią się aż wreszcie kruszeją  i rozpadają się na części. A potem widzę ich twórców. Jak wracają z pracy lub uniwersytetu. Marni, w rozsypce,  upadku pod ciężarem jestestwa. Widzę jak czas ich kruszy. Żadne z ich życzeń nigdy się nie spełni. Bo życzenia nie są do spełniania  a do pustego karmienia skrzywdzonego ego.     Błędne koło. Cierpią cały rok  by w święta życzyć sobie oddechu. Choć wiedzą że to tylko słowa nie czyny. Bo codzienność wymusza na nich  czyny podłe i niegodne losu  i struktury człowieka. Walka o byt. Człowiek w centrum wszechświata. Człowiek jest kowalem swojego losu. Brednie humanizmu. Wszechświat kręci człowiekiem. I nijak nie ma na to lekarstwa. Jest tylko przekleństwo klatki codzienności.     Część spotkań towarzyskich jeszcze trwała, inne dogasały powoli  a goście na nie sproszeni,  przenieśli się w dużej mierze na zewnątrz. Jedni by zaczerpnąć tchu i odsapnąć, inni by zapalić w spokoju  a jeszcze inni  by dać upust erotycznemu napięciu. Za oknem posłyszałem ściszone głosy  grupki młodych osób najpewniej studentów  lub uczniów gimnazjum. Weszli widać do przedsionka bramy mojej kamienicy a potem do dolnego hallu. Ciężkie dębowe drzwi stuknęły z impetem  a głos kroków  objął stukotem marmurowe schody. Słyszałem przytłumione, lekko podpite głosy. Żegnali się najpewniej,  życząc sobie ostatni raz wszelkiego dobra. Jeszcze tylko odgłos kluczy w zamku drzwi, znów kroki, teraz mniej liczne.  I znów błoga cisza. Koniec tych bachanaliów. Teraz tylko cierpienie i udręka.     A dla mnie czas na zbawczy sen. Na stoliczku leżał kłębek czarnej wełny. Rzuciłem go mojego kotu  by i on miał trochę radości i zabawy tej nocy. Oczywiście momentalnie  wyskoczył spod stołu i rzucił się na ofiarę. Maltretując ją  niemiłosiernie pazurami i zębami. Kominek dogasał z wolna. Sięgnąłem po lampę, podkręciłem płomyk  i ruszyłem do sypialni. Będąc obok drzwi wejściowych dosłyszałem nieopodal odgłos lekkich, kobiecych kroków. Zdziwiłem się bo ostatnie piętro kamienicy, zajmowali raczej samotni i posunięci już znacznie w latach mężczyźni jak ja. Zanim to do mnie otwarcie dotarło,  kroki znalazły się pod moimi drzwiami  a kołatka zasygnalizowała nieśmiałe pukanie. Mam nadzieję, że to nie gość w dom  o tak nie towarzyskiej porze  a to że jakaś pijana latorośl  zmyliła drogę do domu lub piętro. Rad nie rad  zrobiłem kilka kroków i otworzyłem…   Mówią że marzyć to nie grzech. U mnie to proste  bo nie wierzę w marzenia ani grzech. Ale tej nocy nowego roku  odwiedził mnie gość  o którego postaci marzyłem  i życzyłem sobie jego powrotu. A więc czyżby  marzenie może się urzeczywistnić? Dostałem na to namacalny i najlepszy dowód. Choćby przerażający w swej istocie  i metafizycznej głębi.   Otworzyłem drzwi  a w progu zastałem jej postać. Taką o jakiej dziś marzyłem, jakiej pragnąłem. Jaką kochałem i wspominałem co dzień  od dnia jej rychłego zgonu. Była wręcz zwiewna i blada. Ledwie zaróżowione policzki  wygięty się pod wpływem  szerokiego uśmiechu. Jej kasztanowe, ułożone w dorodne fale włosy spływały jak wodospad  na alabastrowe ramiona i piersi. Ubrana była w ukochaną,  malachitową suknię wieczorową. Kolczyki i kolia z pereł oraz makijaż  uczyniły z niej bezsprzeczne  artemidowskie bóstwo pożądania. Zielone oczęta tak niewinne,   miały w sobie niezgłębione pokłady miłości.     Długo syciliśmy się nawzajem tą chwilą. Nie mogąc wydusić słów ani poruszyć zastygłych w nagłym szoku ciał. Wreszcie przemogła się  i mogłem usłyszeć jej głos. Za nim było mi tęskno najbardziej. Polały się łzy. Chciałam przyjść osobiście i życzyć Ci szczęśliwego nowego roku i zapytać czy wszystko u Ciebie w porządku?  To było Twoje życzenie. Czy chciałbyś nadal abym mogła spędzić z Tobą resztę tej nocy Simon? Rzuciłem się na nią  i tuliłem jak największy skarb.  Płakałem jak dziecko i nie mogłem przestać. Wreszcie osunąłem się na kolana przed nią i tuląc się do idealnej talii  wyskomlałem wręcz Tak! Z Tobą chcę być już na wieczność. Och Natalie…   Poddźwignęła mnie z kolan  i ucałowała gorąco. A ja postanowiłem śnić i marzyć  jedynie o niej już do końca swoich dni.  
    • @bazyl_prost No tak - i poeta. Ale masz jakiś konkretny obraz na myśli?
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...