Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

niektórzy najpierw z niego skaczą a dopiero później liczą, że nauczą się latać

@iwonaroma a do wiersza przyciągnął mnie tytuł, nic mnie tak nie elektryzuje jak myśl o przeprowadzce, gdzieś do czasów beztroski, w bezpieczne miejsce... jedyne o czym jestem w stanie pisać ostatnio, to ucieczka

Opublikowano

Przeprowadzka to obok rozwodu i pogrzebu najbardziej stresujące wydarzenie w życiu, chyba że jest się w wieku studenckim, kiedy cały dobytek można spakować w jednym pudełku.

 

Mimo to warto zmieniać mieszkanie, bo zmiana oczyszcza ze zbędnego bagażu i pozwala patrzeć na świat z innej perspektywy.

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

W krajach tropikalnych, jak Tajlandia czy Indonezja, wyższe piętro oznacza awans, bo daje nie tylko lepszy widok, ale można tam również oddychać czystszym, chłodniejszym powietrzem, dlatego pomocnik kucharski pracuje na parterze, dyrektor na dachu i nikt nie musi go uczyć latać, bo wjeżdża do biura windą.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Zatrzymujący na dłużej wiersz niepoprawnej marzycielki.

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Rozumiem z tą ucieczką. Kiedyś przez długi czas miałam sny pt. ucieczka. Horror... ni sekundy spokoju.

Tak, przeprowadzka w bezpieczne miejsce to jest coś, co przyniosłoby ukojenie.

Dzięki!

 

 

 

 

:D Wieje jak diabli.... :)

Marku, Ty to potrafisz sprowadzić na ziemię :)

Zdrówka też 

 

 

 

 

Ok

 

 

 

 

 

Ja zawsze bardzo lubiłam się przeprowadzać :) czułam ekscytację, coś jakby nowe życie. Fakt, za często się to nie działo, zbyt częste przeprowadzki to chyba przejaw niepokoju...

Chciałabym, by ostateczna moja przeprowadzka też była ekscytacją :)

Ciekawe z tą Tajlandią... :)

Pozdrawia i dziękuje niepoprawna marzycielka ;)

 

 

@violetta dziękuję

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

:) Ikarów ci u nas dostatek :) gorzej, że twarde a nie miękkie lądowanie ;) 

Dzięki 

 

 

 

 

:) no tak, przyglebienie murowane :) Póki co stąpajmy mocno po ziemi...

Również pozdrawiam i dziękuję

 

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...