Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

Kiedyś i ja ją spotkałem w pewnej mieścinie przepełnionej miejskim miejscem. Ładna, a było coś z niespodobania. Energiczna, a nie wychodziło od niechcenia. Zaczepna, a bywali niezainteresowani. Rozmowna i elokwentna, a milkła po minutach rozmowa. Empatyczna, a nie było kogo i o co zapytać. Równa, a muzycy zbywali milczeniem. Pogodna i słoneczna, a nie miała kogo szczęściem obdarować. Interesująca, a poeci po kątach pisali pokątne wiersze o kimś innym. I gdy tak spojrzałem, a nawet więcej, bo uważnie się przyjrzałem nie mogłem się światu zdrowych nadziwić. Światu, który snuje jakieś inne opowieści pod melodię zupełnie nie taką. Światu, który jest aż tak niekompletny i z gustem gdzieś daleko w chmurach. Nie wiem, nie rozumiem i nie widzę, co przecież jest żadną obroną.

 

 

Warszawa – Stegny, 23.11.2022r.

Opublikowano

Fajne, dzisiaj u mnie w pracy, przyjechała żona jednego pracownika z Białorusi, nie taka młoda, ale wyglądająca młodziej, bo już ma dorosłe dzieci, ale z takimi jasnozielonymi oczami i delikatnie kręconymi włosami, jej kolor oczu, lazur turkusu i kolor włosów, był taki nietypowy, pierwszy raz widziałam taka urodę, a ona taka naturalna, bez makijażu, te dziewczyny co przyjeżdzają z Białorusi, one są inne od Polek, niezmanierowane, bardzo fajne i wykształcone dziewczyny, wszystkie są programistkami, jakby przyjechały z innego świata.:) faceci też spotykam z fajnymi oczami, mam kilku na oku, chociaż ja też się pewnie podobam. :)

Opublikowano

@violetta Pracowałem kiedyś z 2 gościami z Białorusi. Dobrze pracowali i równe chłopaki. Tylko do siebie nie mogli wrócić, bo już nigdy nie wyjechaliby za granicę. Absolutnie nie chcieli wypowiadać się na tematy ustrojowe i polityczne. Byli ostrożni. Jak dobrze sprawy się ułożą w myśl tego podobania mam dla Ciebie i niech będzie że w prezencie książkę. Wszystko powyższe niestety nie zmienia faktu, że dorosłych i zdrowych i z pensjami no to kompletnie nie mogę zrozumieć :)) Na mój rozum naoglądali się wszyscy pijarowych ideałów w telewizji i internecie i wielu z nich pogubiło się kanonach podobania się :)

Opublikowano

@violetta W najgorszym razie jak przeżyję wojnę lub chociaż w niej pożyję jeszcze trochę to Ci wyślę paczkę. Na takiej Ukrainie wojna jest już od 8 długich lat. Inna sprawa to ten nieustający i ciągle nakręcający się spór ideologiczny :// 

@aff Tak, też prawda, że jako tak zwany obserwator z zewnątrz o wielu sprawach mogłem nie wiedzieć i wielu rzeczy się nie domyślać, co nie zmienia faktu, że serio byłem zdziwiony ://

Opublikowano (edytowane)

@Leszczym Myślałem o serku homogenizowanym, bo nie mają krów więc logicznym jest skąd mogliby mieć serek homogenizowany.  Serków jest bardzo dużo rodzajów, więc myślę,  że bym ich mile zaskoczył. Tak się zastanawiam,  może bym poznał jakąś fajną Eskimoskę oczywiście wolnego stanu - integracja to fajna rzecz, buduje więzi społeczne. Mężatkom przez szacunek do ich kultury nie proponowałbym seksu.

Edytowane przez Krzysztof2022 (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Jo, hałda - jęzor, jak łopata: połkaj. Rozę jadł, ahoj!            
    • Musi lec z celi sum.               Kasia i sak.    
    • nie boje się miłości uwielbiam ją bo pomaga zrozumieć uśmiech i płacz   nie boje się miłości będę ją kraść tym którzy jej nie rozumieją   nie boje się miłości bo jest jak baśń która zawsze ze złem wygrywa   nie boje się jej bo  jest światłem które noce upiększa   nie boje się gdyż nauczyła mnie zrozumieć to co w sercu się tli.  
    • Wszystko co im powiedziano, przyjęli że to nie prawda, nie wiedzieli i bez krytycznie to powtarzali    Robili wszystko co im kazano, nie przypuszczali że robią źle Chodzili tymi samymi drogami Co wielki autorytet    A kiedy on dał znak Bez zastanowienia podążali za nim  Wierzyli że idą w imę chwały  więc swoje życie w ofierze za niego dawali I nigdy się nie przekonali że nie podszepnie umarli    Teraz leżą w grobach  puste, zimne twarze  Nie jako bochaterowie, nie jako zbrodnie ale jak marionetki nie świadome niczego  nie są wspominani i nigdy nie będą
    • Idą - choć nikt ich nie woła. W kieszeniach mają wersy, które uciekły im z rąk jak szczury z tonącej metafory. Robią miny poważne, choć słowa mają z waty, a każde zdanie składa się jak łóżko polowe po nietrzeźwej wojnie z samym sobą. Przystają na rogach własnej niepewności: „może napiszemy o świetle?” - pytają, po czym kręcą głowami, bo światło za jasne, a cień za ciemny. Więc stoją w półmroku - idealnym dla niezdecydowanych, tych, co wciąż stroją instrumenty, ale nigdy nie grają melodii. Każdy z nich niesie w plecaku niedokończony wiersz o „poszukiwaniu siebie” - taki, którego nie przeczyta nawet pies, bo pies ma godność i węch do rzeczy skończonych. A między kartkami plecaka czai się ich własny strach - taki, co syczy jak kot wyrzucony z metafory za brak talentu, i drapie, gdy ktoś próbuje napisać prawdę. A jednak idą - zamaszyści jak prorocy własnych pomyłek. Śmieszni, bo chcą pisać o ogniach, lecz boją się zapałki. Groteskowi, bo robią krok w przód i natychmiast krok w bok, jakby tańczyli z losem, który wcale nie przyszedł na bal. I gdy już, już mają ten WIELKI wers (ten, który miał ich ocalić), nagle - bach - wpada im do głowy wątpliwość o smaku marginesu, i cały świat rozsypuje się jak źle sklejona metafora o świcie. Bezradni wsłuchują się w ciszę - tę samą, która niczego nie obiecuje, bo jest lustrem tak krzywym, że odbija tylko to, czego w sobie nie chcą widzieć. Próbują jeszcze raz, z nową odwagą - i znów odkrywają, że wena, ich półetatowa bogini, rzuca natchnienie jak handlarka ryb: byle jak, byle gdzie, byle sprzedać złudzenie. A oni łapią to w locie, jakby to było złoto, choć najczęściej jest to mokra gazetka z wczorajszą pogodą. Tak sobie tuptają, armię poetów udając - każdy chciałby być meteorem, a kończy jako iskra o krótkim oddechu. A może i dobrze - bo w tej ich śmiesznej, roztrzepanej tułaczce jest coś niezwykle ludzkiego: pragnienie, by wreszcie złapać słowo, które nie ucieknie. Bo słowo, które dogonisz, pierwsze cię ugryzie - żebyś wiedział, że było żywe.            
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...