Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Nie mogę nic obiecać,
zapewniać też nie mogę.
Miłość miłością. A ja?
Nie wiele wiem o sobie.
Jak mam być ciebie pewna?

 

Gdy nawet nie znam siebie.
Ile jest sytuacji,
tyle odbić lustrzanych.
A w każdym lustrze widzę,
obcą postać, nie znam jej.

 

To ja? Chyba nie. Myślę ...
Twarz ta sama. A czyny?
Myśli i słowa, nie wiem.
Czemu ona to zrobiła?
Pytam, stojąc przed lustrem.

 

I Uświadamiam sobie.
Człowiek wie, kim był wczoraj,
dziś nie jest pewny kim jest. 
I z obawą czeka na jutro,
bo nie wie kim się stać może.
 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena czy to prawda czy sztuka dla sztuki? , ale jeśli prawda to sztuka tak rozpaczać, no i tak kochać. Ach ! A ona taka nieczuła  Kredens pozdrawia 
    • Porzuciła mnie - nie jak kobieta. Jak Bóg, który wypalił swoje imię z nieba, a gwiazdy zaczęły płakać krwią w czarne jeziora kosmosu. Nie było słów. Były zgliszcza głosu. Była cisza – tak ciężka, że złamała kręgosłup światu. Była cisza, która pachniała trumną i obciętym jezykiem anioła. Patrzyłem, a jej oczy odklejały się ode mnie jak galaktyki od centrum. Patrzyłem, a moje serce pękało jak planeta rozrywana pazurami komet. Nie krzyknęła. Krzyk byłby wybawieniem. Jej milczenie było czarną dziurą - pożerało wszystko: moje imię, mój puls, moje jutro. Zsunęła mnie z siebie jak skórę, jak węża, który zostawia martwy oddech na kamieniach. Zsunęła mnie jak cień wciągnięty przez rynnę deszczu. Jak modlitwę, której nigdy nie wysłuchało niebo. A ja? Ja zostałem ruiną oddechu. Zostałem wrakiem w oceanie nocy, gdzie nawet rekiny ciszy nie chcą mnie kąsać. Zostałem pustym teatrem - a scena we mnie płonie, lecz nikt nie gra. Cierpię - jak księżyc, któremu odcięto światło, a on wisi nad światem jak trup w srebrnym sarkofagu. Cierpię jak słońce, które połknęło własny ogień i stało się grobem światła. Cierpię jak echo, które się dusi w gardle gór. Teraz piszę - nie w zeszyt, ale w czerni nocy, w bliznach ścian, w krwi ciszy. Piszę, bo słowa są jedynymi zwierzętami, które jeszcze przychodzą do mnie w śnie. Kochałem ją jak obłęd, który wziął ślub z burzą. Kochałem ją jak śmierć kocha ciszę - do końca, bez oddechu, bez ratunku. Kochałem ją jak lustro kocha twarz, która je rozbiła. A teraz jestem tylko cieniem psa, który wyje w pustkę - ale nawet echo go zdradziło. Jestem liściem, który spadł w próżnię kosmosu. Jestem wierszem, który chciał być człowiekiem, ale stał się krzykiem – rozpiętym między ziemią a nicością.  
    • @Nata_Kruk Nata ! Tak. Mam ładne komentarze od ludzi których cenię, lubię i szanuję. Ty też się do nich zaliczasz. Bardzo dziękuję za wspaniały komentarz. Bukietem kwiatów i uśmiechem :)
    • @iwonaroma Gorzka refleksja nad paraliżującą rolą strachu w ludzkim życiu. Strach jako blokada percepcji życia. Podoba mi się :)  
    • @Nata_Kruk Nata ! Piękna poetycka migawka z pogranicza marzenia i codzienności.  Cudowne obrazowanie. Las staje się przestrzenią wyborów – między urodą chwili a cichym pragnieniem zatrzymania czasu.   Nata ! Ty umiesz zatrzymać czytelnika / widza przy swoim wierszu :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...