@viola arvensis
Jaki cudowny, żywy wiersz!
Tak właśnie wygląda zakochanie, które "tupie po głowie".
"Czerwienię się poziomką , różyczką rozkwitam" - to urocze! Jakbym czytała wiersz o sobie, bo jak byłam zakochana w koledze z klasy - to miałam różyczkę! To była emocjonalna tragedia. :)
"Zwieję przed kochaniem" - świetne, bo jednocześnie ucieka i przyznaje, że to już jest kochanie.
Poranek.
Ale to nie nowy dzień.
Nie początek,
to tylko ciało oddane przez ogień,
gdy noc skończyła swój rytuał.
Słońce wstaje -
nie jak zbawienie,
ale jak świadek zbrodni.
Rozrywa niebo pazurami światła,
jakby chciało zajrzeć im pod ich powieki.
Oni -
jeszcze nadzy,
ale już nie dzicy.
Leżą w świetle po sobie,
jak dwie rzeźby z soli,
których dotyk roztapia.
Jej ramię -
jak lina po burzy,
wilgotna, poraniona.
Jego biodro -
nabrzmiałe od snu,
który nie przyniósł zapomnienia.
W powietrzu unosi się
zapach skóry i spalonego tchu.
Cisza już nie milczy.
Stoi między nimi jak anioł bez twarzy,
i mówi: "Zobacz, co zrobiliście."
Ich spojrzenia się mijają -
boją się patrzeć w oczy,
gdzie noc jeszcze dymi.
Ona:
czuje sól na ustach,
ale nie wie,
czy to pot, łzy, czy jego smak.
On:
chce coś powiedzieć,
ale język mu się łamie
na suchym gardle.
Wciąż słyszą w sobie echo silnika,
jakby to ich serca nie mogły zgasnąć.
Wciąż czują dreszcz drogi,
choć leżą bez ruchu.
Dłonie, które w nocy
nie znały granic,
teraz leżą jak bezpańskie psy,
z pyskiem wbitym w ziemię.
Światło dnia
nie pyta o zgodę.
Wnika w ich pory,
szuka znaczeń,
ale znajduje tylko ślady walki.
Nie mówią nic.
Bo każde słowo
byłoby zbyt lekkie
dla tego ciężaru.
Ich skóra pamięta,
ale oni chcieliby zapomnieć.
Nie siebie -
ale ten ogień,
co pochłonął wszystko
i zostawił tylko popiół i imiona.
Poranek nie daje ukojenia.
Poranek oskarża.
I w tej jasności -
tak nagłej, tak wściekłej,
odkrywają, że
to, co było piękne w nocy,
rano zostawia rany.
Ale też:
coś zostało.
W zgięciu łokcia,
w krwawym półśladzie na udzie,
w cichym oddechu,
który nie ucieka.
Może to właśnie miłość.
Nie iskra.
Lecz cichy, szary ślad,
który wciąż trwa.
@Simon Tracy
Wiele warstw, dużo historycznych odniesień, trudnych dziejów Rzeczpospolitej. Wiersz stawia pytanie - czy duch tamtego magnata-uciekiniera – dumny, waleczny, choć pokonany – jeszcze w nas żyje? Czy potrafimy jeszcze powstać "na dźwięk powstania", czy tylko stoimy jak chochoły, wpatrzeni w relikty przeszłości (róg), bojąc się podjąć ostateczną walkę?
Czy szlachcic herbu Jasieńczyk to Twój szczególny wybór?