Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
🎄 Wesołych świąt życzy poezja.org 🎄

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

- Jak chcesz...
- Jak to? "Jak chcesz” ?!Nic nie powiesz?
-...nie....- odwróciła głowę w przeciwnym kierunku, żeby nie widział napływających do jej oczu łez. Patrzyła w niebo, głęboko oddychając. „Nie rozpłaczę się, nie rozpłaczę się, nie rozpłaczę...”- powtarzała tysiąckroć w myślach.
On tymczasem wbił wzrok w łąwkę stojącą naprzeciwko. Gniótł w palcach zużyty bilet.
Przyroda nie zwracała wcale uwagi na toczący się gdzieś na ławce w parku dramat. Ptaki nadal darły się w niebogłosy, kwiaty kwitły, a wiatr lekko muskał zielone liście drzew. Te zaś kołysały się delikatnie, radośnie połyskując w promieniach letniego słońca.
„...nie rozpłaczę się, nie rozpłaczę...” No i nic nie dało powtarzanie sobie tych słów. Łzy popłynęły strumieniem po jej policzkach, jak rwący, górski potok. Nie mogła ukryć już swojego smutku. On nie wiedział czy może ją przytulić , teraz kiedy „wszystko skończone”. Patrzył bezradnym wzrokiem jak hydraulik nie mogący dokręcić cieknącej rury.
Uśmiechnęła się mokrymi oczami i zdołała wykrztusić tylko;
- To ja już pójdę...- Przejechała dłonią po jego włosach, potem przetarła oczy i oddaliła się powolnym krokiem-„Nie odwracaj się...nie odwracaj...” Powtarzała sobie, próbując nad sobą zapanować...Kiedy odeszła już na bezpieczną odległość, spojrzała za siebie. Ławka ,na której przed chwilą oboje siedzieli, była pusta.
Płakała. Teraz już zupełnie swobodnie i głośno. W głowie dudniły jej własne słowa; „Jak chcesz...” Chwile się nad tym zastanowiła i miejsce łez zajął nerwowy śmiech. „ Jak chcesz! Szczyt mojej elokwencji!”
Teraz bawiło ją wszystko. W jednej chwili otaczający świat stał się zabójczo śmieszny! Czerwony samochód zaparkowany na chodniku tylko przednim, prawym kłem, Ptasia kupa na ramieniu przechodnia, dziura w parasolce stojącej przed sklepem. To wszystko doprowadzało ją do szaleńczego śmiechu.
Szła ulicą , głośno komentując śmieszność świata. Ludzie patrzyli podejrzliwie, chcąc ujrzeć w niej obłąkańca, wariatkę...
Nagle poczuła zmęczenie. Stanęła na środku szerokiego chodnika. Na jej twarzy widać było pełne skupienie. Przypatrywała się chwilę kostce brukowej po czym położyła się bez najmniejszego zawahania.
Było późne, lipcowe popołudnie, ulice pełne ludzi, słońce grzało pełną mocą. Ona po prostu się położyła. Poczuła ,że chce się położyć i to zrobiła. Teraz z żabiej perspektywy patrzyła na przechodniów, a oni na nią z perspektywy „normalnych”.
- Nic pani nie jest?- zainteresowała się jakaś starsza pani
- Nie, dlaczego?
- Bo...Pani leży na ulicy!
- Na chodniku leżę...
Kobieta poczuła się poruszona taką bezczelnością.
- Pani widziała?!- napomknęła jakąś kobietę stojącą niedaleko- Jacy wariaci teraz chodzą po świecie!
- Ja tam z tej pozycji żadnych wariatów nie widzę! Ale może pani coś o nich opowie...
- Bezczelność! – i obie Panie oddaliły się pospiesznie.
Znów zaczęła się śmiać. Kiedy leżała jej głos brzmiał inaczej- jak rechot żaby. Lubiła tego słuchać. Ten dźwięk doprowadzał ja do jeszcze większego rozbawienia.
Śmiała się, śmiała....a przechodzący obok ludzie omijali ją z daleka.
Czas mijał, a ona zupełnie nie wiedziała co zrobi, kiedy w końcu się podniesie...

Opublikowano

pierwsze zdania nawet nawet, ale zaraz potem zaniepokojenie, że to jednak coś nieciekawego będzie, a kawałek dalej miłe rozczarowanie :) bo dobre i przyjemne :)
też uważam, że wystarczający jako całość, no ale skoro jest ciąg dalszy...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Marek.zak1 Gwiazdy, astrologia i przeznaczenie - coś w tym jest! :))))))
    • Gdy pierwsza skrząca gwiazda, Jakby zagubiona, maleńka, samotna, Zamigoce na tle wieczornego nieba, Oznajmiając wigilijnej wieczerzy czas… A we wszystkich Polski zakątkach, W przystrojonych odświętnie domach, Trwająca od rana krzątanina, Z wolna dobiegnie już końca…   W blasku świecy przy wigilijnym stole, Zatańczą nasze świąteczne emocje, Niewidzialnymi nićmi z sobą splecione, Niczym złote włosy anielskie.   Strojna w bombki i łańcuchy choinka, W blasku wielokolorowych lampek skąpana, Ucieszy oczy każdego dziecka, Błyszczącą betlejemską gwiazdą zwieńczona… A pod choinką stareńka szopka, Z pieczołowitością misternie wyrzeźbiona, Opowie malcom bez jednego słowa, Tę ponadczasową historię sprzed tysięcy lat...   W blasku świecy przy wigilijnym stole, Biorąc ułożony na sianku opłatek, Zbliżając się z wolna ku sobie, Wszyscy wkrótce obejmiemy się czule,   Wnet z głębi serc, Popłyną życzenia szczere, W najczulsze słowa przyobleczone, By drżącym od emocji głosem wybrzmieć… Wszelakich sukcesów w życiu codziennym, W szkole, w domu i w pracy, Szczęścia, bogactwa, pieniędzy, Lat długich w zdrowiu i pomyślności…   W blasku świecy przy wigilijnym stole, Jedno pozostawione puste nakrycie Echo dawnych zapomnianych już wierzeń, Przypomni tamte stare tradycje,   Gdy pełna czerwonego barszczu chochla, Dotknie ze stukiem każdego talerza, A po przystrojonych odświętnie wnętrzach, Rozniesie się już jego aromat, Wybijający kolejną godzinę stary zegar, Przypomni o upływających latach życia, Gdy w kącie stara pozytywka,  Zagra kolędę znaną z dzieciństwa…   W blasku świecy przy wigilijnym stole, Gdy za oknem prószy wciąż śnieg, Tlą się w pamięci wspomnienia odległe, Czasem mgłą niepamięci zasnute.   Przy wigilijnych potrawach, Zajmie nas niejedna długa dyskusja, O tym jak z biegiem kolejnych lat, Zmieniała się nasza Ojczyzna… A na przyszłe lata pewnie snute plany, Przecinane przez głośne krzyki W sąsiednich pokojach bawiących się dzieci, Wzbudzą często serdeczne uśmiechy…   W blasku świecy przy wigilijnym stole, Dadzą się czasem słyszeć szepty anielskie, Tak melodyjne choć cichuteńkie, W myślach naszych niekiedy odzwierciedlone.   Długie refleksyjne rozmowy, W gronie rodziny i najbliższych, Pozostaną w wdzięcznej pamięci, Powracając na starość przyobleczone w sny… A gdy czas włosy siwizną przyprószy, Wspomnienie tamtych z dzieciństwa Wigilii, Z oczu niekiedy wyciśnie łzy, Otarte ruchem pomarszczonej dłoni…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • nie szukałem cię bo zawsze myślałem że takie rzeczy trafiają się innym albo w książkach które kłamią lepiej niż ludzie a potem przyszłaś bez fanfar bez obietnic po prostu usiadłaś obok jakbyś znała to miejsce od zawsze i nagle świat ten stary sku*wiel przestał mnie bić codziennie zostawił tylko lekkie siniaki żebym pamiętał jak było wcześniej kocham cię w ten brudny, ludzki sposób kiedy myślę o tobie przy pustym kubku o trzeciej nad ranem i wiem że nawet cisza z tobą ma sens tęsknota? jest jak niedopałek w kieszeni ciągle o sobie przypomina ale nie boli bo wiem że istniejesz że gdzieś oddychasz śmiejesz się może właśnie patrzysz w sufit tak jak ja i to wystarczy żeby jutro znów wstać nie wierzę w bajki ale wierzę w ciebie a to więcej niż kiedykolwiek odważyłem się mieć bo po raz pierwszy nie boję się stracić tylko cieszę się że w końcu znalazłem dom w drugim człowieku
    • Błądząc po pustynnych piaskach, w miejscach, w których dosięgniemy przykrytego mgłą nieba, każdy pozostawiony na ziemi ślad zamienimy w oazy. Tym tropem będą mogły podążać karawany spragnionych. Kropla po kropli zaczną spływać strumienie wody, wypłukując piach z zaschniętych ust. Już wiesz, wiesz więcej, więcej na pewno, na pewno, gdzie trzeba, gdzie trzeba wież. Wiesz, gdzie mgła spłynie z nieba.  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...