Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Gdy czerń nałoży swą szatę spłowiałą 
Na słońca tęczowe, ulotne refleksy 
Wprost z piwnic na lądy czart wpełza nieśmiało 
W mrok pcha go cierpienia palący wciąż niesyt 

 

Łeb tak ma zepsuty, jak pleśni przepełne 
To jadło, co trupim zapachem stół toczy 
Wnet w górę spoziera, by świętość rozmieszać 
Z cuchnącym rynsztokiem, ze wszystkim, co mierne

 

Mefisto, tętniący oparem spirytu 
Zaryczy coś smętnie ku zgrai mar dusznych
Niewinność zakazi grzesznych myśli jadem 
I wszyscy już wiedzą - czas przejść znów do dzieła 

 

Czas mącić wśród nocy najdłuższego lata
W ich duszach - okryjmy cnym lśnieniem złe gusła 
Diabelskie pokrzyki z dobrocią móc zbratać 
To nasz cel wyśniony - jak wieczna rozpusta 

 

Gdy biesów marzenie wraz jawę zobaczy 
Odbierzmy im choćby wspomnienie o wczoraj
O dniu, co inaczej niż dzisiaj był znaczył 
Tak jasny ten podział - na brata i stwora 

 

W trzecim zaś podpunkcie - spiesz się, noc w dal pierzcha
Skłóć mały swój ludek o wielką drobnostkę
O bogactw ziem zdroje lub złoto złych mieszczan 
Jakże dużo na świecie ich wzniosłych błahostek 

 

A teraz w spoczynku diabelskiego półśnie
Delektuj się filmem, jak życie prawdziwym 
- pod nieba błękitem raz krew wartko chluśnie 
I ktoś cicho skona - w krąg czaszek już niwy 

 

Lecz człek podjudzony przez czarta ni razu
Nie powiąże swych działań z krajem Belzebuba 
Gwałty, mordy - pomyśli - znam z świętych obrazów 
Sztylet w plecy wbić trzeba - to od Stwórcy próba 

 

Rady bies, sącząc wino, choć czara wprost pusta 
Oglądając najsłodsze ze wszystkich igrzyska 
W mrok zakrzyknie - to rozkosz w świat posłać zła iskrę
Wszak największe z ran człek zada z Bogiem na ustach!

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Nie ma to jak turkus morza:)
    • @Robert Witold Gorzkowski To będzie dla mnie przyjemność :) Zawsze piszę wiersz na kartce. Pomazana moim myśleniem :) Póżniej czytam z kartki do notesu samsunga. Poprawiam wariactwa i dopiero wklejam. Kartkę z tworzenia mam. Jest Twoja.   Pewno, że z przyjemnością "wezmę" coś Twojego. Tylko daj adres na priv. Dziękuję.  
    • Odeszła, zanim przyszła. Zeszła z mojego istnienia jak światło gasnące za horyzontem, jak oddech, który znika z powietrza. Nie zostawiła blizn - tylko ciszę, której nie można dotknąć. Byliśmy snem, który się nie zaczął, a jednak obudziłem się z jej śladem na policzku. Byliśmy krwią, w której nie zamieszkało żadne serce, a jednak moja nabrała koloru jej subtelności. Całowaliśmy się w języku, którego nikt nie znał. Teraz gryzę litery rozsypane na portalu, kwaśne, jakby alfabet umarł w moich ustach i wziął ze sobą wszystkie możliwe „przepraszam”. Paragon za nadzieję leżał obok - wyglądał jak wspomnienie. Rozstaliśmy się bez słowa. Jakby ktoś przeciął powietrze żyletką i kazał nam iść w przeciwnych kierunkach we wnętrzu tej samej minuty. Milczenie - ostatnie zdanie. Zostały po niej okruchy, z których nie da się złożyć chleba: ciemne pęknięcia w świetle poranka, guziki z koszuli, której nigdy nie miała, zapach, który pachnie jak zbyt późne pytanie - „czy to coś znaczyło?” – wypowiedziane w próżnię. I włos - kasztanowy, zatrzymany w futrynie światła, jakby cień jej nieobecności miał kolor. I niebieski odblask jej oczu w lustrze, który nie był moim spojrzeniem, ale patrzył na mnie z wyrzutem. I cytryna w lodówce - przecięta, sucha, uśmiechnięta krzywo jak stary żart, którego nikt już nie opowiada, ale wszyscy pamiętają śmiech, bo echo bywa głośniejsze niż głos. Kiedyś wydawało mi się, że w jej głosie słyszę „do zobaczenia”, ale echo powtarzało tylko: „nigdy, nigdy, nigdy”. Czuję się jak jezioro, w które wrzucono skałę - a żadna fala nie powstała. Jak skóra, która pamięta dotyk, choć nie było dłoni. Jak Persefona, która nie wróciła na wiosnę - a ziemia zamilkła na zawsze. A ja - z ziarnem granatu rozgniatanym językiem w ustach pełnych żalu. Zegar tyka, ale wskazówki stoją. Czas oddycha – nie rusza się z miejsca. Chwile gonią się nawzajem, a ja - w tym wszystkim – znowu umieram w rozpaczy. Chodzę po pokoju jak niedokończona modlitwa. Moje mysli - jak koty bez właściciela: gryzą, drapią, miauczą w rytmie rozpaczy. Kładę się na podłodze jak porzucona metafora. Ściany są zrobione z jej spojrzenia, a sufity - z tego, czego nie powiedziała. Kochaliśmy się przez skórę duszy, a teraz moja dusza ma wysypkę z małych, czerwonych „gdyby”. I wtedy pękła szklanka. Nie spadła. Po prostu pękła na stole - jakby nie wytrzymała tego wszystkiego za mnie. Zostało mi echo jej oddechu, rozsypane w głowie jak tabletki LSD w kieszeni po końcu świata. A niebo? Cholerne niebo - ciąży nade mną jak zasłona bez gwiazd, zimna, ciężka, nieprzenikniona. Cisza rozdziera czas na strzępy. Migotanie bez światła. I nikt nie odpowiada.
    • @Berenika97 Bereniko. To Twoje komentarze są przepiękne. Dziękuję uśmiechami :):):)     @Alicja_Wysocka Al. Oj, potrafisz, potrafisz :) Ty jestes literacką bestią :)  W najlepszym tego słowa znaczeniu !!! Dziękuję za uroczy komentarz :) Polne słoneczniki Ci kładę u stóp :)     @Annna2 Aniu. Tak jest. Jak drzewo ! Dziękuję Aniu.    
    • @Migrena z tą prostotą to prawda, tak miało być dzięki
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...