Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

*
Jestem tu od trzech dni. Jem, piję, rozmawiam, zachowuję się jak oni. Nie należą do typów specjalnie skomplikowanych; mało - są urzekająco prości, rzec by można naturalni. Mówią o sobie cool. (Jak się dowiedziałem, ukuli to twierdzenie w latach dziewięćdziesiątych dwudziestego stulecia jako określenie człowieka wyluzowanego i do tego w porządku lub sytuacji, kiedy coś układa się idealnie po czyjejś myśli). Redundancja komunikatów, którymi się posługują osiągnęła prawdziwy geniusz, więc nie tracą prawie czasu na mówienie. Kunsztownie również prezentuje się ich nowomowa. Kolokacje i zlepki słów zastępują im barokowe zdania z odległej przeszłości, a poza tym wszechobecna jest tendencja do maksymalnej skrótowości. Bardzo długo trwało, zanim zdołałem zrozumieć, na czym to wszystko polega. ( Sprawę przybliży materiał video na minidyskach, które dołączam).
Hot-Dog City to centralna część zachodniej Trypolii. W jej skład wchodzą także dwie pomniejsze konglomeracje - Cheesburg oraz Martensy. Trypolia powstała w czasach IV Triumwiratu Korporacji, kiedy wdrożono plan Gibsona i Dicka. Chodziło w nim o to, by zagospodarować zdewastowane tereny pomiędzy duszącymi się metropoliami, gdzie wszyscy pracowali, lecz mało kto chciał mieszkać. Zrezygnowano z budownictwa wertykalnego, dlatego suborby to ciągi nieskończenie długich mrówkowców o wysokości najwyżej dziesięciu pięter. Całkowicie znikły nazwy ulic, ponieważ środkiem suborbów biegną strzeliste autostrady H1, H2, H3 itd. Nazwy za to zaczęły uzyskiwać poszczególne domy - zwłaszcza te, którym udało się uniknąć całkowitej unifikacji. „Moja” rodzina mieszka w Kubrick House, zaś sąsiedni mrówkowiec nosi nazwę VanVogter. Oba stanęły na gruzach zabytkowej elektrowni jądrowej, reliktu tak zwanej „trzeciej fali”. Budynki, podobnie jak 75% konstrukcji użytkowych, powstały przy użyciu idealnie odpornego tworzywa - Ubikolu. Zapewnia on bezpieczeństwo i długowieczność rzeczy, a przy tym powoduje znaczne odmłodnienie jej użytkowników.
Jak już wspominałem, przebywam tu od trzech dni. Pierwszego dnia poznałem rodzinę typu XXL. Najstarszy w domu jest T-shirt - niemal 121-letni imigrant ze Wschodu, były account manager w firmie psychofaramceutycznej, od 31 lat przebywający na zasłużonej emeryturze. Wcale nie wygląda na swój wiek. Jest całkiem sprawny: siedzi w sterowanym nogami wózku i przygląda się wszystkiemu i wszystkim w domu z nieco chorobliwym zaciekawieniem. Jak każdy wychował się w systemie prowizyjnym, więc lubi, gdy inni robią coś szybko i ekonomicznie. Wolno przesuwa wokół rozwodnionymi oczami i w razie pewnych odstępstw od normy, potrafi w nieprzyjemny sposób pouczyć winowajcę. Pięć lat temu zmarła mu żona i od tego czasu stał się nieznośny dla reszty otoczenia. Prawo nie pozwala umieszczać nikogo w geriatoriach, jak do niedawna bywało, bo uchodzi to za marnotrawstwo energii. T-shirta poddano fachowej ocenie i testom wydolnościowym, po czym uczyniono go odpowiedzialnym za obsługę lokalnego utylizatora. Ma, jak każdy członek rodziny, swój monitor z klawiaturą, podłączony do blokowego Intranetu i za jego pośrednictwem steruje pracą umieszczonego w piwnicach zbiornika wywarzającego komponenty do dalszej produkcji Ubikolu. Mógł też odpowiadać za rezerwuar energii elektrycznej lub za funkcjonowanie kompostownika blokowej szklarni, ale uznano, że jest już za stary, by łączyć kilka stanowisk w ramach geriatrycznej grupy zawodowej.
Drugi po względem hierarchii jest Termomix, energiczny 80-latek. Jest wciąż aktywny zawodowo, pracuje na dwa etaty, a do tego jest redaguje wieczorne wydanie osiedlowego serwisu informacyjnego. Ma solidny brzuszek i krótką bródkę, jak u dwudziestowiecznych hackerów. Jest przybranym synem T-shirta, sierotą po pilotach wojskowych z okresu I wojny kolonialnej. Prawo mówi, iż każdy, kto nie założy klasycznej rodziny typu XL, zobowiązany jest do adopcji dziecka, w terminie 6 miesięcy od dnia, kiedy ukończy 40 rok życia. T-Shirt uczynił to dopiero na tydzień przed upływem terminu, po którym groziły mu poważne sankcje. Termomix, co łatwo zrozumieć, nie poszedł w jego ślady. Został specjalistą w zakresie broni subgalaktycznej i autorem programu wykładowego dla studentów Internetowego Instytutu Biofizyki. Na przekór zaciętemu, mizogynicznemu ojcu, ożenił się z jedną ze swoich studentek, z którą chadzał na długie randki w sieci pod pseudonimem Hiro. Podświadomie lgnęli do siebie, czując wyjątkowe pokrewieństwo dusz podczas wizyt w zaciszu internetowej kawiarenki. Varoma okazała się cudowną partnerką życiową, wyrozumiałą i czułą żoną oraz troskliwą matką. Jest o 12 lat młodsza, ale nie widać tej różnicy, bo Termomix jest w doskonałej formie. Widują się rzadko, głównie wieczorami, gdy zgiełk klasy pracującej powoli cichnie, lecz są z tego powodu zadowoleni. W czasach indywidualistów, specjalnych programów karier osobistych i idei łączenia etatów, ludzie nie mają szans przebywać ze sobą przez cały dzień. Mniej zdarza się więc nieporozumień, tęsknota za drugą osobą utrzymuje się przez długie lata i wcale nie słabnie.
Varoma pracuje jako konsultant w dziale eksperymentów naukowych przy rodzimej jednostce akademickiej, zaś pod godzinach opiekuje się ofiarami mutacji genetycznych. Czasem przywozi do domu Joysticka, pogodnego piętnastolatka z trzecim płucem. Coraz częściej zdarza się bowiem, że organizm ludzki ewoluuje na skutek przemian atmosfery oraz zanieczyszczeń. Trzecie płuco wytworzyło się u niego jako próba ochrony organizmu przed nawałą toksyn zawartych w powietrzu. Ma ono służyć za naturalną osłonę przed związkami metali i pochodnymi odpadów nuklearnych, które pozostawiły po sobie poprzednie generacje. Faktycznie, wchłania ono toksyny, ale jeszcze nie wykształciło w sobie cech rozkładających je na elementy przyswajalne przez organizm. Trzecie płuco infekuje resztę organów i w stosunkowo niedługim czasie prokuruje aktywność komórek nowotworowych. Istnieją już metody radzenia sobie z tą chorobą, ale ona sama i długotrwały proces leczenia, poważnie zakłócają dzieciństwo chłopca. (Szerzej na ten temat piszę w eseju „Mutowanie jako szansa i zagrożenie”, gdzie opisuję również przypadek Joysticka). Kiedy tylko się da, Varoma przywozi go i gości po królewsku. Wszyscy go zresztą bardzo lubią. Przepada za nim zwłaszcza syn Termomixa i Varomy - Erdees. Razem buszują w sieci, wymyślają programy użytkowe, aplikacje i gry. Potrafią tak spędzić całą noc i zmęczony Erdees musi brać przed wyjściem do pracy kilka sztuk Stymul-Zeltzera – parafarmaceutyku stworzonego na bazie amfetaminy, aby nikt w biurze nie mógł mu zarzucić braku efektywności. Joystick zaraził go marzeniami, o jakie rodzice nigdy by go nie podejrzewali.
Wiadomo powszechnie, że poziom dojrzałości u chłopców bardzo się wydłużył i osiągają oni stan optymalny około 28 roku życia, ale w przypadku Erdeesa dojrzewanie osobowości trwa jeszcze dłużej. Miałem przyjemność podglądać chłopców przy konsoli inwentorskiej. Program kreatorski, zwany Pop-up, zawiera pewien schemat produkcyjny, ale należy nasycić go olbrzymim wkładem własnej wyobraźni, by osiągnąć sukces. Przypomina nieco softwarowe programy do tworzenia scenariuszy filmowych oraz książek, z których masowo korzystali ich przodkowie, kiedy jeszcze kino i edytorstwo kwitło w najlepsze. Poziom inwentorski bardzo wzrósł w ostatnich latach i coraz trudniej jest młodym twórcom przebić się przez biomasę konkurencji. Idolem Joysticka jest Sam Sung, 25-letni inwentor, asymilant pochodzący z Idoru na Dalekim Wschodzie. Sam stworzył możliwość połączenia tradycji z nowoczesnością, zaś jego najnowsza gra - Gatea wygrała najbardziej prestiżowy konkurs „O Złoty Ball-port”. Stał się niebotycznie sławny i bogaty. Gatea wciąż robi furorę wśród użytkowników, ponieważ zapewnia nieskończone możliwości uwolnienia wyobraźni. Po pierwsze: pozwala robić filmy dowolną techniką, obrabiać je i montować, po drugie: kreuje aktorów, kompilując dowolne cechy wybrane przez użytkownika, po trzecie i najlepsze: pozwala łączyć zasoby archiwalne z pomysłami z ostatniej chwili. Strasznie się ubawiłem na seansie, który mi zafundowali Erdees i Joystick. Film był krótki, ale wyjątkowo zabawny. Opowiadał o tym, jak w realiach hollywoodzkiej superprodukcji pod tytułem „Ben Hur” lądują kosmici, przywożąc ze sobą poprzedniego, nieżyjącego już cesarza. Fantastycznie wyglądał wyścig rydwanów, do którego dołącza się pewien dowcipniś na latającym skuterze. W innym filmie chłopcy sprowokowali spotkanie kilku herosów z dawnego kina z obecnymi superbohaterami. Golem, Terminator, Batman, Robocop, zmutowana kilkakrotnie oficer Ripley, Han-Solo i James Bond zostali zmuszeni do starcia z Igonem, Jerubalem, doktorem Mituro, Fangayem, Hungarem, Sylwią Wang oraz bliźniakami Trans Twins. 112 minut walki przeszłości z przyszłością wyszło oczywiście na korzyść tej drugiej, choć swoje walki wygrała pasażerka Nostromo i Terminator. W programie zarejestrowani są wszyscy aktorzy, jacy kiedykolwiek pojawili się w filmie, choćby w epizodzie. Można znaleźć takie persony, jak Stanko Kraijl z Bośni, Uta Uaa z Mururoa, czy Bogusław Linda z Polski. Postanowiłem, że w wolnej chwili też coś sobie skompiluję. Mam już nawet scenariusz.


P.S. Nie mogłem się powstrzymać... :)))

  • 4 tygodnie później...
Opublikowano

,,Jest wciąż aktywny zawodowo, pracuje na dwa etaty, a do tego jest redaguje wieczorne wydanie osiedlowego serwisu informacyjnego. ''


,,Varoma pracuje jako konsultant w dziale eksperymentów naukowych przy rodzimej jednostce akademickiej, zaś pod godzinach opiekuje się ofiarami mutacji genetycznych''

świetne, idę już czytać drugą część,
pozdr.

Opublikowano

Witam.

Nie mogłem niestety wcześniej tu zajrzeć, ale powiem tylko, że tak samo jak 2 część - i ta jest świetna. "Plan Gibsona i Dicka", "Ubikol", "mrówkowce" posiadające swoje imiona (bardzo pozytywnie się kojarzy z "Nowością" ;) ) - krótko mówiąc, rewelacja:)))
Znów jestem pod wrażeniem.

Pozdrawiam,
Asura.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Natuskaa Czy łatwo jest odróżnić zwyczajne spotkanie, od tego na które przygotowujemy się przez pół życia, albo i całe? Można. Bo te, na które się przygotowujemy, nigdy nie wyglądają tak, jakbyśmy chcieli, a te drugie często wprost przeciwnie.   Świetny tekst. Szczególnie podobał mi się fragment z listonoszem. 10/10
    • @Leszczym Dziękuję.@Waldemar_Talar_Talar Dziękuję również :D 
    • @Stracony Bardzo mi się podoba to spostrzeżenie i jest bardzo prawdziwe, życiowe w sposób nawet dalej idący niż to się powszechnie uważa :))
    • Czy łatwo jest odróżnić zwyczajne spotkanie, od tego na które przygotowujemy się przez pół życia, albo i całe? To, na które zbieramy doświadczenia, jak wiano pod związek z jakim przyjdzie nam się mierzyć. Czy obie umówione strony taplają się w podobnych zajęciach, zanim nie otrzymają stopnia mistrzowskiego i nie wpadną na siebie w sposób całkowicie niewytłumaczalny? Dla tych którzy przeżyli coś takiego odpowiedź jest prosta. Tutaj nie ma pomyłek. Nie było możliwości ucieczki i z tą myślą się pozostaje...   Siedzę i zastanawiam się nad tym, co z tego wynikło? Z lat złego, z lat dobrego, z lat potem, z lat przedtem... bo wchodząc w kolejny zakręt, wiem, że potrzebuje kogoś nowego, choć jeszcze nie wiem, kto to będzie. Z kim jeszcze jestem umówiona? Kto jeszcze jest mi coś winien, a komu być może ja coś powinnam wynagrodzić... ?   Wielkie koło się okręca, niektórzy śmią twierdzić, że można się naraz rozstać ze wszystkimi możliwościami i ludźmi . Spłacić tego i owego i nie zaciągnąć żadnych nowych zobowiązań. Na raz – czy to możliwe? Że już nikt o nic nie ma prawa się upomnieć? Że można odciąć pępowinę świata nie rozmnażając się? Nie rozmawiając z kimś? Rozmawiając z kimś za często, zbyt nachalnie... Nie przenosząc wiadomości... jak mucha, albo pszczoła z miejsca na miejsce.   Kto roztrzaska swoje koło zdarzeń i w spokoju usiądzie po środku własnego "em" czekając na śmierć fizyczną? Nawet w oczekiwaniu można sobie powiązać ręce albo nogi. Zawsze przecież do drzwi może zadzwonić listonosz. Jak odbierzesz polecony - to masz nowe zadanie, a jak nie odbierzesz - to może sam będziesz miał możliwość zostać listonoszem... wszak poczuć deszcz, kły wszelkich psów domowych i ludzkie „przyjęcia” na własnej skórze to jest dobra nauczka, za niedocenienie czyjegoś wysiłku. Może dlatego moja babcia zawsze częstowała listonosza talerzem zupy... zupa to też jakaś forma spłaty.   Siedzę nad tekstem, nie moim tekstem... coś mnie przerosło, coś mi wyrosło, coś wyhodowałam nie spodziewając się tego. Płaczę nad tekstem... Czy to dobrze? Podobno łzy szczęścia zawsze są dobre.
    • gdzie się obrócę lub dokąd pójdę to wszędzie żurek serwują mi żurek z jajami z kiełbasą ujdzie lecz ja rosołek wolałbym dziś   a w jednym barze wspaniałe chwile reklama głosi że danie dnia dziś żurek owszem lecz z krokodylem cymes rarytas każdy chęć ma   o takim żurku miss Gesslerowa to tylko może marzyć i śnić przemiła babcia lecz nie ta głowa jej taki pomysł nie może przyjść   więc korzystajcie drodzy z okazji bo jeszcze chwila i krótki czas już chcą zamienić na żurek z bąkiem lecz tego bąka kto złapać ma   a ja uparcie wolę rosołek z bukietem warzyw mięsko i pieprz gdzie wolne smaki bukiet zapachów i wołowiny kawałek jest     Uwaga: Wszelkie podobieństwo osób do sytuacji lub sytuacji do osób jest zupełnie przypadkowe    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...