Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Zostałem sam. 

Najtrudniejsza cisza cieni. 

Już nic się nie zmieni. 

Zakręcony kran. 

 

Śpiewałem, płakałem, milczałem. 

Śnieg stopniał, 

Choć mróz doszedł najwyższego stopnia. 

Nie chciałem. 

 

Wyrwany z bruku ulicy

W przydrożnej trawie zasypia. 

Czara bez słowa wypita. 

Boleśnie milczysz. 

 

Inne bagaże na mrówce i słoniu, 

Tylko upadek taki sam. 

Zakręcony kran

I ślady Twoich dłoni. 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@[email protected] Nigdy sami, ale Jego miłość zobaczymy dopiero, kiedy zgaśnie nasza, ziemska. 

Dokładnie rozumiem te słowa i jestem świadom ich prawdziwości. 

A jednak... 

Kiedy znajdujesz tu, na Ziemi, na tym kalekim padole cierpienia i bagna, prawdziwą miłość, tak prawdziwą, że zaczynasz w niej dostrzegać rysy Boga, a potem ludzka bezduszność i nieludzkie okrucieństwo mordują tą miłość na twoich bezradnych oczach.. 

Wtedy jesteś jak połowa foliowego worka z mlekiem.. A samotność jest tak ciężka, że... 

I nieustanny ból. Stalaktyt lodowatej obojętności opada i przygniata cię do gruntu. 

Wgnieciony w glebę, z zasypanymi piachem oczami, marzysz jedynie o tym, żeby ją zobaczyć. Tamtą ją. Tańczącą ze śmiechem. Tulącą się jak koala. 

I właśnie moja samotność z tego miejsca została wyrwana i opisana 

Edytowane przez Quidem.art (wyświetl historię edycji)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...