Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Tak Najdroższa

to była cudowna

niedziela

 

to kazanie u Oblatów

chwytało za serce

obiad boski

jak Ty robisz tę sałatkę?

spacer w parku

słońce sielanka

Kasia z Markiem

wpadli z winem

Skriabin dyskusja

o fowizmie i asocjacjach

 

kąpiel przy świecach

 

potem pieprzyliśmy się

jak zwierzęta

 

Tak Najdroższa

to była cudowna

niedziela

Edytowane przez Dared (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

trochę to nie moja bajka, te rozmowy intelektualne... o fowizmie i asocjacjach przy muzyce Skriabina, ale, fajnie wyszło, tylko pozazdrościć takiej niedzieli, a zwłaszcza końcówki jej. 

Pozdrawiam.

Opublikowano

@[email protected] U mnie link działa Poradnia Językowa Słownik Języka Polskiego Państwowe Wydawnictwa Naukowe , co do reklam zainstaluj sobie "adblocka" 

"Szanowna Poradnio.
Proszę o wyjaśnienie, czy właściwe jest powiedzenie np. „Weź tą książkę”, „Połóż tą łyżkę”, „Daj tą skarpetę”. Czy dopuszcza się tylko stosowanie „Weź tę książkę”, „Połóż tę łyżkę”, „Daj tę skarpetę”? Sprawdzałem w wyszukiwarce internetowej częstotliwość używania z  i z . Ok. 30% używanych słów zawiera , reszta .
Pozdrawiam
W starannej polszczyźnie powinniśmy pisać i mówić „Weź tę książkę”. Tradycyjna forma  bywa jednak zastępowana formą . Wynika to stąd, że wśród różnych określeń rzeczownika rodzaju żeńskiego (w naszym wypadku jest to wyraz książka) tylko zaimek ta ma w bierniku końcówkę , podczas gdy inne określenia przyjmują końcówkę : „Weź tę książkę”, ale: „Weź tamtą książkę”, „Weź pierwszą książkę”, „Weź ładną książkę”.
Mówiąc Weź tą książkę, odmieniamy zaimek ta analogicznie do tych określeń. W mowie potocznej jest to dopuszczalne, zwłaszcza w takich, jak podane w pytaniu, potocznych kontekstach: „Połóż tą łyżkę”, „Daj tą skarpetę”.
Grzegorz Dąbkowski, prof., Uniwersytet Warszawski" 
 
 

@[email protected] Ale mniejsza o to, poprawiłem ;-) teraz czas na "meczyk" nie na spory purystyczne;-) pozdrawiam

Opublikowano

@[email protected] Piłka nożna 0 : 0 o pierwszej połowie, baraż o awans na mistrzostwa świata ;-)  remisem nie może się skończyć, a "adblock" radzę Ci zainstalować do przeglądarki, pozbędziesz się niechcianych reklam, znajdziesz darmowe do ściągnięcia, instalowanie bardzo proste nawet ja sobie poradziłem 

Opublikowano

@Marcin_ Język jest żywy, zmienia się tak że wczorajsze błędy są dziś poprawne, dzisiejsze będą jutro, to temat na długą dyskusję i pewnie każdy zostanie przy swoich przekonaniach ;-) więc pomińmy, wulgaryzmy w szeroko rozumianej literaturze są tak stare jak ona sama, staram się ich wystrzegać ale tu użyłem z premedytacją żeby podkreślić kontrast zawarty w tytule , gdybym napisał "kochaliśmy się" , byłoby bez sensu, z "grubszego" wulgaryzmu zrezygnowałem ;-) dzięki za poświęcony czas, Pozdrawiam

Opublikowano

@Marcin_ To jest najpiękniejsze że nikt nie potrafi przewidzieć ;-)"Na dziś jest tak i kropka." Nie zgadzam się z tym bo jeśli tą kropkę postawimy dziś, to nie będzie zmiany "jutro" , nie chcę być Nikiforem w żadnym wypadku, nie odpowiada mi ta estetyka, chcę wyrażać siebie, tak jak potrafię, niedoskonale na pewno, niedoskonałego tym bardziej, co do "wizjonera" to uwierz ale do głowy nie przyszłoby mi to ;-) dzięki, miło pogadać nawet nie zgadzając się 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



×
×
  • Dodaj nową pozycję...