Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Kiedyś deszcz należał do mnie

Koralowe usta moczył

Wsiąkał w rzęsy

Ciekł przez palce

Płukał studnie moich źrenic

 

Dziś podzielę się nim z Tobą

Tylko zostań uśmiechnięta

Tak jak cząstki pomarańczy

Albo czereśniowe płatki

W miękkiej dłoni zamiast chleba

Twoja dłoń jak z bzów westchnienie

Rubinową krwią wstrząsane

I Twój uśmiech - łyżka miodu

Albo szept z perełek tkany

Który obiecuje szczęście

Co to musi w końcu nadejść

Nawet gdy mu się nie spieszy 

Byle tylko uśmiech zdobił

Syte serca nas obojga

 

Teraz deszcz należy do nas

Pąs wyrzeźbia na policzkach

Błyszczy w oczach gwiazd okruszkiem

Złoci drżącą chwilę wzruszeń 

Drobnym stokrotkowym kwiatem

I zazdrości uśmiechowi

Co rozkwita na Twej twarzy

 

Ja nie muszę mu zazdrościć 

Bo ten uśmiech cały dla mnie 

Jakże słodko jest nim władać

Choćby jedną krótką chwilę

Co w wieczności się zamyka

Czas zwycięży czułym drgnieniem

Mrok rozproszy światłem z marzeń

I wciąż będzie uśmiechnięty

 

 

 

 

Edytowane przez Krzysztof_Gromadzki (wyświetl historię edycji)
  • 1 rok później...
Opublikowano

Zauważyłem, że Twój wiersz ma różną liczbę sylab w poszczególnych wersach, co utrudnia nadanie mu regularnego rytmu. Możesz spróbować zastosować metrum daktyliczne, które polega na akcentowaniu co trzeciej sylaby, począwszy od pierwszej1. W takim przypadku, każdy wers powinien mieć nieparzystą liczbę sylab, a najlepiej, żeby była ona stała w całym wierszu. Oto przykład, jak można by poprawić Twój wiersz do metrum daktylicznego:

 

Kiedyś deszcz należał do mnie

Koralowe usta moczył

Wsiąkał w rzęsy, ciekł przez palce

Płukał studnie moich źrenic

Dziś podzielę się nim z Tobą

Tylko zostań uśmiechnięta

Jak pomarańczowe cząstki

Albo płatki z czereśni

W miękkiej dłoni zamiast chleba

Twoja dłoń jak westchnienie bzów

Rubinową krwią wstrząsane

I Twój uśmiech - łyżka miodu

Albo szept z perełek tkany

Który obiecuje szczęście

Co to musi w końcu nadejść

Nawet gdy mu się nie spieszy

Byle tylko uśmiech zdobił

Syte serca nas obojga

Teraz deszcz należy do nas

Pąs wyrzeźbia na policzkach

Błyszczy w oczach gwiazd okruszkiem

Złoci drżącą chwilę wzruszeń

Drobnym stokrotkowym kwiatem

I zazdrości uśmiechowi

Co rozkwita na Twej twarzy

Ja nie muszę mu zazdrościć

Bo ten uśmiech cały dla mnie

Jakże słodko jest nim władać

Choćby jedną krótką chwilę

Co w wieczności się zamyka

Czas zwycięży, mrok rozproszy

I wciąż będzie uśmiechnięta

 

Mam nadzieję, że podoba Ci się moja propozycja. Nie chcę narzucać Ci swojej wizji, tylko pokazać, jak można by poprawić rytm wiersza. Oczywiście, możesz zmienić słowa lub znaczenie według własnego uznania. To Twój wiersz i Ty decydujesz, jak ma brzmieć.

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Stracony – ależ dzielę się odczuciami w moich miniaturach, które przeważnie opisują małe epifanie (te "jaskrawe" to rzeczywiście coś więcej, bo całe otoczenie nabiera innego wymiaru, a człowiek się wtapia, jak piszesz). Porozmawiajmy na jakimś przykładzie z przyszłych publikacji

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Też trzymam @aniat. za słowo. Pozdr.
    • Nie ma ograniczeń:  w każdym wieku, stuleciu  możesz się huśtać i kręcić,  Koniki i karuzele Na trampolinie tygodnie A głowa - na ukulelach   Nie ma, że ''nie wypada'' Chcą tego wszystkie twoje  zranienia, sińce i blizny Porzuć to, co nie daje ci śpiewać nie płać sumieniu grzywny Ludzie odziani w starość Kochają biadać i zrzędzić Do niczego się ponoć nie nadają,  bo już nie wstają na ósmą  i nie generują pieniędzy   Mam lat niespełna dwieście Marszem przez miasta, tunele Nie poszczę w żaden piątek I nie wiem o sobie - zbyt wiele   Haniebna jest ponoć samotność,  bo serce śpi niewygodnie,  a myśli - rzadko gotują:  kuchnia jest ciemno-przechodnia   Zostań dziś u mnie na noc   Pobądźmy chwilę bezdomni!  Świat nam wynajmie powietrze  i lustra - w cudzych oknach  A o starości - zapomnij.  Jutro jest.  W nas?   Zawsze wiosna ...  
    • Płakałam, ponieważ zeszłej nocy wiersze odmówiły mi posłuszeństwa. Uczyłam się algebry: odejmowanie, mnożenie i dzielenie... sumienia.  Grafomania?  No to w nawiązaniu ...  Najbardziej lubię spędzać przedpołudnia w niebieskich pokojach. W tym samym czasie tysiące ludzi nadają faksem informacje o astronomicznych układach cyfr,  o kartotekach zbrodni, które (wedle przeczuć) dopiero mogą być popełnione,  o egzotyce żywności utwardzanej palmowym tłuszczem. Czuję się wtedy zupełnie nie ... potrzebna.   Napisałam do NASA z prośbą o kamień, kosmiczny opal. Odpisali, że znacznie lepiej będzie i dla mnie i dla reszty ludzkości jeśli zajmę się kwestią grawitacyjności pewnej skamienieliny, którą już posiadam.  Odpisałam im, że to niemożliwe:  kardiolog od dawna trzyma ten głaz u siebie w gablotce.
    • @Moondog Oj no trudno, trza przeboleć i już :) Pzdr. M. 
    • Miej życiu coś więcej do powiedzenia niż tylko: "Jestem."   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...