Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Kreolka


Rekomendowane odpowiedzi

Nie ma prądu. We mnie. 

Porażające podobieństwo... do niczego. 

W prywatnej "popółnocy" słyszę ciosy głosów. Mak! Właśnie się sieje. Ciiiiii .....

 

Ale to nie cisza. 

Jestem teraz na swojej planecie, gdzie mogę do woli wsadzać się do więzienia za wolność. 

Nie umiem przepraszać za nadmiar "ja,"  za ten karzełkowaty posąg, który sobie stawiam z plasteliny, modeliny, czy innych playdohów - "posąg" nawarstwiony i kipiący jak nadzienie w obeschniętym andrucie... 

Tak, to były kiedyś pyszne wafle. 

Przekładane czym....?

 

Miłość to spotkanie przekładane już wielokrotnie i chyba się nie odbędzie. To tak na marginesie sfatygowanego sennika zwanego życiem. Koszmar? (Nie wiem, z reguły nie miewam snów.) 


Chciałoby się, aby każdy dzień nie był umieraniem, tylko delektacją, zapachem dobrej kawy, intymnością dzieloną na cztery strony świata... 

Pewniej jednak czuję się w zamurowanej prywatności na własnym  metrze siedemdziesiąt parę i w kilkudziesięciu kilogramach zwalistego tłuszczu. Bez serca! 

 

Zarówno ja jak i ten świat. 
Nie pozwalamy wydać pozwolenia na budowę - dla innej przyszłości niż ta, która nas NIE czeka.
Okrzyk ulgi poplątanej z radością. 
Otwieram butelkę z burbonem. 
Dopadam ostatnie sekundy świadomości i rozszarpuje je na kawałki. 

O, jakiś list w butelce! 

I tonę na plaży.

... W Malibu.


Bóg czuwa przy mnie trzeźwo, choć sam zakłopotany przyznaje, że nigdy o kimś takim jak ja nie słyszał.
Nie jest mi wcale przykro.
Ja też nie.


 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...