Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Anioł eS


Rekomendowane odpowiedzi

Anioł Stróż jest dla ludzi,
którzy żyją samotnie.



Życie Marty pulsuje w rytm zmian czynionych w mieszkaniu; a raczej rzec by należało: to jej mieszkanie pulsuje w rytm życia – zresztą nie to jest ważne. Ważne to, że pulsuje; coś.
Gdy poznałam Martę, a był to początek maja – wilgotny i upalny zarazem – jej mieszkanie przeszło właśnie kolejną metamorfozę. Kuchnia z bordowej zrobiła się zielona, z mnóstwem bzów poupychanych w dzbankach i wazonach, wymalowanych na lodówce i kubkach. W salonie pojawił się fortepian, a sufit sypialni upstrzony został fosforyzującymi gwiazdkami.
Wpuszczając mnie do środka Marta powiedziała: Ani mi się waż wycierać buty albo uważać, żeby nie pobrudzić dywanów – masz się czuć swobodnie.
Siedziałyśmy potem na parapecie w salonie i piłyśmy mrożoną kawę. Marta opowiadała mi trochę o swoich studiach, trochę o tym, co robią w kole teatrologów. Bo poznałyśmy się na projekcji „Mahabharaty” Petera Brooka – bo Marta była koleżanką Asi, która to jest koleżanką mojego kolegi – Adama, który tak naprawdę jest kolegą Edka, ale ze mną grywa czasem w Scrabble. Mniejsza z tym. Poznałyśmy się w kolejce do toalety (o prozo życia!) i tak zostało.
Poniedziałki spędzałyśmy w przestronnym salonie, sącząc kawę względnie herbatę z miodem, rozmawiając lub oglądając filmy, zwłaszcza francuskie. Piątki zarezerwowane były na spektakle. Dokładnie godzinę przed początkiem przedstawienia przychodziłam po Martę, po czym, nolens volens, pół godziny spędzałam w kuchni czytając porozrzucane tam komiksy, czekając aż Marta skończy dopasowywać apaszkę do spodni, a kolczyki do koszuli. Biegłyśmy potem, psując fryzury, rozmazując makijaż, do Teatru Nowego, by tam oddawać się kontemplowaniu sztuki. Przesadziłam z tą kontemplacją – Marta nie była w żadnym wypadku kapłanką sztuki; ona ją smakowała – jak wino, słodką bułkę czy lody. Oglądanie sztuki teatralnej było czynnością codzienną i naturalną, nie żadnym świętem.
W któryś z dni majowych Marta poznała Człowieka. Mimo mych usilnych próśb, i gróźb nawet, nie chciała zdradzić jego imienia. W przedpokoju stanęła drewniana skrzynia, do której Marta upchnęła wszystkie książki z liceum. W antykwariacie kupiła trzy lampki z włącznikiem na kloszu i jedną bez. Lampki paliły się non stop. Marta wychodziła teraz na całe dnie; wracała późnym wieczorem – kładła się na dywanie i czytała kryminały. Nasze poniedziałkowe spotkania zamieniła na bliżej nieokreślone spotkania z Człowiekiem, a ja z braku pomysłów na spędzanie wolnego czasu, zabrałam się za naukę.
Kiedy przerobiłam cały pozytywizm i sięgnęłam po poezję Kasprowicza, okazało się nagle, że Człowiek okazał się draniem, chamem i prostakiem; po prostu zniknął. Kupiłam trzy tabliczki czekolady i poszłam do Marty. Siedziała przy fortepianie ćwicząc gamy. Nic nie mów na jego temat – powiedziała stanowczo, gdy tylko przestąpiłam próg salonu. – Nie zniosę litości. Siedziałyśmy potem w blasku lampek, a Marta grała i grała, z prostych gam płynnie przechodząc w swój ulubiony utwór Debussego The snow is dancing.
Następnego dnia w kuchni nie było już bzów – na blacie stało siedem bladych aniołków zrobionych z makaronu, a Marta krzyczała z łazienki: Zrób sobie herbatę, kupiłam malinową!
Komiksy też gdzieś upchnęła, więc gapiłam się bezmyślnie w okno. Marta wyszła z łazienki w szlafroku, susząc włosy ręcznikiem – miały teraz kolor ni to kawy, ni kasztana. Lubił jasne włosy, to dlatego – mruknęła cicho.
Trzy dni później omal nie straciłam oka wchodząc do salonu Marty, w którego progach powiesiła cały szereg drucianych aniołów. Zwariowałaś?! Ał! – pisnęłam. Marta wzruszyła tylko ramionami, po czym spytała: Zieloną ze szczyptą cynamonu czy tradycyjnie malinową?
Siedem dni później anioły szturmem opanowały całe mieszkanie; kawę piłam w kubku z aniołem zezowatym, o loczkach blond, z grzywką. Niebo tworzysz czy co? – spytałam dyskretnie, ale Marta uśmiechnęła się tylko i temat padł.
W połowie czerwca, kiedy to zaczęłam zastanawiać się, czy idąc do Marty nie powinnam ubrać się na biało, ta zaczęła pisać listy. Z początku robiła to w środku nocy, miała swoje lampki i subtelny jazz w tle, ale pewnej słonecznej niedzieli powiedziała mi po prostu: Poczytaj sobie, albo obejrzyj jakiś film – muszę napisać list. Nie potrafiłabym powiedzieć złego słowa w jej obecności; nie przeklęłam. Wyjęłam z torby Wyspiańskiego (sesja nadciągała z szybkością huraganu) i pogrążyłam się w lekturze.
Sytuacja powtórzyła się jakieś osiem razy. Marta w powyciąganym swetrze, z rozwianym (nadal ciemnym) włosem, siedziała na parapecie zapisując kartkę po kartce. A ja czytałam, co chwila zerkając na nieobecną duchem Martę. Do kogo piszesz? – odważyłam się w końcu zapytać. No przecież wiesz… - wieloznaczna i nic niemówiąca odpowiedź obudziła we mnie złość. Marto! Zostaw te cholerne listy i zacznij w końcu żyć!!! – wykrzyknęłam, uderzając raz po raz niewinnym Micińskim o fortepian. Marta zamrugała oczami, jakby kawałki liter powpadały jej pod powieki. Weź to i opuść moje mieszkanie, proszę – powiedziała to tak spokojnie, że nie miałam już prawa krzyczeć. Wsadziłam do torby paczuszkę, którą wcisnęła mi w dłoń i wybiegłam na dwór.
Stałam potem długo pod akacją, wpatrując się w wełnianego anioła z zębami wymalowanymi lakierem do paznokci, którego dała mi Marta. Po cholerę, po kiego czorta mi to dała?!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Że mniej przebojowo to się od razu publika przyburzyła :) mniej przebojowo, subtelniej, nie o dupie. SKojarzenie, jakie miałem przy lekturze, zdziwiło mnie samego, wskazując na sklepy cynamonowe. Rzutki ktoś, obserwowany przez kogoś cichego, obsesja przewalająca się przez mieszkanie, wreszcie samo mieszkanie.
Rzeczywiście zastanawiam się nad motywacją (jakie to polonistyczne), ale może raz wreszcie podejdźmy do lektury bez interesowności?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...