Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

 

mówiłem abyś nie czekała z

obiadem robionym naprędce

z gazu ziemnego i bez pomysłu

jak ugryźć kawałek dzikiej przyrody

 

zjawiam się późno jak zjawa staję

przed drzwiami i boli mnie paliczek

od stukania w pokryte polimerem

drzwi zrobione z chronicznej potrzeby

bezpieczeństwa i izolowania spalin

oraz środków ochrony roślin

 

wiesz, że długo błądziłem z busolą

po podwórkach gdzie trupy szukały

miejsca w grobach pokrytych plastikowymi

kwiatami?

takich samych jak w reklamach

w przerwach popołudniowych filmów

gdzie wszyscy wiedzą

 

muszę ci powiedzieć że znajomy

zmarł na fiata pandę a mógł dożyć

czterdziestki i mieć miejsce w płucach

na dym tytoniowy

 

szatan jednak się zjawia punktualnie

mimo braku zegarka

nie zarabiamy zbyt wiele

hierarchia jest też w piekle

dzieli czas na strefy i oddziela

mięso od kości chorych zwierząt

błądził tak długo bo nie dali

mu nowoczesnych środków

lokalizacji celu tylko

kilka wymiętych map

 

na pożegnanie robi kilka obrotów

 

spędzimy ten wieczór znowu razem

wezmę cię w ramiona i dokończę

opowieść o koledze który zmarł na fiata

Pandę a potem zobaczymy ten sam film

popołudniowy gdzie wszyscy wiedzą

 

 

 

 

 

Opublikowano

Rozwalasz tym tekstem czasoprzestrzeń. Tylko dlaczego Panda? Czy to ma jakieś drugie dno? (sens dorobkiewicza np?). A może jednak beemka  albo inny golf?

Opublikowano (edytowane)

Po zakończeniu stypendium w Hiszpanii kupiłem dziesięcioletniego żółtego Seata Pandę i w 5 osób wróciliśmy do Polski. Nie było lekko, bo 5 osób, bagaże, ale dał radę, więc mam sentyment do tych ówczesnych pand. Po jakimś czasie go sprzedałem ale jeszcze przez lata go widywałem na ulicach. Tak poza tym to trudny tekst i raczej go nie ogarniam, podobnie jak wielu innych tekstów tutaj, ale to moja wina, bo nawet docent ś,p, Benbenek na egzaminie mi powiedział, że nie wystarczy się nauczyć, trzeba jeszcze mieć jakąś inteligencję. Na to odpowiedziałem, że inteligencja jest wrodzona i nic z tym nie mogę zrobić. Wtedy się skrzywił i dał mi trójkę z nieoficjalnym minusem.

Edytowane przez Marek.zak1 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Marek.zak1

 

Panda to chyba jednak fiat

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

.

Ja też wielu tekstów tutaj nie ogarniam. Staram się stosować do słów M. Twain'a: "Lepiej milczeć i wydawać się głupcem, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości"

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

SEAT to licencyjny fiat produkowany w Hiszpanii. Były drobne różnice. Silnik 0.9 l, jeszcze nie tak wyżyłowany, jak obecne, że pół miliona kilometrów bez problemu. Prosta konstrukcja, ze każdy mechanik mógł naprawić. Jak wyjąłeś tylne siedzenie, to mógł być jak mała ciężarówka:).  Potem, dałem go żonie i na nim nauczyła się jeździć. No i ten żółty kolor, jak maserati:). M

Edytowane przez Marek.zak1 (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Z plastiku to my się już nie wygrzebiemy nawet ściany mają z niego układ naczyń połączonych... plastikowy różaniec może służyć i tysiące lat kopalniano-świetlnych... 

 

Ps. Dziś na zajęciach z W-Fu

a) PANDA i MATA 

 

pan da piłkę 

ma ta grajta. 

 

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @tie-break fajnie, wodopój na kryształowej  pustyni
    • Każdy płaci, czym chce, gotówką lub cierpieniem za to, co zwykł ktoś zwać  swoich win odkupieniem. Zwój Mamony I   Do wirującej w próżni czarności chwiejnym krokiem wszedł przysadzisty różowy słoń, Balgo.“Oj, cóż to było za niezdarne stworzenie!” – każdy by o nim tak powiedział. I słusznie, bo słoń ten, ledwo co drzwi do nicości przekroczył, a już zdążył zahaczyć trąbą o niebyt i potknąć się o nieistniejący próg. I potknąwszy się już o próg, spadł z niewidzialnych schodów na samo dno, które, ku niezadowoleniu Balgo, było także górą. – Nie cierpię tej roboty! – zatrąbił żałośnie, wymachując trzymanym w kopycie papirusem. Przysunął papirus bliżej oczu.  – Wilhelm Greateman, spadkobierca GoodLove’a, dowódca w bitwie nad Odettą – przeczytał. – Szukam Wilhelma Greatemana! Balgo podreptał nieco w prawo, i prosto, rozejrzał się po otaczających go korowodach zapadłych we śnie gwiazd.  – Szukam Wilhelma Greatemana! – powtórzył. –  Herbu Ostrokrzew, z domu Lwów Nadmorskich.  Cisza. – Niech to! – przeklął pod trąbą Balgo. – Nie udawajcie, że nie widzicie słonia w pokoju. Powtarzam jeszcze raz: szukam Wilhelma Greatemana, duszy czystej jak intencje szczeniaczka, duszy odważnej niczym szczekający szczeniak, duszy niepoległej w sposób inny niż śmierć.  A w tle rozchodziły się jedynie jęki leżących w stercie, jedno na drugim, dogorywających ego.  Balgo rozejrzał się to w jedną nieskończoność, później w drugą nieskończoność, i jeszcze raz w tę pierwszą. Podrapał się trąbą po głowie.  – A niech to! No trudno, ty też się nadasz. – Balgo wyciągnął z próżni kawałek koloru czarnego i odłożył do wiklinowego koszyka. Koszyk miał na plecach, przywiązany fioletowymi wstęgami do brzucha. Pod opinającą tors wstęgą nosił jeszcze nerkę, do której włożył zgnieciony papirus.   Nieszczęsny Balgo musiał wspinać się z powrotem po nieistniejących schodach, zatrzymując się co dwa piętra, by złapać oddech.  – Ty to masz pecha – powiedział do czarnego obłoku wyrwanego z przestrzeni. – Mogłem wybrać nieskończenie wiele różnych od ciebie, a trafiłeś się właśnie ty. To ci nieszczęście!   – Nieszczęścia chodzą parami – westchnęła otchłań.  Balgo otworzył drzwi do kosmosu, przeszedł przez nie trwożliwie nim zatrzasnął je za sobą.  Praca w zaświatach nie jest pracą łatwą ani przyjemną, w szczególności dla słonia, który odpracowuje grzech lenistwa.
    • @huzarcDziękuję :)
    • @tie-break To bardzo delikatny, kojący zarazem wiersz. Widać w nim pragnienie bycia dla kogoś spokojnym miejscem, ostoją , azylem. Motyw wodopoju i gazeli pięknie oddaje kruchość tej drugiej osoby i cierpliwą, nienachalną obecność innego. Pięknie do tego wkomponowane symbole i uroczy finał.
    • @APM nie wiem pytaj , u mnie masz minus z BHP @APM nie wiem pytaj , u mnie masz minus z BHP @APM nie wiem pytaj , u mnie masz minus z BHP @APM nie wiem pytaj , u mnie masz minus z BHP @APM nie wiem pytaj , u mnie masz minus z BHP @APM nie wiem pytaj , u mnie masz minus z BHP @APM nie wiem pytaj , u mnie masz minus z BHP @APM nie wiem pytaj , u mnie masz minus z BHP @APM nie wiem pytaj , u mnie masz minus z BHP @APM nie wiem pytaj , u mnie masz minus z BHP
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...