Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Noc. Błądzę ulicami miasta… Rozpryskują się na mojej twarzy krople jesiennego deszczu, na nieudolnie namalowanej masce klauna.  Którędy idę i  dokąd? Nie ma znaczenia droga, kierunek i cel… Krople deszczu giną okręgami w kałużach …  Odbijają się od mokrych chodnikowych płyt światła ulicznych latarni, migające reklamowe neony, blichtr, szyldy woniejących przypalonym olejem restauracji, barów, podrzędnych spelun… Noc spowija sinym całunem niebo. Płynące nie wiadomo dokąd skłębione obłoki. Szum przejeżdżających samochodów, autobusów, metaliczny zgrzyt tramwajów, strzelające iskrami pantografy… Wszędzie wokół jednakowe twarze, przylepione do okien maski… rozgorączkowane głosy, śmiechy, przekleństwa. Krople deszczu skapują z nagich gałęzi drzew, chlupią w blaszanych rynnach wzburzone strumienie… Szare bloki, staroświeckie kamienice, szklane wieże sięgające niewidzialnych gwiazd… Podnoszę kołnierz szarego płaszcza, wsuwam do kieszeni zziębnięte ręce. Wszędzie ściany… ― ściany… ― pełznące donikąd ściany pełne ciemnych okien i bram… Muskam palcami nasiąknięty wilgocią ceglany mur, żelazne poręcze schodów, balustradę mostu… Pode mną spieniony, czarny nurt z migoczącymi refleksami blasku… Ruszam przed siebie. Wokół mnie dudniący uliczny ruch… Wzlatują spod ziemi obłoki gorącej pary z popękanego plątawiska rur, krwiobiegu pełnego przeżutych, niestrawionych resztek… Cuchnące moczem mroczne zakamarki, barłogi bezdomnych… Zimno mi… Krople deszczu uderzają w blaszane parapety… Przykleja się do ciała przemoknięty płaszcz, przesiąkają dziurawe buty… Chwieją się w porywach wiatru nagie gałęzie drzew niczym rozczapierzone palce… Zimno mi…

 

Podążam w górę schodów… Kiwają swoimi opuszczonymi głowami uliczne latarnie… Podążam w górę schodów, łykając chciwie kęsy zimnego, przesiąkniętego wilgocią powietrza… W jakiejś nieoczekiwanej szparze chmur rozbłyskuje pełnia księżyca… Zaciskam mocno oczy, otwieram… Pod żarnami powiek pulsuje boleśnie powidok, niewyraźne fragmenty obrazów przeszłego czasu… Zmieszane epoki i lata… Idę przed siebie bez celu, idąc do nikogo… Idę przed siebie, przechodząc obok tego drzewa w parku i tej pustej ławki… Pamiętasz? Pusta aleja rozjarzona żółtawym światłem stylowych lamp… Jewgienijo… Jewgienijo… ― Wychodzisz na chwilę z mroku i giniesz w mgielnej otchłani ciszy… Tak jak w tamtym opuszczonym mieście na krańcu świata, w którym mieszkały jedynie samotne duchy… Przywieram ustami  do ściany. Całuję wilgotny tynk… Całuję namiętnie odpadające resztki farby… Rozdrapuję paznokciami zmurszałą powłokę, tworząc szramy na ciele rozkładu, zaprzepaszczenia, nicości… Słyszę za sobą kroki… ― odwracam się, lecz nic… Wiatr targa nagimi gałęziami, krople deszczu zalewają oczy… Przyjdź… Czekam tutaj tak jak wtedy… Jakbym czekał na pierwsze spotkanie, ostatnie rozstanie… Zimno mi… Puste, mokre od deszczu ulice… Czarne okna i bramy, niewyraźne, rozmyte kontury… Wilgotny pod palcami ceglany mur… Idę w górę, w dół? ― nie wiem… Gdzieś tutaj i tam, stukot czyichś obcasów… Ginące w gęstniejącym mroku kroki… Kto tu był? Kto?

 

(Włodzimierz Zastawniak, 2021-11-20)

 

 

 

 

Edytowane przez Arsis (wyświetl historię edycji)
  • Arsis zmienił(a) tytuł na Miasto: impresja I

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Gdy niegodziwcy szydzą z Boga, Wsłuchaj się w wewnętrzny głos sumienia, Niech odwieczna Prawda świeci jak latarnia, Dając Nadzieję w mroku zwątpienia,   Wieczorami wsłuchując się w siebie, Gdy świat wokół wciąż w chaosie wrze, Ty sięgnij czasem po Biblię, W naukach Chrystusa rozczytując się cierpliwie,   Bo to na kartach Pisma Świętego, Kryje się ponadczasowa Mądrość, Nie czapkująca pseudonaukowym teoriom, Opierająca się współczesności trendom,   Choć i pierwszym apostołom, Słów gorzkich nigdy nie szczędzono, Dali nam niezatarte świadectwo, Jak cierpliwie przezwyciężać zło…   Gdy patocelebryci drwią z Chrystusa, Ty przenigdy głowy nie odwracaj, Zawsze głośno sprzeciw swój wyraź, Nie przebierając w pełnych oburzenia słowach...   Najcichsze choćby sprzeciwu słowo, Kryje w sobie bowiem potężną moc,  Nie godzenia się na zło, Zamanifestowania wierności chrześcijańskim wartościom...   Sam bowiem Bóg Wcielony, Choć bezlitośnie do krzyża przybity, Modlił się żarliwie o odpuszczenie win, Tych którzy szczerze go nienawidzili…   Choć drwili z niego niegodziwcy, On na krzyżu się ulitowawszy, Z głębin swego Miłosierdzia przebaczył wszystkim, Tym którzy na to nie zasłużyli…   Dziś gdy niezliczeni ignoranci, Drwią z wielowiekowych Kościoła tradycji, Oddanym Bogu kapłanom nie szczędząc słów przykrych, Sędziwym księżom zarzutów haniebnych,   Ty stary pożółkły modlitewnik, W zamyśleniu weź czasem do ręki, By w trudnych chwilach dodał ci otuchy, Pokrzepił słowami starych zapomnianych modlitw…   A może stary schorowany mnich, W klasztornej celi samotnie cierpiący, Tknięty jakimś przeczuciem dziwnym, Złoży w twej intencji ręce do modlitwy.   I chociaż nigdy cię nie znał, Wyprosi u wszechmocnego Boga, By twe liczne problemy zażegnał, Wszelką łzę otarł z twego oka…   Dziś gdy na wielkich ekranach kinowych, Rzesze superbohaterów i złoczyńców zakapturzonych, Odciągają kolejne pokolenia młodzieży, Od przedwiecznego Boga w modlitwie  kontemplacji,   By prawdziwy kaptur mniszy, Oblicz ich nigdy nie spowił, By wielbieniu Boga w klasztornej celi, Nie ofiarowali kolejnych swego życia dni,   W tym samym wielotysięcznym mieście, Gdzie tłumy walą na kinową premierę, O tej samej co do minuty godzinie, Stary mnich w samotności brewiarz wyciągnie.   I pomodli się stary mnich, O opamiętanie dla współczesnej młodzieży, By nie zaprzedała swych ojców wartości, Zgubnemu za nowoczesnością pędowi…        
    • @sisy89 Bo co dobre, tak przychodzi Bo żałobne, tylko szkodzi   I tego najlepszego Ci życzę, M.
    • @Radosław Bo tych nut, tu cała zgraja Jaki chód, tu dojść pozwala   Świetne! M.
    • @MIROSŁAW C. Bo starość drzew, i nowy ranek Sprawy tych plew, i wyrywane   A wiersz mocny, M.
    • @Jacek_Suchowicz Fajne piszesz z wielką lekkością to się ceni M.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...