Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Klepsydry


Rekomendowane odpowiedzi

Porankami otrzepujemy się jak śnieżnobiałe psy,

po wyjściu z zakazanego jeziora.

Nie szukamy konsekwencji, jemy mało,

nie widujemy się zbyt często.

 

Czasem tylko, na tym jednym moście za kinem,

gdzie wtedy znaleźliśmy motyle z szafiru,

potrafię uśmiechnąć się wyłącznie do ciebie.

Wtedy nie widzisz, bo właśnie odbierasz małą

czarną, w purpurowej filiżance, za rogiem.

 

Tymczasem wyjeżdżam utopić się znowu

w zaułkach, pomarszczonej

i zbyt rozpuszczonej Barcelony.

 

Musisz na ten ukryty uśmiech

poczekać minimum do września. Nie powiesz

przez całe pełne świerszczy i deszczu lato

-Wiesz Aniu, chyba uszczypnęło

mnie słońce-

Ona nie odpowie z grymasem Hłaski

-Może w końcu, grzesznico,

uwierzysz w mojego Boga-

 

Zapalam i kolejny raz modlę się

żeby jak u Kieślowskiego, dzisiaj

w powietrze wyleciał mój samolot.

Nie wyleci.

Zostało mi jeszcze kilka uśmiechów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...