Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@beta_b Zależy o jakiej walucie mówimy; o pieniądzach to chyba nawet nie ma sensu. Tam, gdzie piszesz o Osieckiej słowo "głębiej" nie oddaje mojego rozumienia Twojej intencji, czytałam raczej jako "szerzej". Ale masz rację, dużo z siebie inwestujemy pisząc. 

Opublikowano

Jeżeli przyjąć, że między ludźmi panuje wymiana (na tym polega każda praca: oferuję wysiłek, umiejętność za kasę, przynależność) to twórczość też podlega wymianie, tyle że odbiorcy jest mnie przydatna niż np. produkcja kapusty kiszonej 

Chciałam jeszcze co innego poruszyć: nadawanie wartości (np. budowanie marki jako proces marketingowy).Temat długi. Starczy.

Mnie pisanie pomaga rozładować napięcie, dzieje się w głowie niezależnie.  Publikacje zapewniają towarzystwo. A Was co prowadzi? Bb

 

Opublikowano

Zieleniak (poezja.org) to stragan pełen jabłek. Całe stoły, co się uginają. Czasami ktoś weźmie do dłoni, obejrzy, nadgryzie. Pojedyncze wiersze błysną, reszta zgnije w zapomnieniu. A my ciągle je piszemy, zapylane emocjami chwilę wydają owoce. Wiersze uczą wrażliwości, z jabłek tłoczy się sok. A tony spadają pod drzewa.

To tyle. To impresja. Jabłek są miliony. Pisanie wierszy to głęboka nisza, więcej ludzi choćby ciasta robi nie mówiąc o Netflixie. Młodzież mało pisze. Jakby tak zapoczątkować akcję w szkołach:

"Wierszom na ratunek". Zachęcić młodych do pisania, rozwijać ich myślenie... 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Zgniłych, robaczywych, niedojrzałych, nienadających się nawet na przetwory. Sprzedający nawzajem oglądając, zachwalają swoje owoce i tego, kto chwalił ich. Dosypują "tomami" każdego dnia nowe. Tu raczej powinniśmy postawić pytanie: "Czy grafoman może zarobić na pisaniu" — odp. Nie! 

 

 

Pozdrawiam :)

Opublikowano

@8fun nie wydałam nic, nic nie sprzedałam, nawet siebie nie potrafię. Nie szukam pieniędzy w wierszopisaniu.

 

To ogólne pytanie o wymianę energii, monetyzacja to jeden z aspektów. Ściskam Cię ciepło, bb

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

 

Tworzenie spowalnia "starzenie mózgu" Wiec w czasie wolnym zdrowiej jest napisać tekst niż np. obejrzeć serial w TV.

Problem pojawia się, gdy osoba pisząca traci kontakt z rzeczywistością, wpadając w bańkę wzajemnego poklepywania po plecach, przez sobie podobnych, a to powiększa odległość między stanem, w jakim wydaje się jej, że się znajduje a rzeczywistością. Pragnienie posiadania publiczności oślepia do tego stopnia, że chorzy stają się publicznością dla innych podobnie chorych i vice versa. To może mieć katastrofalny wpływ na ich zdrowie psychiczne. Czyli z umiarem (w czasie wolnym) i świadomie (nie jesteś motylem, tylko dlatego że tak powiedział inny chory).

 

 

 

Przepraszam, czy są tu jacyś Motylowie?

 

MotylkaŚwietna
Napisano w ósmy dzień tygodnia o 24:17

 

Już nie wiem, może ja nie jestem motylką?

 

MotylUtalentowany
Napisano w ósmy dzień tygodnia o 24:18

 

Przepraszam, że tak późno odpisuję, ale gotowałem zupę szczawiową, później byłem potrenować a po treningu zjadłem zupę szczawiową. Zupa szczawiowa jest bardzo zdrowa. Ja bardzo lubię z jajkiem. Lubię też pomidorową, ale najbardziej lubię szczawiową. Ma taki mało słoniowy smak, wyśmienita dla utalentowanych motyli.

 

MotylkaŚwietna
Napisano w ósmy dzień tygodnia o 24:23

 

Tak, ale czy jestem motylką? Motylkowie, czy jestem motylką?

 

ArcyMotylek
Napisano w ósmy dzień tygodnia o 24:29

 

Oczywiście! Jesteś prawdziwą, super uzdolnioną, świetną, miękką, zwiewną, piękną, wszechstronną motylką — jak mogłaś w to zwątpić.

 

MotylkaŚwietna
Napisano w ósmy dzień tygodnia o 24:30

 

Dziękuję za prawdę — jesteś WIELKIM MOTYLEM.

ArcyMotylek
Napisano w ósmy dzień tygodnia o 24:45

Wolałbym "delikatnym" — "wielki" zbyt kojarzy się ze słoniem — a to takie mało motylowe.

 

MotylkaŚwietna
Napisano w ósmy dzień tygodnia o 24:66

 

"wielki" zbyt kojarzy się ze słoniem"

Przepraszam nie pomyślałam. Może nie jestem, bo nie pomyślałam?

 

MotylUtalentowany
Napisano w ósmy dzień tygodnia o 24:68

 

"Może nie jestem, bo nie pomyślałam?"

Pięknie to napisałaś! Cudowna głębia filozoficzna - Jesteś klasyczną Motylką i w pełnym wymiarze.

 

...a nad głowami, latać będą słonie udające motyle — to będzie koniec poezji — powiedział, sekundę przed śmiercią, ostatni Paź królowej.

 

Miłej soboty życzę :)

 

 

 

 


 

Edytowane przez 8fun (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

mój czas *(wolny) minął  

*(czas który mogłem poświęcić dla poezji) 

 

Idąc za swoją radą, pół żartem, pół serio dałem przykład... I słowo stało się...

 

 

 

w sensie, że też by minął czas? 

 

 

 

 

 

 

Opublikowano

@beta_b fajny wiersz naprawdę. Lekki i z uśmiechem. Cenny też. A na ten temat nie chcę się wypowiadać, bo planuję wydać swoje teksty i chciałbym na nich zarobić i zaraz mi ktoś powie w tym dziwnym bezbożnym kraju, że to jest z najróżniejszych względów niewłaściwe podejście. Myślę, że najlepsze teksty najlepszych twórców, również poezji, znajdą nabywców i sobie też myślę, że Antologia wierszy Michela Houellebecqa pt. Niepogodzony 1991 - 2013 znajdzie, o ile już nie znalazła wielu nabywców. Sam ją kupiłem, bo to świetny pisarz i jak się okazuje naprawdę potrafi pisać wiersze:)) Polecam:)

Opublikowano (edytowane)

Fakt. @8fun ma sporo racji też czasem nachodzą mnie irracjonalne pomysły na wydanie tomiku, ale na moje szczęście czytam wtedy po raz nty i włącza się na szczęście tryb "z Czym do ludzi".

Ale dzięki wierszOM jakoś człowiek daje ujście energii i gimnastyki swoim szarym koMuRurką 

 

Edytowane przez Marcin Krzysica (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Dekaos Dondi „Czy bywa tak, że to, co zasłania światło, jest ważniejsze od blasku, który może oślepić”. Światło oglądane przez pryzmat ciemności ciekawy tekst w naszej paranoi przed światłem.
    • Pozwolę sobie odnieść się do faktów historycznych, bo w dyskusji pojawiły się stwierdzenia, które nie są zgodne z źródłami. Polowania na czarownice oraz skala przemocy religijnej była głównie domeną sądów świeckich w Europie (XVI–XVII w.), nie Inkwizycji. Szacunki współczesnych historyków są następujące: – polowania na czarownice: ok. 40–60 tysięcy zabitych (głównie sądy świeckie) – Inkwizycja (łączna skala): ok. kilkanaście do 50 tysięcy egzekucji – krucjaty: ok. 1–3 miliony ofiar (wszystkie strony konfliktów łącznie) Powyższe liczby nie są “opinią”, tylko konsensusem badań historycznych (XX/XXI w.). Jeżeli w wierszu pojawiają się zdania: „tylko ubodzy dostąpili spotkania z Nim” to to również stoi w sprzeczności z Ewangelią i faktami historycznymi — bo Jezus rozmawiał również z bogatymi, faryzeuszami oraz elitą. W dyskusji pojawił się także wątek współczesnej polityki. Tu także warto zostać przy faktach: – Kościół jako instytucja nie zawsze opowiadał się po stronie wolności – sojusze z władzami autorytarnymi występowały wielokrotnie w historii Dlatego proponuję rozdzielić: wiarę osobistą → może być autentyczna, głęboka narrację instytucjonalną → bywała w historii sprzeczna z etyką To jest jedynie przypomnienie, że: fakty są weryfikowalne — opinie nie muszą być.
    • W kruchości malutkie myśli  Podziwiają rozrost sił odwagi  Rozświetla umysł ich liczba  Nieskończona, rozwibrowana Wielka moc nagich liści  W której Bóg żył drzewa pradawne    Wpuszczone w korzeń  Znaczenie chwil wraz z wzrastaniem  Odkrywamy koronę na tej suchej drodze  Czasami w zabawie  Czasami poważnie    Przepastne głębie wydarzeń  Przez nas nie zrozumiane  Boskie wobec nas pragnienia  Trudne zadanie  Wydobyć potencjał nasienia    W refleksji ubieramy się uważnie  Wkraczając wprost do wnętrza ukrytego celu  Zabierając te wglądy w podróż doświadczenia  Wiemy już  Bezruch dni w centrum istnienia    Zamykając przeróżne drzwi  Zawsze od relacji w kontemplację samotną  Zwykłe działanie  Cierpienie znoszone codzienną godnością    I tu słychać nasze piosenki  Echa wzruszeń i wydarzeń  Słychać podziw  Ból ujety  Zajęte przestrzenie ego przeklętym    Naprawianie złego  Od głębokiego lasu Do poczucia zwykłego  Że umrze gdyż się narodziło  Było jest i będzie  Łóżko ogień drewno  Troska posiłek sedno    Blisko niewiedzy  Tkwi sen i spotykam miłość    Puszczam dłoń młodości zżytą z wiecznością       
    • @Berenika97 Dla Fizyki nasz nowy partner z Mechaniki Kwantowej jest bardzo niewygodny.:)) Udany wiersz.
    • Ojciec Orest podszedł do Myszki i ku powszechnemu zdziwieniu, przytulił ją ramieniem i okrył na powrót jej wdzięki. Uśmiechnęła się do niego ni to z wdzięcznością ni to ze zmieszaniem po czym upadła mu do stóp i całując je, gorliwie się żegnała. Zakonnik szybko uniósł jej ciało wątłe i patrząc z delikatnym współczuciem odrzekł.   - Dziękuję Ci Biała Myszko. Niejeden rycerz gubi na polu bitwy i w godzinie próby swój honor i dumę - I patrzył w jej oczy z dumą - A Ty jesteś skrzywdzoną i kruchą istotą, która jednak odnalazła w sobie siłę by przyjść tu i pod twardą i zimną domeną trybunału, złorzeczyć i bluźnić na dostojnika kościoła świętego. Lecz nie po to by nieboszczyka zrównać z cuchnącym błotem Loivre a po to by prawdę okazać nam ślepcom doczesnym. Idź w pokoju boże dziecię. Za odwagę Twą ja Ci wszelkich łask i pokuty rozgrzeszenia udzielam. Niech Bóg w trójcy jedyny, zdejmie z Ciebie plamy grzechu i do zbawienia duszy powoła. Idź i nie grzesz więcej.   Myszka, ujęła dłoń ojca Oresta i ucałowała z czcią najwyższą jego pierścień. A ten po chwili pobłogosławił jej znakiem krzyża na czole i ucałował jeszcze czule miejsce postawienia znaku Pana. Dwaj franciszkanie, nadal w idealnym milczeniu odprowadzili ladacznice na powrót w tłum. Tymczasem dla ojca Nérée to już było za wiele.   - Nie macie prawa! - Jak wściekły pies rzucił się przez dzielący ich stół i ucapił habit ojca Oresta za materiał na plecach. Ten od razu zerwał się z uchwytu i oddalił się na bezpieczną odległość aż pod szafot. - Murwy i wszetecznice rozgrzeszacie, choć one plują jadem na nasz stan duchowny i kardynałów i świętych a nawet samego Boga za nic mają. Jak śmiesz! Psi synu, kochanku bladiugi, kurwysynu parchaty! - złapał za to co miał pod ręką i rzucał na oślep w szale. W stronę ojca Oresta poleciała i złota patera z owocami i kielichy i wreszcie księga z liścikami i nazwiskami alfonsów i murew z całej okolicy - Bies z Was prawdziwy a nie zakonnik i brat mój! Myślisz, że ojcem świętym jesteś czy świętym Piotrem samym!? Koniec tej farsy dla plebsu. Inaczej straży każe wszystkich tu dziś powiesić i na ostrzach roznieść!   Ojciec Orest uniknął zgrabnie wszystkich przedmiotów i wszedł na szafot. Podszedł do Orlona i jego także objął jak brat. Zdjął mu pętle i oddał zdziwionego skazańca pod kuratele franciszkanów, którzy momentalnie stanęli na deskach szubienicy i tworząc krag cichy i tajemniczy, chronili swymi ciałami oblicze świętego i alfonsa.   - Nie chowaj się za plecami braci mniejszych - Nérée podążył z wściekłością ku schodom szubienicy - Szelmo! Ty się z motłochem bratasz i stronę morderców bierzesz - wycelował oskarżający palec w Orlona i nadal w szale obrażał - Nie stójcie braciszkowie jak picze zatrwożone, tylko pojmijcie tego uzurpatora i dawnego szulera i zbójcę. Bo nikim on więcej jak szczurem, grzechem jak dżumą wypełnionym od stóp po łysy łeb zdradliwy. Pojmać zdrajcę, kto w Zbawiciela krew i ciało wierzy!     Próbował wspiąć się na deski szafotu, lecz franciszkanie zamiast usłuchać jego wezwania, to wzięli widać stronę Oresta i po krótkiej szarpaninie, zepchnęli wspólnie ciało Nérée ze schodów. Niechybnie dominikanin, skręcił by kark swój wysoko podgolony gdyby nie kolejna szybka interwencja generała d’Aubignác. W ostatniej chwili podtrzymał starca pod ręce i z wyrzutem spojrzał ku postaciom na szubienicy. Lecz nie rzekł ni słowa.     Za to ojciec Orest przeszedł do oratorskiej ofensywy. I grzmiał i ciskał słownymi piorunami jak pogańskie bóstwo karzące swych wyznawców.     - Zawrzyj pysk swój wężowy gadzie w habicie, który o dziwo nie pali twej plugawej skóry, ogniem piekielnym - spokój jego oczu I rysów był jednak nad wyraz boski w tej chwili - Nie dzierżę kluczy do bram niebios ani nie kroczę w świętości wśród aniołów I świętych, bo jak słusznie zauważyłeś do kapłaństwa i dróg Boga doszedłem przez bagna i pustynie występku i grzechu. Nie wstydzę się matki murwy i ojca rzemieślnika. A grzechy swe wobec bliźnich odpokutowałem z nawiązką. Lecz mam poparcie papieża i króla i legatem ich się zwać mogę. Więc daj sąd ten ukończyć w zgodzie i godności jemu właściwej i nie wyrywaj się tak ku objęciom drewnianej oblubienicy bo kto wie czy i Tobie stryczka kat nasz nie wyrychtuję za to co tu przyszło nam słyszeć.   Odpowiedział mu dziś po raz pierwszy d'Aubignác, który widać dążył do rychłej ugody a nie wątpliwie wyglądającego na forum całego miasta sporu   - Ojcze Oreście, zawsze Wam byłem przyjacielem i doradcą i zawsze byłem Wam rad. Nie kłóćmy się przed majestatem miejskich radców i królewskich doradców. I nie przed oczyma Boga naszego. Pozwolimy Wam dokończyć to co rzecz Wam nakazano. Mówcie dalej w imię boże.   I o dziwo zeszli razem z Nérée spowrotem na swoje miejsca, wśród całkowicie zszokowanym i poruszonych tym nagłym zajściem rajców. Franciszkanie zluzowali, zwarty dotąd szyk wokół Oresta i Orlona, jeden z nich wręczył dominikaninowi cudem ocalony chyba od gniewu Nérée dokument królewski. Ten ujął go z czcią i odnalazł w tekście właściwą frazę.   - Miejscami uprawiania grzechu I sodomii była kamienica w dzielnicy Gayet należąca do szelmy Orlona de Villargent, którego to dziewczęta i alkohol jak Diabeł kusiły kardynała. Kardynał oddał swój żywot jak ostatni frant i nędzną szumowina. Gnijąc w rynsztoku ulicy uciech, bez odzienia i resztek świątobliwej godności. Sztylet, który w jego piersi spoczywał był karą właściwą dla jego jestestwa bez różnicy kto go w jego ciało wymierzył. De Villargent czy jego nierządnice. Co więcej szelma w celi zamknięty, na ostatniej swej spowiedzi, wyjawił innych prowodyrów występku i cudzołóstwa, którzy w jego domu uciech, zabaw zepsutych używali. Członek i główny oskarżyciel trybunału. Ojciec Nérée ,który z całą żarliwością domaga się powieszenia Orlona de Villargent sam był gościem jego domu w Gayet. Miał swój pokój na poddaszu. Gdy nie było go w klasztorze przez czterdzieści dni, twierdził, że przebywał na rekolekcjach. Prawda, przeżywał rekolekcje ciała z młodą dziewczyną o imieniu Pluie. Ponoć śpiewała mu pieśni z psalmów… gdy nie miała zajętych ust czymś innym.   W tłumie wybuchł śmiech, choć niektórzy zadrżeli na myśl o bluźnierstwie.   - Z kolei brat Célestin d'Aubignác, obecny tu i również siedzący w loży sędziowskiej, przyjmował miesięczną daninę od alfonsa de Villargent za ochronę przed rewizją. Gdy dziewki płakały na widok swego chlebodawcy, nie czyniły tego tylko z tęsknoty. Czyniły to z lęku, że razem z nim zniknie ich ostatnia nadzieja, że zostaną tylko pod opieką duchownych... którzy nie raz, i nie dwa, okazali się gorsi od klientów.   Ojciec Orest opuścił dokument, odetchnął głęboko i rzekł powoli:   - Nie żądam uniewinnienia Orlona de Villargent. Żądam, by został wysłuchany. A potem, być może, osądzony... przez kogoś, kto nie zhańbił swego sumienia dotykiem tej samej rynsztokowej wody, w której pływał skazany. Tak z bożej woli ogłaszam. Niechaj zapis ten zostanie przeczytany w obecności ludności Lanoire, duchowieństwa i zakonników, oraz w obliczu śmierci, której stryczek już czeka.   Taka była wola najwyższego króla Francji Karola. Tłum w ciszy jedynie zwiesił głowę a Orlon odetchnął z wyraźna ulgą.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...