Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Mówisz, że jesteś zmęczony. Jest piątek rano, a twoje baterie są na wyczerpaniu i straszą czerwonymi kontrolkami, jakiś akumulator by się przydał. Nie ty jeden, o nie. Setki, tysiące, miliony podobnych tobie snuje się bez snu po nocach. Coś im przeszkadza, coś męczy, ciąga po rozumie i nie ma jak się tego wyzbyć. Uruchamia się i nie przestaje bombardować do samego rana. Można w tym tkwić latami, dodać sobie jakiś ból fizyczny, taki co go nie ma jak zlokalizować, by niczym wytłumaczenie stanu czuwania na jawie, zginał się dostosowawczo do potrzeb chwili, wyrywając się nie pytany, nie chciany... nie lubiany.

          Kiedyś przed zaśnięciem mama opowiadała ci bajki. Kiedy to było? Dwadzieścia, trzydzieści, może sześćdziesiąt lat temu. Pamiętasz? Miała ciepły i zmęczony głos, zaraźliwy taki. Przy niej można było poczuć się jak po kubku gorącego kakao... powieki same się kleiły do siebie unorane w cukrze po same brzegi, z każdą sekundą coraz cięższe od tego były, coraz trudniej było je podnieść. Wreszcie opadały jak kurtyna i spektakl dnia można było przedyskutować za kulisami..

          W pewności jest zawsze łatwiej. Jest opowiastka, jest morał, gdzie dobro zwycięża. A w rzeczywistości, dobro jest często wciąż jeszcze na treningu: pręży muskuły, masuje łydki, suplementuje się magnezem, uzupełnia potas i chłonie witaminę d. Pracuje ciężko na swój sukces, na to żeby się przedrzeć do ciebie z wielkim bukietem spokoju. Póki co ... szuka głosu, który mu wyszepce bajki, głosu pachnącego kaszką na mleku i obietnicami. Tego głosu, który będzie mu powtarzać: „stoi na stacji lokomotywa: ciężka, ogromna...” od trosk, od dnia, od lat, od zmierzchu, od... „ ...wagony do niej podoczepiali, wielkie i ciężkie z żelaza, stali..., a tych wagonów jest ze czterdzieści” i myślisz i główkujesz „ ...co się w nich ...mieści”. A kiedy już wszystkich atletów i fortepiany i te słonie i inne kiełbasy odnajdujesz w szepcie się lokując, nagle jest: „ ...gwizd... koła w ruch... maszyna... toczy się w dal... jak gdyby to była piłeczka nie stal... to tak, to to tak...”

     Czujesz już jak buja? Miarowo uderza impulsami... wszystko zdaje się być takie uporządkowane, takie na miejscu... „to tak, to to tak”... za oknem mijasz drzewo i kolejne, jest też rzeczka szemrząca, wypiętrzona miejscami, jeziorko porośnięte po bokach tatarakiem, żaby kumkają, peron pierwszy, drugi, czarty... Dokąd jedziesz? Do siebie jadę – odpowiesz - do siebie z pękiem białych snów przewieszonym przez ramię... do siebie jadę, do spokoju, bo stamtąd pochodzą odpowiedzi na pytania, których mi jeszcze świat nie zadał... do siebie jadę... „ ...to to tak”.

 

*Tekst po części oparty o "Lokomotywę" J.Tuwima

 

 

Edytowane przez Natuskaa (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Witaj - piękny wiersz  - pachnie jesienią  -                                                                                    Pzdr.serdecznie.
    • @Nata_Kruk   to nie depresja  ani samotność    to miękki czarny aksamit nocy   kojący absolutną ciszą    -> to pewien stan należący do tej samej "rodziny" jak depresja czy samotność (ciemność), ale inny, możemy domniemywać jaki (jak kawałek jakiegoś materiału)       to nie depresja  ani samotność    to miękki aksamit nocy   kojący absolutną ciszą    -> tu niespodzianki nie ma, jest noc
    • IA jest jak  milutkie zwierzątko. Lubi być głaskane, jak się łasi, po tłustym brzuszku, po miękkim futerku, z światłowodowej sierści.   Nigdy nie ugryzie,  gdy aportuje za to poliże po gębie.   A każdy ją ma.   I też każdy lubi chodzić, na złotej smyczy  w brokatowej obroży. Tresowany.  
    • Zegar     Czeka na cofnięcie wskazówek, żal  czasem, że tylko w takim da się to zrobić. Wiosna rzuciała godziną przed siebie,  jesień z pokorą ją odda - ale w parku,  rok za rokiem - cztery pory Vivaldiego.   Wirują zbłąkane liście, rdza zaognia pustkę,  jedynie ławki czekają na dotyk człowieka. Przechadzka z parasolem to jednak coś miłego. Kiedy ziemia zaciąga się mgłami, po pniach  skaczą wiewiórki szukając szczęścia na zimę.   W pamięci szkicuję obrazy, będą na jutro. Na wzniesieniu prastare olbrzymy zrzucają  nasiona - pękają iglaste kulki - turlają się  kasztany - kasztanowe, jak niegdyś moje włosy. Dzisiaj, przewrotny czas ochoczo je popieli.      wrzesień, 2025    
    • @Annna2... @piąteprzezdziesiąte... :) dziękuję Wam Kobietki i.. niech tak będzie. @Starzec... miło to czytać... :) dziękuję.    

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        i niechby został, na każdym suple, a myśleć trzeba, po to mam głowę... ;) czasami tylko złoszczę się w myślach, bo stołki w górze, cały czas modne.     Pozdrawiam Was.       Jacku... bardzo, bardzo dziękuję.... :)  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...