Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

zajmij się dupami lub pal papierosy

 

Jestem zatrwożony
Miną którą mi dał chodnik
Dwanaście stopni
To jest kąt pochodny
Widoczny na dłoni
Kroi się chleb i kroi dnie
Porosty wyrastają na dnie
Mijam się z celem gdyż mam za wiele
Moje teksty są na ciele
Wyciągam rękę po serce
Mam widoczny błąd
Chociaż nie wiem skąd
Każe mi stanąć na zielonym świetle
Odczytuje sygnały z danych
Widzę marazm i placki
Na placu starym zabaw marnych
Otwieram video ale się ścięło
Chciałbym zapytać o sos własny
Bo jestem odważny
Lub tak myślę
Lub tak wydaje mi się
Od dawna nie jadłem banana
Stoję na rozdrożu brania i dawania
Ginę w snach zabrania mi się wstać
Wstawać gdyż czas stawania się nastał
W określonym czasie pod dachem budynku
Był tam też tytuł i parę smyczków
Zagrały balladę o byciu
Nie miały żadnych imion własnych
Miały żony i poradniki duchowe
Bo są szerokie jak barki sportowca
Jak kutas małego chłopca
Drwią z naszego ognia
Świętego ognia zmian wiecznych
Na zapleczu Cię wyleczą z tego:
Konsumpcjonizmu
Utyłeś jesteś syty jak wąż bogaty w zakryte treści
W tłuszczu słonych wieści
O tajemnych religijnych misteriach
O walecznych kolesiach w mediach
Szacunku w telewizji
Miejscami się zamienimy
Drzewa zielone mijają spokojne pole
Na jeziorze nadzy goście
Opowiadają sobie historię
Patriotycznego zachowania
Wszelkich tradycji i wartości
Które nienawidzą nowości
Widocznie są zbyt swobodne i tęczowe
Chiny już szykują wojnę z USA
Taka chwilowa minuta ciszy dla tych co myślą
Że wojna jest higieną świata
Oraz że życie dzieje się w innych wymiarach
Dla tych co ich intuicja mami i jest połączona
Z obrazami podczas medytacji
Proszę jedno piwo by zrelaksować napięcie
O dziwo nie ma tu spięcia
Tylko sobie wmawiam że przyszłość będzie
Oddawać się modnym stylom trendom
Modlitwą dziwną przy mogile
Tyle jest zwolnień dziwię się sobie
Że żyję z chłodną miną
Zaskakuje mnie obraz między wierszami
Tanich produktów głowy i serca
Ludzi niewykształconych 
Przy ciemnych zasłonach
Nie wpada tu światło
Lecz nie mogę zasnąć
Martwi mnie szkoła
Jestem jakimś dziwnym pedałem
Plują na mnie jakbym wybrał swój los
Kiedy nie ma za co sprzedawać siebie
W otwory Cię jebią bo nie masz bariery
O czym kurwa są te teksty
Zasnę i nie będzie mnie nic obchodzić
To że mam za duże nogi
I krostkę na pięcie która krwawi gdy chodzę
Boże drogi ponieś moje grzechy
Idiotom spal domy
Gorzej jeśli wiatrak nie będzie działał w taki upał
Szanowny panie Marku ministrze obrony
Ile słodisz?
Potop Quo Vadis wjeżdżamy do bazy
Rozkazy nakazy i przykazy krzyk znad łóżka
Jesteś fajny ale za mały
Jesteś czarny ale zbyt biały
Masz nogi ze złota i kota
Super 
Śmiać mi się chcę robię afirmację
Los to kobieta 
Dupa 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Edytowane przez Perykles (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena kilka wierszy- a łączy je Twoje ja. niezgoda na rutynę
    • @Berenika97 sama słodycz
    • Dla Alicji Wysockiej......za natchnienie. I. PUŁAPKA DNIA         Wpadłem w dzień jak w paszczę kota z plastikowymi zębami.         Zegary drapią kręgosłup – nie pazurami, lecz wspomnieniami,         wyrastającymi na brokatowych pętlach reklam.         Śnią mi się twarze zrobione z makulatury i waty cukrowej na patyku,         na których nawet motyle zostawiają poezję w postaci śladu nóżek.         Miasto – święty klocek LEGO z wyciśniętym śladem boga –         tonie w moich płucach jak topielec w betonie.         Duszę się możliwościami –  są jak stado koni bez nóg, galopujące w          miejscu, a kurz z ich kopyt osadza się na                         źrenicach. II. CYFROWA CISZA         Nikt nie patrzy w oczy – patrzą w kody,         kody patrzą w nicość,         nicość zwraca paragony.         Mam w głowie ptaki z białka i smutku –         lecą wstecz i giną, uderzając w betonowe szkielety szklanych domów.         Z betonu wyrósł kwiat,         ale z kwiatka wyszło dziecko z głośnikiem w gardle,          które mówi cudzym głosem – głośno, ale nie do nikogo.         Nie ma już zielonej  trawy, na której siadali poeci –         tylko język asfaltu, który mówi:         „Zamknij oczy. Zostań klientem.”         I bankomat za rogiem. III. CIAŁO MASZYNY         Co noc płoną sny –         ale ogień śmieje się szeptem powiadomień.         Ciała – pakunki mięsa z kodem kreskowym w pępku.         Serca – kserokopiarki szeptów, biją na czarno-biało.         Raz słyszałem duszę –         wyła jak wilk zamknięty w pendrivie.         Szkło pęka, ale nic się nie kończy –         bo tu nawet śmierć ma interfejs użytkownika. IV. WYKREŚLONE „JA”         Nie ma dróg – są tylko ślady po błędach systemowych.         Ruch to błędnik świata, który się zaciął         i puszcza w kółko to samo intro.         Myślę, że istnieję tylko jako resztka RAM-u         w boskim laptopie,         a moje imię to hasło zapomniane przez anioła.         Życie?         Rytuał szczura w mikrofali – jego taniec lajków,         jego modlitwa w formie captcha.         A moje „ja” –         pępowina do nikąd, owinięta w folię bąbelkową         i wysłana do nieistniejącej strefy komfortu.         Do folderu o nazwie home, ukrytego na pulpicie betonu.         Gdzie dzieci krzyczą jeszcze: tata".    
    • @Alicja_Wysocka Alicjo, to fajny obrazek z dzieciństwa. Przypomniałaś mi moje "historyjki" z lat minionych. Pisz je, zbieraj, stworzą niezły pamiętnik. Te przygody wtedy żyją. Inspirujesz!   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...