Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

bez tytułu


Rekomendowane odpowiedzi

Kiedyś napisane, surowe (artystą nie jestem :) )
Proszę o pomoc - czy można coś z tego sklecić
Pozdrawiam!

_______________________________________________________

Urodziłem się w wieku przemocy
Gdzieś między wódką, a matki rozpaczą w walce o przetrwanie
Piętnowany pijacką wizją świata
Przemocą, kłamstwem i bólem
Te noce przepiękne z niebem gwiaździstym
I szlochem kobiety, przegranej miłości
Wiek strachu … dzieciństwo ukojne …
Dlaczego?
Czasami przez chmury, słońce przebiło
Promyk miłości w ramionach matczynych
Zmęczonej pracą, zmęczonej życiem.
Nieświadom powagi, swego istnienia
Byłem promykiem, trzymałem jej życie
…co za ironia
W mych wątłych ramionach …
… jej życie.
Znalazłem ojcostwo, w kolegach przymierzu
Cudowne lata beztroskiej zabawy
Zbyt prędko alkohol, zbyt prędko pieniądze
Łatwo zdobyte, przeklęte, dzwoniące
Teraz przepraszam matko przegrana
Za noce, tygodnie czekania
Ze łzami smutnymi, czekałaś, kochałaś
za rany zadane, gdy czarna wyrocznia
W togę ubrana, zabrała ci promyk
…trzynaście lat chroniony
Na rozkaz śniadanie, praca, czy spanie
Walka o życie… o honor
Najlepszy zbrojmistrz mą zbroję okuwa
By przetrwać życie twardsze niż skała
…cisza …stagnacja
Wyrwany dopiero zimy dwudziestej
Gdy chlebem z muru i kraty
Życzył mi wolności …
Coś zbudziło, otwarło powieki
Wieczerza radosna, stół pełny, rodzina …zniknęły
Została w oknie żelazna firana,. Na stole bez ryby
Tylko smutny stos chleba
… i kawa i oni
Noce ciche, smutne marzenia
Kłótnie o rację, tematy bez celu
Miesiące wśród tych samych osób
Samotne sny o intymności
…o samotności
Parodia życia – farsa zasrana
Kolce bez róży, śmierć atłasem usłana
Rozszarpywany umysł, na czworo kawałków
Cztery osoby – cztery wcielenia
Okrutny i dobry – mądry i głupi
Bez żadnej chemii, ni doktora tytułu
Dokonałem cudu ,
kwartet zwycięstwa
Duszy nad ciałem
…tylko teraz, kim ja jestem? Bo już zapomniałem
Nadszedł mnie wreszcie, dzień powrotu
Do życia błękitu, radości, beztroski
Poznałem dziewczynę, cudna, wspaniała
Nowi znajomi – starzy nieliczni
Pierwsza praca, pierwsze życie
Matka tak blisko, rodzina za rogiem
Dojrzała decyzja o wyśnionej rodzinie
Podjęta wspólnie
Własne mieszkanie od anioła dostane
Wspólne noce, wspólne prawa,
Aż do Gwiazdki, która przyszła
Na świat.
Jestem tatą …
Teraz w tych kruchych ramionkach
Jest moje życie
… znowu ironia
Jednak dusza rozdarta, wspomniała o sobie
Kąsając subtelnie, szepcząc do ucha
Podsuwając mi książki i myśli pochmurne
Że to zdrada, fałszywa filozofia
Myślami wysoko o życiu, o wierze
Doszukałem się pytania
Jakie są intencje Boga?
Po co nas tworzył z rozmachem malarza
Bo chciał wielbienia? Pokłonów? Wena artysty?
Może inne były, jego plany
…lecz On milczał
Uciekł chyba, niczym tatuś nachalnie wybrany
Wystraszony przed wyrzeczeniem i obowiązkiem nad życiem istoty
Której nie rozumiał bo mu brak miłości
Pierwsze wiersze pisane, atramentem rozpaczy
Zostałem samotny w mej myśli, w mej duszy
Myśl zaraz mi się nasuwa o upadku Ikara
Który skrzydlasty i wolny, samotnie bez echa
W czeluście zamętu zatopił się czule
Myślałem wciąż chciwie, dogłębnie
Dostrzegając karykaturę ukrytą
Kim jestem?
…nikt nie odpowie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Wędrowiec.1984 Nie ukrywaj się, za tym słówkiem, to marna sztuczka

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Była bajka, teraz proza, Dobry był ten „nasz” gospodarz, Dbał o szczęście swoich krów, Takich chyba nie ma już. Wypędzał na łąkę śliczną, Dbał o ich „formę psychiczną”. Nawet kupił dla nich byka, Po to tylko, by je… kochał. I pozwalał małym szkrabom Przebywać ze swoją mamą. Więc biegały tam na łące, Gdzie motylki i gdzie słońce, Mogły mleko ssać swej matki, Psocić, skakać i jeść kwiatki. Inne dzisiaj są warunki, Inne rządzą dziś rachunki. Najważniejszy zaś warunek, Najważniejszy zaś rachunek, Fakt to smutny, nie komiczny, Rachunek ekonomiczny. Dzieci matek swych nie znają, Bo je zaraz „odsadzają”. Już nie skaczą, nie brykają, W klatkach, same, zamykają. Mlekiem sztucznym, z wiader poją, Odchowują... potem doją. Dzisiaj przychód ma znaczenie, Szczęście krów, dziś nie jest w cenie. Stąd wydajność, więc laktacja, Stąd też ta inseminacja. Geny muszą być najlepsze, By podołać tej poprzeczce. Wszystko działa, jak w fabryczce, Nie ma miejsca...na krów szczęście. Nowoczesne dziś obory, I wygody i sensory, same krowy decydują, Kiedy jedzą, kiedy żują, Same też, gdy chcą się poją, Nawet same dziś... się doją! Wszystko ładnie funkcjonuje, Ale czegoś tu brakuje. Gdzie podziała się ta łąka? Ta, gdzie słychać śpiew skowronka, Ta, gdzie cielęta hasały, I motylki tam fruwały. Ta, gdzie byczek był rasowy, Co tak kochał wszystkie krowy. Takiej łąki dzisiaj nie ma, Powie ktoś, ”to jakaś ściema”, Fakty wierzcie mi, nie kłamią, Krowy tego dziś nie znają. Nawet słońca dziś nie widzą, Chyba, że gdzieś tam, za szybą. Jakie smutne to… o Boże! Całe życie być w oborze. A gdy w krowie coś szwankuje? Nikt się tym dziś nie przejmuje. Więc przychodzi życia finał… W cenie dziś jest... wołowina. Nim zamówisz więc stek krwisty, Niech popłyną ci te myśli, Niech pomyśli twoja głowa, Jakie życie miała krowa, Nim trafiła na twój talerz, Byś się mógł do syta najeść. Ile bólu, ile męki, Ją spotkało „nie z twej ręki”. Nim wypijesz szklankę mleka, Nim zjesz jogurt, trochę serka, Nim chleb masłem posmarujesz, Pomyśl, myśleć chyba umiesz? Gdzie są te małe cielęta? Takie słodkie ich oczęta, Czy wesołe są, czy smutne? Czeka je… życie okrutne! Nie ma miejsca tam na szczęście, Nie ma na „ludzkie” podejście. Dziś wydajność i laktacja, Taka... z człowiekiem relacja. Trybem być w „ludzkiej” fabryce, Nawet nie masz prawa krzyczeć. Tak wygląda dzisiaj „bajka”, Taka dzisiaj to „SIELANKA”.
    • @beta_b Jak każdy człowiek cię potrzebuję ale dojrzałam, innaczej czuję.Czy to jest hańbą o Wielki Boże?Mam wciąż szacunek i o to proszę.Ps …czyli więcej sporów się zapowiada-:)Fajny wiersz! Brawo!
    • Witaj - Ale i Ciebie się bać przestałam. - ja też Boga się nie boje -           - ciekawie dziś piszesz -                                                                            Pzdr.zadowoleniem.
    • @MIROSŁAW C. Strasznie fajne, potem powrócę, ßczególnie do tego "roz-począł się". Pozdrawiam :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...