Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Ten wiersz, nie jest moim ulubionym typem, chodzi mi o treść, ale opisałaś te owocowe dary lasu

w przesympatyczny sposób... wiele fraz puszcza mi oczko i.. śmieję się do nich.

To sprawia, że ulegam całości... :)

Pozdrawiam.

Opublikowano

@Gosława Publikacja? Hmmm... nie wiem, czy miałabym odwagę zaproponować te moje wiersze jakiemukolwiek wydawnictwu ;)

Niemniej dziękuję za wizytę i wysoką ocenę. Pozdrawiam :)

@Nata_Kruk Tym bardziej podziwiam, że zechciałaś przebrnąć przez ten tekst. Cieszy mnie, że udało mi się "kupić Cię" czymś w nim. Do tego stopnia, że uzyskałam pozytywną opinię, za którą dziękuję. Pozdrawiam :)

@Michał_78 Świetne uzupełnienie dałeś, za które dziękuję :) Dodam tylko, tak ze swojej działki, że owoców jałowca używano już w okresie mezolitu (ok. 9000 lat p.n.e.). Zostało to potwierdzone w znaleziskach z tej epoki. Pozdrawiam :)

Opublikowano (edytowane)

To co budzi mój szacunek w twojej twórczości, to praktyczna możliwość czytania twoich wierszy w uporządkowanym rytmie.

 

Dla mnie jako czytelnika daje poczucie doświadczenia wzorca miary rytmicznej.

 

Dlaczego na to zwracam uwagę?

 

Otóż w jakiś magiczny sposób tworzysz to metrum bez konieczności uporządkowania ilości zgłosek w wersach. Są tu u ciebie i wersy dwunastozgłoskowe i jedenastozgłoskowe a nawet trzynastozgłoskowe, a pomimo tego miarowość rytmiczna jest zachowana wzorowo!

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

☺, wystarczy przeczytać twój wiersz na głos i to odkryć.

 

To jest umiejętność, bo trzeba umieć przenosić te podziały rytmiczne już wewnątrz wersów.

 

Nie ustawiasz wersów pod ustaloną średniówkę, np. po siódmej sylabie, za to przenosisz swobodnie „środki ciężkości” wewnątrz linijek i jednocześnie zachowujesz wzorzec miary rytmiczmej, UTRZYMUJESZ RYTM ŚWIADOMIE W CAŁOŚCI TEKSTU. To ci się udaje i to jest zaplanowane - szacun za to!

 

Ogólnie co do treści jest obrazowo- można sobie ten leśny "chruśniaczek" wyobrazić bardzo dokładnie. Wyznaczasz nawet kierunki - w którą stronę spojrzeć by te różnorakie. dary leśne zobaczyć. Mamy tryptyk, rozumiem że będzie jeszcze epilog, wiersz podsumowujący? 

 

Rozumiem, że perspektywa tekstu zmierza ku normom klasycznych form poetyckich. Mamy rymy i dostojną narracje. Ok.

Pozdrawiam ☺

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Tomasz Kucina Przyznam, że mnie troszkę zdziwiłeś i zaraz wytłumaczę dlaczego :)

Ogólnie na razie mówiąc, lubię wiersze rytmiczne i jak je sama dla siebie nazywam, klasykujące. Jak zapewne zauważyłeś i inni także, bardziej współczesne formy potrafię odczytać, ale z napisaniem takowej mam dużo większe problemy :)

Piszesz, że:

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

Hmmm... i tu moje zdziwienie, bo prawdę mówiąc nie bardzo się nad tym zastanawiam, dlatego czuję się skonfundowana niespodziewaną pochwałą. Jakoś wydawało mi się, że skoro umiecie tak pisać, to ja też powinnam potrafić. Spróbowałam parokrotnie, idzie, więc piszę. A tu...

Oczywiście bardzo dziękuję za uświadomienie mi, że najwyraźniej robię to nieźle. To dla mnie ważne.

Pozdrawiam :)

Opublikowano (edytowane)

Nie musisz czuć żadnego zakłopotania --> skonfudowania jak to określiłaś, to poczucie rytmu masz naturalne dlatego w całości wiersz czyta się płynnie, bez zaburzeń rytmu. W takim właśnie szacunku do tej umiejętności "konstruowałem" pierwotny komentarz. Nie ma za co dziękować. Szacunek z mojej strony do klasycznych form jest wielki. Masz określony styl i go realizujesz. 

 

Chciałbym ciebie zobaczyć też w takim typologicznym np. tzynastozgłoskowcu z zachowaniem identycznej liczby zgłosek w wersach ze średniówką. Może masz tu takie teksty, nie przekopuję twojego profilu to i nie wiem? 

 

Napisz też kiedyś taki klasyk regularny.

 

 Uważam, że problemu na pewno z tym nie będzie u ciebie, bo taki wiersz regularny do bólu i ze stałym rytmem łatwiej jest napisać - niż taki jak ten twój powyższy. Tu mamy trudność zachowania metrum z umiejętnością przenoszenia wewnątrz wersów tych "formantów rymicznych", ja to oczywiście rozumiem, ale wielu czytelników może nie dostrzegać tej twojej finezji w tym względzie i dlatego o tym napisałem wcześniej.

 

Miłego dnia ☺

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Tomasz Kucina

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

To jeszcze przypomnij mi, chyba już kiedyś kogoś o to pytałam, ale nie trzymają się mnie podobne informacje, co to jest średniówka?

Wtedy zastanowię się, czy te dwa wiersze, o których myślę do tych należą.

Wiem, to głupie pytanie, choć podobno nie ma takich ;) Czyli jaki? Wybacz, zapewne jak zasugerujesz, będę wiedziała o co chodzi, ale tak teraz... naprawdę jestem troszkę mało zorientowana w poetyckich szczegółach.

Piszę raczej na wyczucie, albo też z obserwacji, niż podpierając się zasadami.

Pewnie tym sposobem powiedziałam coś obrazoburczego...

Pozdrawiam :)

 

A nie... jednak tylko zamierzałam zadać pytanie o średniówkę, ale jak się wydaje nie zadałam go w końcu... to tak dla jasności.

Edytowane przez corival (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Dag "Leśne delikatesy" piękne określenie... ale trafne :) Tam jednak nie ma obsługi, kasy... samemu trzeba schodzić podeszwy, naschylac się, nadźwigać, wózkiem nie pojedziesz. Musi się chcieć. Pozdrawiam :)

Opublikowano

@Tomasz Kucina A średniówkę już sobie wypatrzyłam, bo mnie męczyła odkąd wspomniałeś... pozostaje spróbować na jakimś kawałku podręczyć. Tymczasem tutaj...

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Może jakiś przykład podpowiesz? Pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena, @Leszczym — dziękuję. Pozdrowienia zostawiam.
    • @W_ita_M.   O, hecą żrące lecą rżące - ho.  
    • Gdy wieczorna jesienna mgła, Wszystko wkoło z wolna spowiła, Tłumiąc nikły gasnącego dnia blask, Niczym opuszczona na świat zasłona,   W ponurą jesienną słotę, Na starym z czerwonej cegły kominie, Przysiadł szary zziębnięty gołąbek, Między skrzydełka wtulając główkę,   Wtem spomiędzy matowej mgły, Dostrzegł widok ponury, W dole przed jego maleńkimi oczkami, Z wolna się zarysowujący…   Do rozrzuconych szeroko po obiedzie resztek, Na przemarzniętej trawie, Zleciały się licznie kruki posępne, Bezpardonową wszczynając walkę,   Zimna mokra trawa, Pierwszym jesiennym szronem pokryta, Areną się stała zaciekłych walk, Licznego kruczego stada,   Liczne kości z sutego obiadu, Rozrzucone bezładnie na polu, Miały być bitewnym trofeum, Dla najsilniejszych z kruczego stada osobników,   Głośne rozjuszonych kruków krakanie, Niczym wściekłych barbarzyńców okrzyki wojenne, Po spowitym gęstą mgłą krajobrazie, Cichym niosło się echem,   Pomiędzy wielkimi kretowiskami, Podobnymi do okopów na polach bitewnych, Niczym żołnierze w bojach zaprawieni, Zawzięte kruki toczyły swe walki…   Zakrzywionym dziobem swym ostrym, Próbował kruk stary kość przepołowić, Przez drugiego młodego przepędzany, Próbującego wydrzeć mu zdobycz,   Usiłując brzuchy nasycić, By dotkliwy głód zaspokoić, Nie zaprzestając zaciekłej walki, Wciąż wytężały swój spryt,   Wydziobując w skupieniu zaschnięty szpik Z porozrzucanych na około kości, Usilnie wczepiały w nie swe pazury, By dzioby w ich wnętrzach zagłębić,   Połykając łapczywie Każdy znalezionego pożywienia kęs, Wkoło tylko rozglądały się bacznie, Rozeznając możliwe zagrożenie,   A najprzezorniejszy z kruków siedząc na gałęzi, Na łakome kąski spoglądając z góry, Nagły z powietrza szturm przypuścił, Naraz odpędzając kilka innych,   Te szeroko rozpostarły swe skrzydła, Natarcie jego próbując zatrzymać, Lecz daremną była ta próba, Zmuszone były ustąpić mu pola,   Widząc posępne te kruki, Wyrywające sobie wzajemnie zdobycz, Zmrużył oczy gołąbek skulony, Powiewem zimnego wiatru szturchnięty…   Wnet rzęsistego deszczu kurtyna, Spór pomiędzy kruczym stadem rozsądziła, Do rychłego szukania schronienia, Wszystkie bez wyjątku ptaki przymusiła,   Przed ulewnego deszczu strugami, Pierzchnęły wnet wszystkie posępne kruki, Chroniąc się pomiędzy krzewami, Bujnych drzew rozłożystymi gałęziami,   Ukrył się i gołąbek, Przed zimnym rzęsistym deszczem, Pod starego opuszczonego domu dachem, Przycupnąwszy cichutko w kącie.   A każda jesiennego deszczu kropla, Brudna, wstrętna i zimna, Dla maleńkiego suchej trawy źdźbła, Była niczym trzask bicza,   A deszczu kropel setki tysięcy Tworzące zwarte oddziały i zastępy, Wielki frontalny atak przypuściły, Na połacie zmarzniętej ziemi…   Patrząc tak zza szyby, Na pole zaciekłej między krukami bitwy, O jakże cenną dla nich zdobycz, Podłe z obiadu resztki,   Ponurym wieczorem jesiennym, Mgłą i deszczem zasnutym, Krzepiąc się łykiem z miodem herbaty, Próbując zebrać rozproszone swe myśli,   Z niewyspania półprzytomny, Przecierając dłonią klejące się oczy, Patrząc na ten krajobraz ponury, Takiej oto oddałem się refleksji…   Gdy widzę jak różni szemrani biznesmeni,  Zawzięcie walczą między sobą o wpływy, Dostrzegam jak bardzo w uporze swym ślepym, Posępnym tym krukom bywają podobni.   Gdy otyli szemrani biznesmeni, Przesiadując wieczorami w knajpach zadymionych, Paląc cygara i popijając whisky, Rozplanowują kolejne swe finansowe przekręty,   Niczym dla dzikiego ptactwa, Zalegająca w rowie cuchnąca padlina, Tak zwęszona tylko korupcji okazja, Staje się łupem dla mafijno-biznesowego półświatka,   Pobłyskiwanie sztucznych złotych zębów, Fałsz wylewnych uśmiechów, Towarzyszące zawieraniu szemranych umów, Przy ruskiej wódki kieliszku,   Często bywają zarzewiem, Biednienia lokalnych społeczeństw, Gdy szemrani biznesmeni nabijając swą kabzę, Skazują maluczkich na zubożenie…   Huczne wystawne bankiety, Gdzie alkohol leje się strumieniami, Dzwonią pełne wódki kieliszki, A z ochrypłych gardeł padają kolejne toasty,   Gdzie szalona zabawa niepodzielnie króluje I rozsadzają ściany z głośników decybele, Dzwonią szklane butelki w kredensie, A strumieniami leją się drogie alkohole,   Gdzie w ochrypłych gardłach przepastnych Lokalnych biznesmenów szemranych, Kieliszki pełne gorzałki Znikają jeden po drugim   Gdzie niezliczone sprośnie dowcipy, Padają okraszone rubasznymi przyśpiewkami, A pijaków podkrążone oczy i czerwone nosy, Tłumaczy ich bełkot łamliwy,   Często będące zwieńczeniem, Podpisania umowy wielomilionowej, Z lekceważonego prawa nagięciem, Gdzie łapówki główną odgrywają rolę,   Czasem tak bardzo bywają podobne, Posępnych kruków wieczornej uczcie, Gdzie wielki zatęchłego mięsa kęs, Wyrywają tylko osobniki najsilniejsze…   Na płynnych niejasnych pograniczach Biznesowego i mafijnego świata, Utarta między gangsterami hierarchia, Przypomina tę z kruczego stada,   Gdzie kolejny szemrany kontrakt, Niczym podły padliny ochłap, Jest jak w krwawej walce nagroda Dla osobnika o najprymitywniejszych instynktach…   I ten wielki świat nowoczesnością pijany, Do ubogich odwrócony plecami, Gdzie tylko silne osobniki, Wyrywają najlepsze kęsy,   Czasem tak bardzo przypomina, Pomimo upływu tysięcy lat, Wielką ucztę dzikiego ptactwa, Na truchle dzikiego zwierza…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • I nagłówki, a laik; wół gani.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...