Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Kto siedzi przy borze, tego głód nie zmorze.

Mówili pradziady, co przy lesie trwają.


 

Gąszcz tętni życiem, syci barw pragnienie,

poi łzą spragnionych, poszukać wystarczy

komu potrzeba, darzy pożywieniem:

napełnić kosze, naczynia i garnki.

 

Krople malin sycą wonią tak słoneczną

obronny krzew chłoszcze i broni dostępu.

Oddając dzieci, nie obdziela zemstą ,

zdrowiem obdarza wszystkich bez wyjątku.

 

Siostry ma liczne, inny jest aromat,

serce podobne, walczą kiedy trzeba,

czarny ma owoc jeżyna krzewiasta,

chętnie pomaga, gdy leków potrzeba.

 

Barwą krwistą tętniąca w gęściutkim poszyciu,

krąg zapachu wokół mateczki truskawek.

poszukać wystarczy poziomki pełnej życia,

Duch olbrzymi w niej, silny i bogaty nawet.

 

Borówek liczna rodzina, dobrze rozrośnięta,

na suchym rośnie i na bagnie wzrasta.

Trzy siostry, różna reputacja osiągnięta,

od ideału, aż po złe notacje.

 

Czernica wyostrza wzrok w ciemności, 

karmi głodnych, przypadłości leczy.

Inny charakter, bez żadnej zazdrości

borówka brusznica od rodziców jednych.

 

Powierzchowność miła i skórka czerwona

kusi, mami, w ustach przedsmak nieba...

i wstrząs. Cierpki, kwaśny smak - skrzywiona.

Odstrasza skutecznie, więcej nie potrzeba. 

 

Trzecia siostra bagienna, płodnością zachwyca

miano obrażana niesłusznie wnet traci:

łochynia, albo zwana także pijanica.

Ciężki nosiła zarzut - trucicielka mąci. 

 

Nie za swoje winy cierpienia znosiła.

Winowajca odkryty z imienia jest znany.

Przy błotnistych zbiorach jego pyłków siła,

snuje się wokół owoców zbieranych.


 

I to koniec wiersza, choć nie finał jeszcze 

owocowej rozprawy o leśnych pożytkach. 

Edytowane przez corival (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@corival  Najsłodsze poziomki i maliny pachnące

                    w których czerwieni mieni się słońce :)

Pozdrawiam :)

Gość Franek K
Opublikowano

Bardzo apetyczny i plastyczny opis. Gdyby było całkiem rytmicznie, to by była miód-malina :)

Ale jest nieźle.

 

Pozdrawiam. F.K.

Opublikowano

@Vanilla @Vanilla O tak, widoki są śliczne. Pozdrawiam Vanillo :)

@Waldemar_Talar_Talar To prawda, jest bogata w smaki i zapachy. Dziękuję za odwiedziny Waldemarze. Pozdrawiam :)

@Franek K Maliny z miodem... ach, nazbyt słodko, nawet dla mnie ;) Dziękuję za pochwałę (taką mimo wszysto), pozdrawiam :)

@huzarc Większość życia naszych dalekich i bliższych przodków opierała się o las. Zapewne stąd ta ważność lasów. Dziękuję za czytanie. Pozdrawiam :)

@Sennek Dziękuję Sennek. Pozdrawiam :)

@Antoni Gorzeliński Miło mi, ze się spodobał. Pozdrawiam :)

 

Opublikowano

@Dag Dziękuję Dag, to bardzo wysoka ocena. Tak sobie myślę, że przyjmę ją z uśmiechem. Wciąż się uczę czytając Wasze teksty, zwłaszcza tych już zaawansowanych w poetyckich bojach (tutaj mam na myśli m.in. Ciebie). Jesteście dla mnie niedoścignionym wzorem :) Odnoszę też wrażenie, że najlepiej wychodzą mi wiersze o tematyce naturalistycznej. Twoje wypowiedzi jedynie podkreślają moje podejrzenia. Dziękuję za to :) Dziękuję również za czytanie. Pozdrawiam :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...