Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Ballada o wróżce Annie


Antoni Leszczyc

Rekomendowane odpowiedzi

[Magdzie Sołtysiak]

Żyła sobie wróżka Anna.
Wróżka żyła w wieży w lesie,
wiatr sławiła bo, hossanna,
wiatr ją skłaniał do uniesień.

Uniesienia zaś, obaczysz,
to był taki Ani konik:
Lewitacja to nie haszysz,
nikt więc tego jej nie bronił.

W lewitacji czarowała:
piesek w kotka, kotek w kabel,
z igły widły, z księdza prałat
oczko lewe w oczko prawe.

Czarowała tak zawzięcie,
że aż trzęsło całą wieżą.
Sam się ciął od magii jęczmień
i sam się bursztynił świerzop.

I sam szedł do stajni wałach,
i śniadanie szło do łóżka!
Ona zaś wciąż czarowała...
Aż się jej przegrzała różdżka.

A to była zła nowina,
bo bez różdżki nie ma rady:
z Lindy nie będzie Chaplina,
z księdza zaś nie zrobisz żaby.

Nie dziwne, że wróżka Ania
człekiem stała się nerwowym...
Misie wiodła na arkanach,
lalkom urywała głowy.

Pekła wreszcie. "Niech mnie - krzyczy
trafi szlag, nie mogę dłużej!"
Przybył szlag, jej przypierniczył,
starło wróżkę na kałużę.

* * *

Braki Ci różdżki? Jeśli myślisz,
że jej trzeba w krzemu dobie,
błąd! Magia jest w rzeczach zwykłych,
w kwiatach, drzewach, ludziach, Tobie...

[IX 2004]
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...