Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Kiedy się kołysze grzejnik, 

- zbytnio już obluzowany - 

to dokręcić trzeba śrubę

mocującą go do ściany.

 

Można sprawić czary - mary, 

lub naprawiać przez całuski, 

lecz najlepiej tu się sprawdzi

klucz właściwy, lub francuski. 

 

Kiedy gnębią wątpliwości, 

podchwytliwa jest technika, 

nie wiadomo, z której strony

- lepiej spytać hydraulika. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez -Marianna__ (wyświetl historię edycji)
  • W_ita_M. zmienił(a) tytuł na Z poradnika referenta.
  • 6 miesięcy temu...
Opublikowano (edytowane)

@Marianna_

 

Gdy się nie da wymyć wc

żadną kompozycją nową,

nie ma rady, to wymontuj

z wc deskę klozetową.

 

Potem wymyj ją dokładnie,

i do czysta opłucz wodą;

wysusz, przykręć, nie odpadnie,

będziesz muszlę miał, jak nową.

 

Kiedy wody nie nabiera

spłuczka, również nie panikuj;

płynem pozbądź się kamienia,

podnieś pływak, wodę wypuść.

 

*

 

A gdy w pralce coś zazgrzyta,

nie wyrzucaj całej pralki;

wyczyść filtry, użyj "Calgon",

lub tabletek do zmywarki.

 

*

 

Gdy ulegnie zaś awarii

urządzenie elektryczne,

nie podejmuj nagłych działań,

ale wyjmij z gniazdka wtyczkę!

 

 

*

 

Cóż, przestała płynąć woda, 

choć są części w dobrym stanie. 

Wstrzymaj się przed demontażem;

najpierw wyczyść sitko w kranie. 

 

 

sitko = perlator

 

*

Nie zadziałał telewizor, 

co dokucza niepomiernie;

weź zadziałaj raz logicznie, 

i... w pilocie zmień baterie. 

 

Nie rozwiąże to problemu, 

jeśli inna jest przyczyna... 

I nie zawsze to pomaga, 

lecz od tego się zaczyna. 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Marianna_Katarzyna (wyświetl historię edycji)
  • 4 miesiące temu...
Opublikowano (edytowane)

Gdy nie działa telewizor, 

co dokucza niepomiernie,  

weź zadziałaj raz logicznie;

i... w pilocie zmień baterie. 

 

Nie rozwiąże to problemu, 

jeśli inna jest przyczyna...

I nie zawsze to pomaga, 

lecz od tego się zaczyna. 

 

 

*

 

Pewna pani z telewizji

poradziła raz na wizji,

żeby rondle okopcone

pozostawić namoczone

 

w paście;

 

z płynu do zmywania,

i tabletek do zmywarki

 

- to wymaga wymieszania -

 

jak najdłużej to możliwe,

lecz conajmniej na godzinę.

 

Po czym jeszcze raz od nowa

trzeba rondlw wyszorować....

 

No i można znów gotować.

 

Tylko, proszę, nie dociekaj;

nie bądź zbytnio też ciekawy,

nie wypytuj, skąd ja wiem to.

Dobry przykład był z ........ .

 

*

 

Gdy ze spłuczki cieknie woda,

nie pozbywaj się wygody;

odkręć przycisk, weź pokrywę,

pływak posyp szczyptą sody.

 

Gdy ten sposób nie pomoże,

wtedy możesz ruszyć głową;

sprawdzić pływak, i oczyścić,

lub uszczelkę kupić nową.

 

*

 

Po awariach i usterkach,

kiedy masz już dość przeprawy,

i przez chwilę wszystko działa

- niesmak z rana się pojawi.

 

I wywoła cierpką minkę...

Gruszkę zjedz, lub mandarynkę, 

kiwi, inny zdrowy owoc -

spróbuj poczuć smak na nowo.

 

A jeżeli nie pomogą,

te porady referenta,

to się wybierz do apteki,

o swej florze też pamiętaj.

 

Papierosy, antybiotyk - probiotyk (?)

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Marianna_ (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena, @Leszczym — dziękuję. Pozdrowienia zostawiam.
    • @W_ita_M.   O, hecą żrące lecą rżące - ho.  
    • Gdy wieczorna jesienna mgła, Wszystko wkoło z wolna spowiła, Tłumiąc nikły gasnącego dnia blask, Niczym opuszczona na świat zasłona,   W ponurą jesienną słotę, Na starym z czerwonej cegły kominie, Przysiadł szary zziębnięty gołąbek, Między skrzydełka wtulając główkę,   Wtem spomiędzy matowej mgły, Dostrzegł widok ponury, W dole przed jego maleńkimi oczkami, Z wolna się zarysowujący…   Do rozrzuconych szeroko po obiedzie resztek, Na przemarzniętej trawie, Zleciały się licznie kruki posępne, Bezpardonową wszczynając walkę,   Zimna mokra trawa, Pierwszym jesiennym szronem pokryta, Areną się stała zaciekłych walk, Licznego kruczego stada,   Liczne kości z sutego obiadu, Rozrzucone bezładnie na polu, Miały być bitewnym trofeum, Dla najsilniejszych z kruczego stada osobników,   Głośne rozjuszonych kruków krakanie, Niczym wściekłych barbarzyńców okrzyki wojenne, Po spowitym gęstą mgłą krajobrazie, Cichym niosło się echem,   Pomiędzy wielkimi kretowiskami, Podobnymi do okopów na polach bitewnych, Niczym żołnierze w bojach zaprawieni, Zawzięte kruki toczyły swe walki…   Zakrzywionym dziobem swym ostrym, Próbował kruk stary kość przepołowić, Przez drugiego młodego przepędzany, Próbującego wydrzeć mu zdobycz,   Usiłując brzuchy nasycić, By dotkliwy głód zaspokoić, Nie zaprzestając zaciekłej walki, Wciąż wytężały swój spryt,   Wydziobując w skupieniu zaschnięty szpik Z porozrzucanych na około kości, Usilnie wczepiały w nie swe pazury, By dzioby w ich wnętrzach zagłębić,   Połykając łapczywie Każdy znalezionego pożywienia kęs, Wkoło tylko rozglądały się bacznie, Rozeznając możliwe zagrożenie,   A najprzezorniejszy z kruków siedząc na gałęzi, Na łakome kąski spoglądając z góry, Nagły z powietrza szturm przypuścił, Naraz odpędzając kilka innych,   Te szeroko rozpostarły swe skrzydła, Natarcie jego próbując zatrzymać, Lecz daremną była ta próba, Zmuszone były ustąpić mu pola,   Widząc posępne te kruki, Wyrywające sobie wzajemnie zdobycz, Zmrużył oczy gołąbek skulony, Powiewem zimnego wiatru szturchnięty…   Wnet rzęsistego deszczu kurtyna, Spór pomiędzy kruczym stadem rozsądziła, Do rychłego szukania schronienia, Wszystkie bez wyjątku ptaki przymusiła,   Przed ulewnego deszczu strugami, Pierzchnęły wnet wszystkie posępne kruki, Chroniąc się pomiędzy krzewami, Bujnych drzew rozłożystymi gałęziami,   Ukrył się i gołąbek, Przed zimnym rzęsistym deszczem, Pod starego opuszczonego domu dachem, Przycupnąwszy cichutko w kącie.   A każda jesiennego deszczu kropla, Brudna, wstrętna i zimna, Dla maleńkiego suchej trawy źdźbła, Była niczym trzask bicza,   A deszczu kropel setki tysięcy Tworzące zwarte oddziały i zastępy, Wielki frontalny atak przypuściły, Na połacie zmarzniętej ziemi…   Patrząc tak zza szyby, Na pole zaciekłej między krukami bitwy, O jakże cenną dla nich zdobycz, Podłe z obiadu resztki,   Ponurym wieczorem jesiennym, Mgłą i deszczem zasnutym, Krzepiąc się łykiem z miodem herbaty, Próbując zebrać rozproszone swe myśli,   Z niewyspania półprzytomny, Przecierając dłonią klejące się oczy, Patrząc na ten krajobraz ponury, Takiej oto oddałem się refleksji…   Gdy widzę jak różni szemrani biznesmeni,  Zawzięcie walczą między sobą o wpływy, Dostrzegam jak bardzo w uporze swym ślepym, Posępnym tym krukom bywają podobni.   Gdy otyli szemrani biznesmeni, Przesiadując wieczorami w knajpach zadymionych, Paląc cygara i popijając whisky, Rozplanowują kolejne swe finansowe przekręty,   Niczym dla dzikiego ptactwa, Zalegająca w rowie cuchnąca padlina, Tak zwęszona tylko korupcji okazja, Staje się łupem dla mafijno-biznesowego półświatka,   Pobłyskiwanie sztucznych złotych zębów, Fałsz wylewnych uśmiechów, Towarzyszące zawieraniu szemranych umów, Przy ruskiej wódki kieliszku,   Często bywają zarzewiem, Biednienia lokalnych społeczeństw, Gdy szemrani biznesmeni nabijając swą kabzę, Skazują maluczkich na zubożenie…   Huczne wystawne bankiety, Gdzie alkohol leje się strumieniami, Dzwonią pełne wódki kieliszki, A z ochrypłych gardeł padają kolejne toasty,   Gdzie szalona zabawa niepodzielnie króluje I rozsadzają ściany z głośników decybele, Dzwonią szklane butelki w kredensie, A strumieniami leją się drogie alkohole,   Gdzie w ochrypłych gardłach przepastnych Lokalnych biznesmenów szemranych, Kieliszki pełne gorzałki Znikają jeden po drugim   Gdzie niezliczone sprośnie dowcipy, Padają okraszone rubasznymi przyśpiewkami, A pijaków podkrążone oczy i czerwone nosy, Tłumaczy ich bełkot łamliwy,   Często będące zwieńczeniem, Podpisania umowy wielomilionowej, Z lekceważonego prawa nagięciem, Gdzie łapówki główną odgrywają rolę,   Czasem tak bardzo bywają podobne, Posępnych kruków wieczornej uczcie, Gdzie wielki zatęchłego mięsa kęs, Wyrywają tylko osobniki najsilniejsze…   Na płynnych niejasnych pograniczach Biznesowego i mafijnego świata, Utarta między gangsterami hierarchia, Przypomina tę z kruczego stada,   Gdzie kolejny szemrany kontrakt, Niczym podły padliny ochłap, Jest jak w krwawej walce nagroda Dla osobnika o najprymitywniejszych instynktach…   I ten wielki świat nowoczesnością pijany, Do ubogich odwrócony plecami, Gdzie tylko silne osobniki, Wyrywają najlepsze kęsy,   Czasem tak bardzo przypomina, Pomimo upływu tysięcy lat, Wielką ucztę dzikiego ptactwa, Na truchle dzikiego zwierza…  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • I nagłówki, a laik; wół gani.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...