Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

zawieszona
na cienkich
sznurkach
nad głowami ludzi
tańczę
wyłapując rozedrgane
płomyki
z ich włosów
pożerając spojrzenia
z głową utopioną
miedzy ramionami
i dłońmi
bez czucia
skazana przez Ojca
na cienkich
sznurkach
zawieszony
tańczy nad głowami
próbując uchwycić
złociutkie monety
choć nie
w góre płyną
jak łzy plamią
podłogi
jego Matka
pełza pod nogami
zlizując spod butów
resztki
ludzkich światów

Opublikowano

Cieszę się..że jestem pierwsza... smile.gif


zawieszona
na cienkich
sznurkach
nad głowami ludzi
tańczę
wyłapując rozedrgane
płomyki
z ich włosów
pożerając spojrzenia
z głową utopioną
miedzy ramionami
i dłońmi
bez czucia
.......

pełza pod nogami
zlizując spod butów
resztki
ludzkich światów

.............

Zabieram...do szuflady..gdzie skłądam..sobie domowy tomik..z wierszy "tutejszych"....
Dołaczy do innych Twoich..ktore tam siedzą..

pozdrawiam ciepło - Mirka

Opublikowano

ależ Pelmanie, masz rację: nie poprawię, ale nie dlatego, że nie słucham z zasady, tylko dlatego, że bardzo rzadko zdarza mi sie napisać w wierszu coś bezcelowego, bez znaczenia... naprzykład cienkie sznurki...
wyobraź sobie, że jesteś w Teatrze Lalek... laleczki sa zawieszone przed twoimi oczyma w powietrzu, grając swoje role w jakiejś nieważnej sztuce... nawet nie wiedzą, że wiszą.... sznurki sa cienkie, żeby nie było ich widać, ale Mistrz widocznie nie przewidział, że takie niteczki bardzo łatwo przeciąć... jeśli to sie stanie, marionetki zginą, bo nie potrafią same podnieśc nawet dłoni.... nikt nie będzie ich naprawiał, jest przecież tyle innych, nowszych, ładniejszych....
co do powtórzenia tego zwrotu... nie tylko ja przecież wiszę... prawda?

Opublikowano
CYTAT (Agnieszka_Gruszko @ Sep 6 2003, 04:51 PM)
ależ Pelmanie, masz rację: nie poprawię, ale nie dlatego, że nie słucham z zasady, tylko dlatego, że bardzo rzadko zdarza mi sie napisać w wierszu coś bezcelowego, bez znaczenia... naprzykład cienkie sznurki...
wyobraź sobie, że jesteś w Teatrze Lalek... laleczki sa zawieszone przed twoimi oczyma w powietrzu, grając swoje role w jakiejś nieważnej sztuce... nawet nie wiedzą, że wiszą.... sznurki sa cienkie, żeby nie było ich widać, ale Mistrz widocznie nie przewidział, że takie niteczki bardzo łatwo przeciąć... jeśli to sie stanie, marionetki zginą, bo nie potrafią same podnieśc nawet dłoni.... nikt nie będzie ich naprawiał, jest przecież tyle innych, nowszych, ładniejszych....
co do powtórzenia tego zwrotu... nie tylko ja przecież wiszę... prawda?

Ja takich powyrzucanych z teatru lalek..mam..wiele....którym sznureczki..a właściwie..prawie nitki...pozrywano...czasem robię sobie teatry...i jest tak..że nadal są potrzebne..i ważne..

no i racja Agnieszko..nie tylko ty wisisz....

ściskam i jeszcze bardziej lubię ten wiersz..niż rano - Mirka
Opublikowano

przede wszystkim, jako narzędzie samobójców dla mnie...
Pelmanie, co się wtedy stanie z symboliką? Marionetka niekoniecznie musi wisieć na sznurku... moze być drucik, a wtedy już nie będzie miała szansy ucieczki, nie będzie mogła sie zaplątac, chcesz odebrać jej naraz aż tyle dróg?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Simon Tracy Kontynuacja równie mocna. Loch Neufchatel oddany z całą jego grozą - szczury, słoma sklejona odchodami, a w tym wszystkim pojawia się zakonnik-kastrаt z falsetem. Ten kontrast między brudem a "pogodą ducha" - znakomity. Narrator wciąż gra "marny teatrzyk", zakonnik dziwnie spokojny... Czuć, że to dopiero początek czegoś większego. Klimat gęsty jak zawsze. Czekam, co narrator powie na spowiedzi.
    • Tę niesamowitą pieśń Cohena odkryłam niedawno i zainspirowała mnie do napisania wiersza.   The crumbs of love that you offer me They're the crumbs I've left behind L. Cohen.   Krokiem nieśpiesznym i spokojnym - szedłem. Po prostu. Nie wiem dokąd, aż mnie zaczepił niespodzianie przymilny głos zalotną nocą.   Na oknie - uśmiech drżał w latarni. Mówiłaś - niech rozgrzewa słowa. Mój cień był blisko, coraz bliżej. Wabiła go łagodność złota.   Ciepło się przędło przez północe. Myślałem - może po raz pierwszy ktoś mnie zatrzyma w ciemnej drodze przez bezlitosną kolej rzeczy.   I choć bezradny język trzeszczał, jak lód stwardniały pod butami, szukałem w nim właściwych pojęć - by wszystko mogło się wydarzyć.   Znosiłem z włóczęg - niczym kocur - ryby baśniowe, świetlne ptaki, od nowa ucząc się beztroski, wpatrzony w twój nimb delikatny.   Lecz nieostrożnie wyszła na jaw dotkliwa prawda tego okna, że to nie dla mnie skrzy się lampka feerią szeptów i migotań.   Byłem iluzją od początku, garsteczką imion niewybranych, jak zwykle - nikim. Wagabundą, wśród obcych rojeń niewidzialnym.   Zbiegły się myśli w rojowisko. Bezradnie skotłowane niebo świat na kolanach przeżegnało szaleńczą, zimną kantyleną.   Czekałem chwilę przy granicy blasku i śniegu. Po co? Nie wiem. Liczyłem, że ułomna czułość wciąż ma swój ciężar i znaczenie,   bo mimo błędów... Nic z tych rzeczy. Okno poświatę z siebie zdziera, jakby paliła coraz mocniej, wstydem się jątrząc przez wspomnienia.   Wierzysz, że jeśli teraz sypniesz okruchy łaski w moje rany, będzie nam łatwiej w dwie odnogi rozdzielić jeden nurt zdziczały.   A ja resztkami jasnych ścieżek przeciskam się, pędziwiatr błędny, czasoprzestrzenią, gdzie obrazy drzemią w domostwach zamarzniętych.   Z tobą na zawsze zaś zostanie - nieprzemakalna, słodka cisza. Wszak ból to także pewien komfort. Tak pięknie można o nim pisać.      
    • @Simon Tracy Twój tekst jest gęsty, brutalny, ale i poetycki - jak ballada łotrzykowska powinna brzmieć. Ten narrator, który nawet pod szubienicą nie traci dumy i humoru wisielczego - to postać świetnie wykreowana. Klimat średniowiecznej Francji oddany bezkompromisowo - z całym brudem, okrucieństwem i wisielczym humorem. Narrator jak prawdziwy łotr: dumny, szelmowski i poetycki do końca. Mocne! Ten język! Archaiczny, pełen detalu - czuć w nim Villona i klimat ballad łotrzykowskich. A ta tyrada bohatera przed woźnicą - "król podziemi, żak uczony, poeta bez druku" - to czysta złodziejska brawura. Świetnie napisane.
    • Mężczyźni łkają tu i łkają tam i łkają gdzieniegdzie albowiem mają ku temu wielkie powody niektóre kobiety czasem lubią a czasem nie lubią wypominać, ale to robią i twierdzą że źle są wychowani i źle są nauczeni aczkolwiek one same bywają niekiedy tymi właśnie powodami co często zresztą wiedzą aż za dobrze no ale lubują się przemilczaniu zwłaszcza wobec mężczyzn i dzieci a najwięcej wobec mężczyzn dzieci.   Tymczasem jednak można odnieść wrażenie że głęboki spór płci sensu nie ma oznacza to na moim prywatnym podwórku tyle tylko że tego wierszyka nie powinienem był napisać nawet jeśli trąci oczywistością a przynajmniej nie powinienem w zaproponowanej właśnie formie.   Powinienem był raczej zapatrzeć się w dal w kolorowe liście koło kałuży w jasne słońce a wieczorem w księżyc tężnej nocy.   Popatrzeć po raz kolejny co barwnie opisać zresztą w słońce, które mówi prawdę w księżyc który kłamie i o sobie najbardziej Choć oba są w sumie całkiem ładne i wydaje się, że robią nawet co chcą. A może też muszą? A może i nimi rządzą prawa bezwzględnej fizyki?   Warszawa – Stegny, 31.10.2025r.  
    • @Amber Wiersz pięknie oddaje paradoks przyjaźni – mimo że podmiot liryczny "nie wychodzi naprzeciw", czuje obecność przyjaciela tak intensywnie, jakby był tuż obok.To ciekawe odwrócenie perspektywy: zamiast aktywnie szukać pomocy, jakby wyczekujesz jej, niemal biernie, ale z pełnym zaufaniem. Świetne! 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...