Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Ile piękna poezji w tym tak trudnym przekazie... To powoduje, że zaczynam wierzyć w wolę i pochwałę życia Peela - własnie ukrytą w tym pięknie. Ono pochodzi przecież z mieszkającej w nas miłości, i ona też, tylko ona potrafi takie wyrwy zasypać.

 

Serdecznie Cię pozdrawiam Czarku :)

Opublikowano

To jest po prostu świetny wiersz. Od pomysłu na tytuł, przez rozwinięcie tematu, SMACZKI, sięgnięcie głębiej, wywarzenie pomiędzy zawoalowaniem, a otwartością w przekazie i puentą. Czy coś jeszcze? Przeczytać po raz kolejny ;). 

 

ps. To moja czysto emocjonalna opinia. 

 

Pozdrawiam. Szerokości. 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Chyba tylko ona to potrafi. 

Dziękuję za wizytę, chwilę poświęconą czytaniu i słowa komentarza. 

Pozdrawiam 

A nawet optymistycznio - erotyczna Marku ;) 

Dzięki

Z pozdrowieniem 

Miło mi. Dziękuję i pozdrawiam :) 

Bardzo za nią dziękuję. Właściwie takie emocjonalne są mi chyba bliższe niż cezelowania, ważenie, mierzenie i obserwacja mikroskopowa ;) 

Pozdrawiam 

Ja również 

Tak, za dodatkową wrażliwość jestem tym wyspom wdzięczny, ale miejsca, gdzie będę czuć się 'u siebie' obawiam się nie znajdę już nigdy. 

Z pozdrowieniem 

Dziękuję i pozdrawiam serdecznie. 

 

Tak, zdążyło mi się kiedyś poczynić już jeden, czy dwa, no na palcach jednej ręki chyba da się policzyć te moje nieregularne. Jednak zawsze staram się, by nigdy nie było to tylko liczenie. Zawsze najpierw musi być serce, krew, dusza, a ład przy okazji. 

Nie napisałem tych punktów 10ciu, by nie powielać schematu Dekalogu. Skończyłem na 8miu uznawszy, że jako 8 jak znak nieskończoności idealnie nadaje się na to, by w tym miejscu zakończyć łącząc je z miłością, która to chciałoby się śmierć nawet zwycięży. 

Pozdrawiam i ściskam :) 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dziękuję za czytanie, analizę, słowa komentarza i dopatrzenie się ręki prawdziwego poety. Sam tak o sobie nigdy nie powiem. To chyba leży po stronie czytelników nie samego twórcy. 

Co do zaimkowszczyzny to zdawałem sobie sprawę obmyślając temat i budowę tekstu. Nie to, żeby go teraz bronił, czy raczej tych zaimków. Doszedłem do wniosku, że jakoś specjalnie nie kłują w oczy, a zostały poniekąd w dużej mierze wymuszone przez taką, a nie inną formę wiersza 

Zresztą, zaimki, czy ich wielość w tekście nie były obce nawet naszym wielkim poprzednikom co dopiero takiemu wierszującemu w ich cieniu robaczkowi jak ja. 

Dajmy na to taki wiersz Tuwima:

 

Śmierć 

 

Przy­niósł jej kwia­ty o je­sie­ni,
(Mój Boże...)
Tu­be­ro­zy przy­niósł jej śmier­tel­ne.

I byli w mi­łość za­pa­trze­ni,
(Mój Boże...)
W ja­kieś wiel­kie szczę­ście nie­po­dziel­ne.

Mó­wi­ła: Zo­stań, zo­stań ze mną,
(Mój Boże...)
Będę two­ją w tę noc, mój je­dy­ny!

Bę­dzie­my sami nocą ciem­ną,
(Mój Boże...)
Będą dzi­siaj na­sze za­ślu­bi­ny...

Za­mknę drzwi, nie bę­dzie sły­chać,
(Mój Boże...)
Że tu jest mój miły Na­rze­czo­ny...

A gdy po­szła drzwi za­my­kać,
(Mój Boże!!!)
Ktoś je moc­no szarp­nął z dru­giej stro­ny.

 

Z poważaniem 

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Czarek Płatak Czarku Tuwim, Miłosz, Szymborska, też mieli słabsze wiersze, Miłosz słynął na początku z rymów częstochowskich, to znaczy że mamy brać przykład z ich słabych stron? Jeśli odpowiednie zaimki /jak u Tuwima/ są kompozycyjnie wprzężone w treść i budowę wiersza, to ja rozumiem. Natomiast u Ciebie są bezładnie porozrzucane, nie widać ich roli wersotwórczej. U Niego jest określony typ anafory, a u Ciebie? Nie wiem czy wiesz /może nie liczyłeś/, że masz aż 54 wyrazy jednosylabowe tj. około 31% wszystkich i wcale nie jest to brachykolon. Za dużo mi się wydaje, ale to subiektywizm oceny.

Trzymaj się pióra. Dobrego dnia.

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Czyli teraz to już słabszy wiersz? 

Tak w Śmierci Tuwima ich wielość dubluje się przez powtórzenia wersu 'mój Boże', ale nawet gdy zupełnie usunie się ten wers z tekstu wiersza pozostaje ich sporo. 

Nie zgodzę się z tym, że zaimki są w nim rozrzucone 'bezładnie'. Każdy ma swoje miejsce w wersie, a bez niego nie dałoby się wypowiedzieć zamierzonej treści. Pewnie dałoby się inaczej, ale to byłaby już inna treść. 

Nie uważam też, że 31% wyrazów jednosylabowych stanowi jakimkolwiek problem tego wiersza pomimo, że nie jest brachykolonem. 

Podziwiam jednak za trud jaki sobie zadałeś, mierzenie, ważenie jak i matymatyczne obliczenia. Nie to, że mnie to specjalnie dotyka, bo przyzwyczaiłeś mnie już do swoich 'szpileczek', nie potrafię jednak odpędzić się od skojarzenia z powiedzeniem: 

jak ktoś chce uderzyć psa to kij się zawsze znajdzie. 

 

Spokojnego popołudnia 

 

 

 

Edytowane przez Czarek Płatak (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@Czarek Płatak Czarku a więc uważasz że wszytko jest o key, skoro tak to niech tak pozostanie. Ja uczyłem się dwa lata od Arka i do głowy mi nie przyszło  powiedzenie o kiju. Brałem wszystko na bary i dzisiaj chyba piszę lepiej niż kiedyś.

Zawsze można lepiej niż jest, ale naważniejsze żeby chcieć a nie kreować się na mistrza który wie lepiej.

Trzymaj się zdrowo.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Oczywiście. Zawsze można lepiej i nawet trzeba chcieć lepiej. Osobiście nigdy nie kreowalem się na mistrza. Potrafię przyjąć cenne uwagi jeśli są na miejscu. Może niesłusznie jednak w tonie w jakim utrzymane są Twoje komentarze wyczuwam usilną chęć przyczepienia się do czegoś, czegokolwiek. Przykładem może być choćby owe 31% wyrazów jednosylabowych. 

Nie wiem kim jest Arek, u którego byłeś czeladnikiem w pisaniu, ale znów może niefortunnie sformułowałeś myśl, ale rozumiem ją jakbym powinien z pokorą przyjąć Twoje uwagi, a Ty przy całym szacunku moim mistrzem nie jesteś. 

 

Serdeczności 

Kocie drogi, zabaw i eksperymentów z rymem nigdy dosyć. Sam wiesz ;) 

Miło mi. Tzn miło czytać miłe słowa na temat wiersza, nie że masz jak podmiot, przynajmniej jeśli chodzi o pierwszą strofę, bo to w sumie nic fajnego. 

Pozdrowieństwa 

Opublikowano

@Czarek Płatak Tak miałam, pewnie dlatego wyniosłam się z miasta....ale to nieistotne. Podoba mi się tytuł i przekaz....wyrwa, obcość, a jednocześnie bliskość...i język, którego użyłeś, pozbawiony pseudo-poetyki. Rzuciłam okiem na komentarze, no cóż "zawartość cukru w cukrze" nigdy mnie nie interesowała, wyliczanie procentowe czegoś tam...tym bardziej. Albo mnie coś, albo nie. Jasne, że miło jest czytać pod swoim tekstem miłe słowa, ale dla samego bycia dla  siebie miłym..... bożeż....nigdy. 

Może to chaotyczne, co piszę, ale mam to gdzieś. "Trzymaj się swoich chmur" jak mawiał Andrzej Poniedzielski. Uściski :)

 

Opublikowano (edytowane)

Pierwsza i trzecia strofka, to także moje wnętrze... z ostatnią bratam się, bo życie szepce to,

co gra codzienność... dobrze, gdy można znaleźć wspólną łopatę do zasypania tego,

co na "nie".   Przytulmy się... koniecznie.! Piękne "wyrwy", dosłownie i w przenośni.

Pozdrawiam.

 

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

zamieszkałam w wyrwie, która łączy światy

przeszły i przyszły, w środku i bogaty

na zewnątrz, z ludźmi, których nie znam prawie

ale znam zasady, jestem za nawiasem

(albo nawias za mną) nie wiem czy bóg jest

czy gdy światła zgasną odetchnąć pomoże

ta wyrwa to kokon, dzięki za mieszkanie

pomiędzy jest moje, a poza - zostanie. 

 

 

 

 

 

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...