Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano
28.03.2019
 
Takie uczucie przebiega przez całe ciało, impuls odruchu, czy też chwilowego strachu, gwałtowna reakcja - nagłym elektrycznym wręcz dreszczem przeszywa kończyny, dochodzi do palców u stóp, tam zakręca bolesne rondo, po czym wraca gdzieś w kierunku kręgów szyjnych zalewając zimnym potem całe przybyte truchło.
Myślałem sobie, że to minie - pewnie to nic takiego, młody jestem, walić to. Z czasem wraz z siwizną powstało więcej zmartwień i obaw, a pioruny w palcach u stóp czuję wciąż, czasem syknę nawet z  bólu. Po bólach przyszli panowie którzy zrobili spory bałagan w moim uchu wewnętrznym, a błędnikiem chyba wódkę zapijali, bo do dziś kręci mnie jak po słabym występie.
Ostatnia nadzieja, że może coś jednak innego...pada. Psychika przegrywa nierówną walkę. Nieokiełznana siła, tak silna i zmyślna, tak utalentowana, genialna w swym clue dosłownie namawia podświadomość na gówniarski ryzykowny wyskok bez konsekwencji. Na bazie snu, można by rozpisać sezon serialu na popularnej kasowej platformie.
Zastanawiam się, jak daleko posunęły się zmiany we mnie, że aż sam zacząłem je dostrzegać - było, nie ma, - nie było jest. Zaraz, zaraz? To w końcu było?
A...sam już nie jestem pewien.
Zmęczenie dopada głowę i wbija w poduchy, poranki stają się cholernie niewygodne. To już nie czas, kiedy wstawałem po imprezie na dobrym kacu mając ochotę rozwalić świat od środka - sam jeden, z motyką, w dodatku nie moją.

Tęsknię za oczami pełnymi zapału, za wiarą w niemożliwe. Za szczenięcym zacięciem i absolutnym brakiem odpuszczania. Za miłością parzącą w skronie i radością, którą wymiotowałem nie raz nad ranem. Za tymi, którzy do dziś swoim głosem studzą erupcje. Za tymi, którzy wierzyli w Ciebie bardziej niż ktokolwiek na tym świecie. Za tymi właśnie tęsknię.
 
(...)Jakoś doczłapałem się wtedy wychodząc w miarę cało z eksplozji tramwaju lini numer 6 na skrzyżowaniu  Franciszkańskiej z Wojska Polskiego...dym unosił się  gęstym śmierdzącym kłębem, było chłodno a kruki zabijały się na drzewach o miejsce na gałęzi.
Być może kiedyś ta historia znajdzie rozwinięcie...
Leżąc na wielkim łóżku, patrząc w szare ściany, słyszę przejeżdżający tramwaj, naddźwięki.

#koliber
 
 
 

 

  • 3 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...