Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Jest to niewątpliwie prawda, co Pan pisze. Przepraszam, widocznie mnie poniosło, ale jeśli rzeczywiście cisnąłem się na pozycje pogardy, to niech Pan wybaczy, ale niestety niski poziom poetyki tutejszej mnie zmusił. Gdy zacząłem swoją historię z tym portalem, miałem wielkie nadzieje, że urosnę poetycko, bo im więcej opinii i krytyki konstruktywnej, tym i poziom się stopniowo zawyża/zwiększa. I prawdą początkowo to było, bo rzeczywiście sporo się tutaj nauczyłem, ale im więcej się znajduje tutaj nowych osobników, niejako odnoszę wrażenie, że poziom stopniowo opada, jakby się towarzystwo ogarnięte i pozwalające zrozumieć błędy i wyciągnąć wnioski przerzedza (nie zamierzam obrażać i wymieniać), ale każdy po sobie oceniając, pewnie będzie wiedział. Nie jest moim celem wyrzucenie lub usunięcie kogokolwiek, to nie moja funkcja, ani cel, a zmotywowanie piszących do publikacji bardziej przemyślanych materiałów, które dadzą do myślenia, zastanowią odbiorcę i w sposób dosadny przekażą jakąś cząstkę mądrości. Również ja nie jestem perfekcjonistą, piszę na średnim poziomie, ale słabe prace, które zapychają stronę, osłabiają prawidłowe jej funkcjonowanie.  Traci niemal sens publikacja czegokolwiek, gdy w stercie innych, w zasadzie pasujących często do warsztatu, ginie tekst, który wart jest uwagi i nie chodzi tylko o moje teksty, bo na pewno jest ich więcej. Oczywiście nie zamierzam dyktować warunków, bo nie jestem adminem, ale postuluję rozsądek, by nie publikować bzdur typu - "pszczółka frunie po łące, a mi się uśmiechają oczy,

I  zawiąże dzisiaj dwa końce, dzisiaj już nic nie przeoczysz. Bo to żadnego sensu nie ma, wyważyć czy wiersz powinien trafić na warsztat, czy do gotowych nie jest ciężko, jeśli nam nie wychodzi pisanie, nie obawiajmy się przejść przez warsztat z tekstem, bo to często bardzo dobra i rozwojowa droga. 
Jedynie zauważam, że strona od jakiegoś czasu traci swój poziom i dobroczynne rozwojowe wartości, ale oczywiście nie mam mocy sprawczej, by coś z tym zrobić i podlegam działaniu, oby tymczasowemu, tej formy portalu.

Proszę nie brać niczego do siebie i się nie obrażać ani wszczynać wojny, ale celem portalu jest kształtowanie wzorców artystycznych i automatycznych odruchów pisarskich, a to długa i żmudna droga, dlatego trzeba współpracować 
i o tę współpracę chciałbym was serdecznie poprosić. 

Pozdrawiam!!

Opublikowano

@Nata_Kruk Nato nieraz mam wrażenie że taki menelizm stosowany, jest dla niektórych bardzo wygodny. Bo zrzucam z siebie odpowiedzialność za siebie i rodzinę, żadnych obowiązków, żyje z dnia na dzień, z godziny na godzinę. Podatki, urzędy, ZUS-y - nic mi po tym. Co dadzą - zjem i wypiję, a jutro... uff, to samo od nowa.

 

Miłego wieczoru.

Opublikowano (edytowane)

@[email protected] Pomimo mojej pogardy dla menelstwa klasy B i C, mam szacunek do tego w wersji A. O ile wersje B i C dotyczą skrajnie nieporadnych życiowo, chamskich typów, to wersja A w moim rozumieniu stanowią osoby ludzkie, kochające w sposób szczery i stanowiące niejako szlachtę wśród bezdomnych. Sam wielokrotnie napotykałem filmy, głównie z USA, chociaż zdarzają się też z Europy Wschodniej, gdzie osoba bezdomna, zaniedbana, gra na fortepianie lub pianinie w sposób, który mógłby przy braku oporu wewnętrznego doprowadzić do łez. Jest to bardzo zjawiskowe, to, że grają w sposób tak wyjątkowy, co cechuje osoby tylko o wspaniałej duszy i wielkim, lecz straconym lub co najmniej nadgryzionym potencjale. Przykro się robi, lecz te filmy pokazują prawdziwą naturę świata i jego tzw. odwróconych wartości. To oznacza, że dobry człowiek musi mieć twardą dupę, bo jeśli nie będzie miał, to życie go zniszczy. I tak właśnie w mojej opinii jest w przypadku tych fenomenalnych talentów. Gdybym był kiedykolwiek bogatszy ciut bardziej, chciałbym otworzyć fundację właśnie dla takich osób. Fundację dającą drugą szansę, ale nie menelom, co tylko żądają, a w zamian nic nie dają i nic sobą nie reprezentują, a dla tych, co mimo wielkich kryzysów obronili piękną cząstkę człowieczeństwa w sobie, w przeciwieństwie do tych meneli, co pielęgnują jedynie gówno w swojej malutkiej głowie

i butelkę Amareny, już o 6 rano przed Żabką.

Obraz nauczycielki na śmietniku, czy nawet doktorów, nie chcę poruszać kwestii politycznych, ale będziemy to oglądać, jeśii władza nadal będzie deprecjonować wychowawców przyszłych pokoleń. Przepraszam, ale musiałem!

 

Panie Grzegorzu, poruszył pan ważną rzecz, o której zapomniałem. Warto zaznaczyć klasy wśród ludzi potrzebujących, bo definitywnie nie są oni sobie równi.

 

Pozdrawiam!

 

Niżej wklejam link do teledysku z Ukraińcem rającym na pianinie. Jest jego sporo filmów. Polecam!

 

Edytowane przez Dawid Rzeszutek (wyświetl historię edycji)
  • 4 tygodnie później...
  • 1 rok później...
Opublikowano

Naprowadzony zajrzałem i nie żałuję.

Śmieszno - gorzki tekst o życiu niejednego i niejednej... Jesteśmy kowalami..., bierzmy los w..., takiego mnie stworzyłeś..., itd ale czy zawsze? Czasami samemu trzeba dotknąć, aby tylko nie doświadczyć sięgnięcia posadzki by zrozumieć i pojąć, jak niewiele można samemu zrobić, poza dalszym upadaniem na kolejne dna, o odbiciu się z niego już nie wspominam. Nie mam pojęcia o poezji, ale jak dla mnie dobry tekst, dobry... 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Migrena jestem święta, żyje dla Boga, nawet w płaczu i bólu śpiewam mu:)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Dziękuję

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Moi rodzice byli przyjezdnymi z Małopolski. A moje miasto to były kiedyś dwa, które dzieliła rzeka Biała jak przypaść między zaborami. Ja jeszcze należałabym do Galicji i ten cmentarzyk z Bielska-Białej także. W Galicji wszystko małe i biedne (z wyjątkiem ratusza) ;) Miłego dnia.      
    • W sali sto siedemnaście pachnie nocą, plastikiem, metalem i chemikaliami gnijącego życia. Woda w kubku drży przy każdym twoim oddechu, tak cienkim, że boję się patrzeć, żeby go nie roztrzaskać jak szkło. Twoje ciało jest listem spalonym na krawędziach - kartki powykrzywiane, litery wyblakłe, mięśnie wiotkie, skóra chłodna i lepka, a kości pod palcami skrzypią jak stare drewno. Trzymam je w dłoniach, a one rozsypują się w pył, w kurz szpitalnego powietrza, w zapach dezynfekcji i krwi. Twoje dłonie są lekkie jak słowa, które mówiłeś w kuchni, a teraz pachną krwią, potem, kurzem i strachem, którego nie mogę wyrzucić z gardła. Oczy masz zamknięte, ale wiem, że tam jesteś -  w jakimś rogu ciszy, może w śnie, może w miejscu, gdzie nie ma bólu, ale jest zimno metalu, plastik, i ślad Twojej nieobecności. Aparatura mruga jak gwiazda, której nikt nie widzi. Monitor pika rytm zapaści, sinusoida spłaszcza się jak rozdeptane ciało w łóżku. Pielęgniarka kalibruje pompę infuzyjną, jej ręce suche od płynów i alkoholu -  jedyny dźwięk w tym betonowym świecie, jedyna modlitwa, która jeszcze jest możliwa. Pielęgniarka poprawia prześcieradło, nie patrzy na mnie -  wie, że słowa już nie wystarczą. Moje serce stoi przy tobie jak pies pod drzwiami, które nigdy się nie otworzą. Chciałbym wsunąć w ciebie powietrze jak dawne wspomnienia, nakarmić dniami, które mogliśmy mieć, ale życie nie daje się dokarmić -  odchodzi cicho, pozostawiając krwawe ślady na poduszce, włosy w wodzie, echo wbite w żebra jak nóż. Chciałem powiedzieć: nie odchodź, ale słowa ugrzęzły w gardle   jak stwardniały chleb w gardle dziecka. Trzymam cię za rekę i wiem, że to już nie twoja ręka, tylko ciepło, które odpłynie, cień, który pamięta dotyk, i mięso, które jest już tylko wspomnieniem napięcia w palcach. Sala siedemnaście zamienia się w morze -  morze ciał, zapachu leków, krwi, metalicznej wody i betonu, a ja stoję przy twoim łóżku jak na brzegu, widząc, jak odpływasz, bez łodzi, bez powrotu. Twoje oczy przestają patrzeć, twoje ciało chłodzi się jak stara stal, a moje serce krwawi w rytm pikającego monitora. I kiedy aparatura milknie, światło gaśnie jak oczy, które przestały mnie widzieć – zostaje tylko cisza, ciężka, jak mokre poduszki, jak łóżko, które już nie trzyma życia. Ale ta cisza to ty. Już nie w sali. Już nie w bólu. W ciszy, która oddycha we mnie, jakbyś wciąż była -  twarda, brutalna, bezwzględna, jak życie, którego nie udało się oswoić.      
    • Ślepe drogi powinni zaznaczyć, zawiłe też.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...