Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

To twoja decyzja i szanuję ją, chodziło o drobiazg nie musisz mieć ostatniego zdania. Czy obarczanie da coś pozytywnego, raczej stan depresyjny. Poluzowanie zasadzie ostatniego słowa. Jesteś lubiany ale straszny oportunista :))

Pozdrawiam.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Pan który użył mojego nazwiska w publikacji i krytyce obcych państw przeprosił mnie przed chwilą w wiadomości prywatnej. Ja rozumiem, że można mieć skrajnie przeciwne poglądy i to szanuję, ale używanie obcych danych do lansowania własnej krytyki i celów na serio nie jest przyjemne. 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Tak rozumiem. Nie muszę mieć ostatniego zdania, dlatego to zaplanowanie ograniczenia w publikacjach. Wszystko się zgadza oprócz tego oportunizmu To ty. proponujesz mi ten oportunizm właśnie  w pewnym sensie. Czyli ustępliwość w dyskusjach, przyjęcie postawy z białą flagą. I widzisz, na tym polega ze mną problem, bo powinienem napisać ci, - TAK, MASZ RACJĘ -->  lale oprócz tego oportunizmu. Bo ów opisuje ludzi, którzy dla partykularnych celów uginają się i podlegają wpływom konformistycznym -->czyli to klasyczna --> ugodowość i uchylanie się od walki, perswazji, mocy analitycznej. No właśnie dlatego iż rozumiem inaczej definicję oportunizmu staram się to dość przyjaźnie wyłożyć w dyskusji. To typowy przykład. I to dokładnie później w dowolnych już tematach powoduje antagonizm do mnie rozmówców - bo nikt nie chce do takich jak ja interlokutorów się naginać. Ot i cały problem.

.@lich_o Soreńki, musiałem edytować ostatni komentarz i poprawić bo gdzieś mój szyk zdania stracił sens. Teraz jest ok.

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Mógłbyś odebrać to jako żart? :), weźmy drugą stronę medalu, gdy wiatr zawije ty natychmiast odpowiadasz, Twoja nieugiętość nie pozwala wiać wiatrom gdzie chcą, choćby w kierunku rozbieżnym - jednym słowem popychają cię jak im się podoba, nie widzisz?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Widzę, dlatego chcę się ograniczyć, podążanie do prawdy w dyskusji jest na tyle silne, że nie pozwala mi uznać absurdu. Gdy widzę, że racji nie mam nie oponuje. Wczoraj @dmnkglzaproponował mi nawet zmianę metafory w tekście, nie tylko w dyskusji i komentarzach, ponieważ jego uwagi były słuszne i na poziomie - zmieniłem tekst i przyznałem mu racje. To złe postawy? Chyba nie, na pewno krnąbrne i ja to rozumiem i uznaje. Moje teksty nie są wybitne --> ale jakiś poziom średni prezentują, więc czasem naturalnie ich bronię. To ludzka postawa - ale tak, krnąbrna bywa, wiem.

Nie wiesz skąd przychodzi i dokąd podąża. To słowa z Biblii chyba? A ja je znam z piosenki polskiego kultowego zespołu ARMIA. Który uwielbiam, lecz nie jest to muzyka dla ciebie, bo to mniej "dziewczyńskie", to punk.

Opublikowano

Podoba mi się komentarz @lich_o

@Tomasz Kucina Tomaszu to są wszystko błahostki :) życie toczy się dalej :)

Będzie smutno, gdy zrezygnujesz. Wczytaj się w komentarz lich_o i nie bądź królem komentarzy tylko publikacji ;)))

 

Dobrej i spokojnej nocy!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Ale przecież ja się z @lich_o komentarzami zgadzam. Opisuję własną charakterystykę komentowania i własny dylemat, a wy mój problem uwypuklacie - a ja tylko tłumaczę, że moje zasady są jasne i czytelne a wynikają z logiki komentowania, wy zaś cały czas każecie mi przyznać wam racje, no przecież rację wam przyznaję i to permanentnie, a wy jakbyście stali żyli w jakiejś matni, jakby było wam mało, szatan tak się zachowywał, przyznaj mi racje przyznaj mi racje, oddaj mi pokłon wymagał!, bo do cholery ais, ja nie jestem Chrystusem. To ty kiedyś wytłumaczyłaś mi w którymś komentarzu, że twój nick --> ais oznacza --> antychryst i szatan. Sama to określiłaś w komentarzu pod moim tekstem, no to ja mam problem ze sobą czy ty? Hmmm? Widzę, że chyba ci muszę na złość zrobić i zostać? ;D Dobrej również ;)

że ARMIĘ znasz? - możliwe, wspaniały zespół, zawsze go słuchałem to to punk-rock o charakterystyce neochrześcijańskiej, śmiało można słuchać, nie żaden pentagram.

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

hahahaha, Serio?

 

Tomaszu, życzę Ci dużo Zdrowia i Uśmiechu.

Nie wtrącam się już, bo czuję, że za chwilę dostanę z laczka :)

 

 

 

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Nie przesadzaj, tak napisałaś a teraz udajesz ofiarę, to ty piszesz pod moim tekstem w tej chwili nie ja pod twoim. Mam zamilknąć a nasza ais będzie laczkować moje teksty, o nie ;)!, najwyżej przestanę tu komentować ale w inferno nie wejdę ;) Już pożegnałaś się ostatecznie, czy dalej będziesz szukać daszku w Damaszku? ;D

O, i to jest uczta Marku. Thanks.

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Kurde, Tomasz, no!

Przylazłam, żeby Cię duchowo wesprzeć, a Ty szukasz dziury w całym!

Idę i więcej nie przyjdę!

 

O!

Zostawiam cię na pożarcie hien i kojotów, smacznego zwierzaki xD

Opublikowano

@Tomasz Kucina wiersz bardzo plastyczny, oczyma wyobraźni widzę to, co opisujesz. Ciekawy. Temat też ok., przypominasz coś, o czym dziś niewielu ludzi myśli i pamięta - i bardzo dobrze, że to robisz! Nie wiem o co cała ta dyskusja pod tekstem, ale moim zdaniem za bardzo się przejmujesz oceną innych. Tym, co myślą o Tobie i o tym, co piszesz. To jest ich problem, nie Twój. Mówiąc kolokwialnie: chrzań to, niech myślą, co chcą. Po co ludziom udowadniać na siłę, że się mylą? Zbyt bierzesz wszystko do siebie, wyluzuj. I zostań, bo jak zwiniesz manatki i sobie pójdziesz - to to forum na tym straci. Pozdrawiam :)

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dzień doby Alicjo, dziękuję za słowo otuchy. To znaczy, tu nawet nie chodzi o to, że ludzie się mylą. Bo to naturalne, i ja jestem często omylny, błędy popełniam permanentnie. Bezdyskusyjnie ludzie mają prawo do własnych poglądów, opinii, czy światopoglądu, natomiast, sprawa z mojego punktu widzenia tu dotyczy prostej zasady, jeżeli autor określa jasno miejsce, czas, i powód napisania tekstu, to chyba nie można z nim polemizować, i go bombardować zarzutami, stosując takie metody komentujący mogą we własnych mylnych wyobrażeniach stworzyć hybrydę interpretacyjną utworu do którego się odnoszą jak i samego autora zaszufladkować. Czym innym jest własne czucie, wyobrażenia i intelektualne skojarzenia czytającego, w tym zakresie nie mam uwag, każdy człowiek wyobrażenia ma własne i ja nie mam powodów ani ambicji by moderować ludzkie impulsy. Lecz jeżeli określam w sposób werbalny i publicznie dokładną czasoprzestrzeń i powód powstania utworu, a przykładowy i dowolny komentujący perswaduje mi, że się mylę, no to coś jest tu nie tak. I tylko przeciw temu w tej rozwlekłej dyskusji oponowałem.

 

Przy okazji, i w sposób niezamierzony przez nikogo w rozwinięciu tej "debaty" doszło do oceny bardziej ogólnej (kompleksowej) mojego sposobu wykładania tu na portalu komentarzy (oceny i w jakimś znaczeniu nawet autokrytyki dokonałem sam, a przy okazji także inni komentujący) --> w sposób jasny i precyzyjny dokonałem tej samooceny:

 

Wynika z niej tylko tyle, że uważam, iż dlatego, że nazbyt merytorycznie i LOGICZNIE, oraz z argumentami odnoszę się do komentarzy to ludziom całkiem naturalnie -->  przeszkadza, i z tej dyskusji --> jak zrozumiałem --> życzyliby sobie, abym odpuszczał w kluczowych konkluzjach odpowiadając na komentarze, więc wyjaśniłem, --> że prawda i argumenty są dla mnie ważniejsze od partykularnych-osobistych modeli społeczno-obyczajowych, ogólnie --> od norm salonów, koterii, mainstreamów, argumentowałem --> że nie mam potrzeby by w to wchodzić. Ale oczywiście rozumiem, że zawsze w życiu istnieją jakieś trendy, mody, preferencje, i mają swoje własne szersze oddziaływania - ok, dlatego postanowiłem nałożyć na siebie (bo przecież nie na większość?) ograniczenia w publicznych reakcjach przede wszystkim -->  tutaj z państwem.  

 

Dziękuję Alicjo za piękny akt solidarności, bardzo to doceniam, skoro rozumiesz mój punkt widzenia (a rozumiesz) to dla mnie jest to autentycznie mega cenne. Przemyślę decyzję, bo są cenni i bliscy mi czytelnicy, którym zależy na tym. Wszystkim państwu ślicznie dziękuję, i ślę serduszka, lecz obecnie potrzebuję intymności, przestrzeni. Pozdrawiam Alicjo.

 

@Allicja mógłbym jeszcze konkludując ostatecznie dodać, że chodziło tu o merytoryczne fakty co do -->  celu i czasu napisania tego wiersza on powstał w 2016 roku. Ale jeżeli wszyscy państwo komentujący uważają, że wiersz dotyczy wydarzeń współczesnych, to może dodam, że choć nie dotyczy, bo dotyczy Zaślubin Polski z Morzem Bałtyckim w roku 1920, to pomimo tego -->  ja od obecnej Polski się nie odżegnuję, bo nie widzę ku temu ŻADNYCH POWODÓW, i tego się nie wstydzę, żyjemy w demokracji, nie oznacza to że muszę pod dowolną modłę komentujących być ustawiany w charakterystykach politycznych. Ja piszę i to tylko czasami --> teksty bardziej społeczne. Polityka (przepraszam za kolokwializm) mi powiewa ;))

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Plastyczny, radosny i okazujący szacunek obraz.

 

Wiele wersów można smakować w zestawieniu z całością, oraz wyciągnąwszy  z wiersza. Dla mnie od razu rzuciły się w oczy opisy ukazujące kobiety i mężczyzn - charakterystyczny obrazek z wielu filmów dokumentalnych i tych z fabułą. 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

 

 

Co do rymów, w moim odbiorze wzmacniają uczucie radosnej atmosfery, świętowania. 

 

Czytam ten wiersz, jako hołd dla tamtych czasów i wydarzenia historycznego - 

- radosnego. I tu jest celebrowanie: wydarzenia i celebrowanie słowa. 

 

Pozdrawiam 

 

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Dzięks. Miło. Można śmiało uznać, że tekst jest hołdem do uroczystości  Zaślubin Polski z Morzem Bałtyckim. I ten akurat utwór śmiało można uznać jako świadomie celebracyjny. Pełna zgoda. Dzięki za analizujący i precyzyjny komentarz :)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach




  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK   Pewnego słonecznego dnia wracałem do domu z grzybobrania. Obszedłem jak zwykle swoje ulubione leśne miejsca, w których zawsze można było znaleźć grzyby, lecz tym razem grzybów miałem jak na lekarstwo. Zmęczony wielogodzinnym chodzeniem po pobliskich lasach w poszukiwaniu grzybów i wracając z mizernym rezultatem nie było powodem do radości i wpływało negatywnie na ogólne samopoczucie. Pogoda raczej nie dopisywała i tutaj mam na myśli deszczową pogodę, lecz nie można było tego nazwać suszą. Wiadomo jednak, że bez deszczu grzyby słabo rosną albo wcale.  Grzybiarzy również było niewielu co raczej nikogo nie może zdziwić podczas takiej pogody. Wracałem więc zmęczony i z prawie pustym koszykiem, a że do domu było jeszcze kawałek drogi, postanowiłem odpocząć sobie przysiadając na trawie, która dzieliła las z drogą prowadzącą do domu. Polanka pachniała sianem, a świerszcze cały czas grały swoją muzykę, tak więc po chwili zapadłem w drzemkę.  Słońce przygrzewało mocno, a w marzeniach sennych widziałem lasy i bory obfitujące w przeróżne grzyby, a wśród nich prym wiodły borowiki i prawdziwki, były tam również koźlaki, osaki, podgrzybki, maślaki i kurki.  Leżałem delektując się aromatem siana czekającego na całkowite wysuszenie, a przy słonecznej pogodzie proces ten był o wiele szybszy. Patrząc w bezchmurne niebo nie przypuszczałem, że za chwilę będę świadkiem interesującego, a nawet fachowo mówiąc fantastycznego widowiska.  Wspomniałem już, że w pobliżu polanki gdzie odpoczywałem przebiega piaszczysta leśna droga i właśnie na niej miało odbyć się to niesamowite widowisko. Ocknąłem się z drzemki i zamierzałem ruszać w powrotną drogę do domu, gdy nagle zobaczyłem mrówki, mnóstwo czarnych mrówek krzątających się nieopodal w dziwnym pośpiechu. Postanowiłem więc pozostać ukrywając się za pobliskim drzewam obserwując z zainteresowaniem poczynania tychże mrówek. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Mrówki gromadziły się na tej piaszczystej drodze i było ich coraz więcej, lecz bardziej zdziwiło mnie co innego w ich zachowaniu. Zaczęły ustawiać się rzędami, jedne za drugimi, zupełnie jak ludzie, jak armia szykująca się do bitwy. Zastanawiałem się po co to robią, ale długo nie musiałem czekać na wyjaśnienie zaistniałej sytuacji, ponieważ właśnie z drugiej strony drogi zobaczyłem nadchodzące w szyku bojowym masy czerwonych mrówek. Cdn.       *********************************
    • Plotkara Janina, jara kto - lp.   Ma tara w garażu tu żar, a gwara tam.   To hakera nasyła - cały San - areka hot.   Ma serwis, a gra gar gasi, wre sam.   Ima blok, a dom - o - da kolbami.   Kina Zbożowej: Ewo, żab zanik.   Zboże jeż obzikał (kłaki).   (Amor/gęba - babę groma)   A Grażyna Play Alp, anyż arga.   Ile sieci Mice i Seli?   Ot, tupiąca baba bacą iputto.                      
    • Ma mocy mało - wołamy - co mam.    
    • Kota mamy - mam, a tok?  
    • A ja makreli kotu, koguta lisi Sila. -  tu go kuto  kilerka Maja.          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...