Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

KIWACZEK, GDY DORÓSŁ

 

Poem "Cheburashka's song"  by Edward Uspensky being recited by actor Sergei Dolzhenok as a poem or a play.

"Pieśń Czeburaszeka"  autorstwa Eduarda Uspieńskiego jest

recytowana przez aktora i lektora Siergieja Dołżenka jako wiersz lub przedstawienie teatralne. 


Once I was an eccentric
And nameless, non-generic
Plaything that nobody
Would've bought in a toy store.
Now I am Cheburashka!
And not only in Russia

Its foreleg
gives me
every single mutt.

 

I was not lucky firstly
I was then so lonesome
That even for my birthdays
I could invite no one.
Now I’ve a friend called Ghena
He’s popular, and never
One doubts
that it’s
the world’s best Crocodile.

 

Kiedyś byłem dziwacznе
I bezimienne, nietypowe
Coś, czego nikt nie
Kupiłby w sklepie z zabawkami.
Teraz jestem Kiwaczkem (Cheburaszkem) !
I każdy kundel, kiedy spotkamy się,
Natychmiast 
daje mi przednią łapę.

 

Po pierwsze nie miałem szczęścia.
Byłem wtedy taki samotny,
Że nawet na moje urodziny
Nie mogłem nikogo zaprosić.
Teraz mam przyjaciela po imieniu Giena.
Jest popularny i nikt nie wątpi, że jest to
najlepszy krokodyl na świecie.

 

None would ever expect that this naive children’s song could be reconsidered as a soliloquy. But it really turned out to be a success story and vainglory of a  newly-rich and parvenu. He has achieved much, `suddenly all his troubles seemed so faraway`, so why not to tell about his yesterday he believes in no more just to feel even better, to enjoy the glorious present. It’s a social portrait rather than a mere satire. The person, that social type is recognizable. It’s a kind of

'Il ragazzo della via Gluck'

('A Guy from Via Gluck`) 

(Glueck literally means `happiness` in German). He’s got a high social position, always sunny in his door, moreover his money makes the world go round, but the shadows of the past make themselves felt despite all that jazz and connections with the omnipotent oligarch called simply Ghena (Sh-sh! Don’t mention the name of that tycoon in vain!) Then, if Ghena is a BIG NAME, but still a name, CHEBURASHKA, the former nickname, is becoming a symbol, a sign of acquiring a social status right before our eyes and ears! Like  artist Waldemar Kazak the actor transformed the hero of the classical children’s literature into a modern adult character, one of the heroes-antiheroes (depending on a view-point) of our time.

 

Nikt nie spodziewałby się, że tekst tej naiwnej dziecięcej piosenki może zostać ponownie przemyślany jako monolog. Ale naprawdę okazało się, że jest to historia sukcesu i próżność  nowo-bogatego  parvenu. Osiągnął wiele, że`suddenly all his troubles seemed so faraway`, więc dlaczego nie opowiedzieć o swoim wczorajszym, bo nie wierzy już w niego, by poczuć się jeszcze lepiej i cieszyć się chwalebną teraźniejszością. To raczej portret społeczny niż zwykła satyra. Jego osoba, jej typ społeczny, jest rozpoznawalna. To rodzaj

'Il ragazzo della via Gluck'

("Faceta z Via Glueck") (po niemiecku Glueck dosłownie oznacza "szczęście"). Ma wysoką pozycję społeczną, 'always sunny in his door', ponadto jego 'money makes the world go round', ale 'shadows of the past' dają o sobie znać pomimo 'all that jazz' . On powiązań z wszechpotężnym  oligarchą zwanym po prostu Giena (Sz-sz! Nie mów tego imienia nadaremno)! W takim razie, jeśli Giena jest WIELKIM IMIENIEM, ale wciąż jest imieniem, to CZEBURASZKA, dawny pseudonim, staje się symbolem, znakiem uzyskania statusu społecznego na naszych oczach! Podobnie jak malarz Waldemar Kazak, aktor przekształcił bohatera klasycznej literatury dziecięcej w nowoczesną postać dorosłą, jednego z bohaterów-antybohaterów (w zależności od punktu widzenia) naszych czasów.

 

1480568219_134519575_20170322_030611(1).png.4d3c90a8b92ccef0288e3e59bdd9bd66.png

Is it really Cheburashka or Chubacabra?! Thriller?! Czy to naprawdę Cheburaszek, czy Chubacabraszek? 

Dreszczowiec?! 

 

By Andrei Kuznetsov
Here`s Cheburashka
A beast from overseas
Who says bêtise.
Body of a bear,
Face of a cat.
Covered with hair.
It's fed on turnips and raspberries.
Dames caught him
In the Neglinnaya masterly.

<2003>

 

Andrzej Kuzniecow
A wot Czeburaszka.
Zwer' cmutarakanski.
Rieći basurmanskiej.
Ciełom wiedmied',
Licom koszka.
Pokryt szersciju.
Pitajeca riepoj da malinoj.
Izłowlen babami
Na riećkie Neglinnoj.
<2003>

 

Przez Andrzeja Kuzniecowego

Oto Czeburaszеk (Kiwaczek). 

Bestia zza morza.
Mówi po bisurmańsku.
Cialo niedźwiedźa.
Twarz kota.
Ma własną skórę.
Żywi się rzepą i malinami.
Złapany przez kobiety
Na rzece Nieglinnaja.
<2003>

 

Neglinnaya is a river that flowed in Moscow in the Petrovian epoch. Neglinnaja to rzeka, która płynęła w Moskwie w epoce Petrowskiej. 

 

Body print and its caption are a jocular parody of a Russian brightly-coloured print in a primitivistic style. Such pictures were especially popular in the 18-19 c. among the common people as they were cheap. The parody character of the quasi-folklore print is being stressed by a choice of its hero and imitation of the speech of the puppet shows at the fair grounds in Old Russia.

 

Nadruk na ciele i jego podpis to żartobliwa parodia rosyjskiego nadruku w jaskrawych kolorach w prymitywistycznym stylu. Takie obrazy szczególnie popularne w XVIII-XIX w. wśród zwykłych ludzi, ponieważ były tanie. Parodia quasi-folklorystycznej grafiki jest podkreślona wybórem jej bohatera i naśladowania przemówienia lalek na targach w starożytnej Rosji. 

 

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

Crocodile Ghena: `To think that you, Cheburashka, should grow into such a hot chick!`
Krokodyl Giena: 'Kto by pomyślał, że Ty, Czeburaszek, wyrośniesz na zajebistą laskę!' 

(Rysunek przez M. A. Rijazanowego) 

Krokodił Giena:

Kto by mog podumać, szto iz ciebia, Cieburaszka, wyrasciec takaja potriasnaja ciołka? 

(Risunok M. A. Rijazanowa) 

 

Edytowane przez Andrew Alexandre Owie (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Mnie proszę nie liczyć. Policzcie sobie nawet psa, kota czy świnkę morską. Ale beze mnie… Że co? Że co się ma wydarzyć? Nie. Nie wydarzy się nic ciekawego tak jak i nie wydarzy się nic na płaskiej i ciągłej linii kardiomonitora podłączonego do sztywnego już nieboszczyka.   I po co ten udawany szloch? Przecież to tylko kawał zimnego mięsa. Za życia kpiarsko-knajpiane docinki, głupoty, a teraz, co? Było minęło. Jedynie, co należy zrobić, to wyłączyć ten nieustanny piskliwy w uszach szum. Ten szum wtłaczanego przez respirator powietrza. Po co płacić wysoki rachunek za prąd? Wyłączyć i już. A jak wyłączyć? Po prostu… Jednym strzałem w skroń.   Dymiący jeszcze rewolwer potoczy się w kąt, gdzieś pod szafę czy regał z książkami. I tyle. Więcej nic… Zabójstwo? Jakie tam zabójstwo. Raczej samobójstwo. Nieistotne z punktu widzenia rozradowanych gówniano-parcianą zabawą mas. Szukać nikt nie będzie. W TV pokazują najnowszy seans telewizji intymnej, najnowszy pokaz mody. Na wybiegu maszerują wieszaki, szczudła i stojaki na kroplówki… Nienaganną aż do wyrzygania rodzinkę upakowaną w najnowszym modelu Infiniti, aby tylko się pokazać: patrzcie na nas! Czy w innym zmotoryzowanym kuble na śmieci. Jadą, diabli wiedzą, gdzie. Może mąż do kochanki a żona do kochanka... I te ich uśmieszki fałszywe, że niby nic. I wszystko jak należy. Jak w podręczniku dla zdewociałych kucht. I leżących na plaży kochanków. Jak Lancaster i Kerr z filmu „Stąd do wieczności”? A gdzie tam. Zwykły ordynarny seks muskularnego kretyna i plastikowej kretynki. I nie ważne, że to plaża Eniwetok. Z zastygłymi śladami nuklearnych testów sprzed lat. Z zasklepionymi otworami w ziemi… Kto o tym teraz pamięta… Jedynie czarno białe stronice starych gazet. Informujące o najnowszych zdobyczach nauki. O nowej bombie kobaltowej hamującej nieskończony rozrost… Kto to pamięta… Spogląda na mnie z wielkiego plakatu uśmiechnięty Ray Charles w czarnych okularach i zębach białych jak śnieg...   A więc mnie już nie liczcie. Idźcie beze mnie. Dokąd.? A dokąd chcecie. Na kolejne pokazy niezrównanych lingwistów i speców od socjologicznych wynurzeń. Na bazgranie kredą po tablicy matematyczno-fizycznych esów-floresów, egipskich hieroglifów dowodzących nowej teorii Wielkiego Wybuchu, którego, jak się okazuje, wcale nie było. A skąd ta śmiała teza? Ano stąd. Kilka dni temu jakiś baran ględził na cały autobus, że był w filharmonii na koncercie z utworami Johanna Straussa. (syna). Ględził do telefonu. A z telefonu odpowiadał mu na głośnomówiącym niejaki Mariusz. I wiedzieliśmy, że dzwonił ktoś do niego z Austrii. I że mówi trochę po niemiecku. I że… - jest bardzo mądry…   Ja wysiadam. Nie. Ja nawet nie wsiadłem do tego statku do gwiazd. Wsiadajcie. Prędzej! Bo już odpala silniki! Ja zostaję na tym padole. Tu mi dobrze. Adieu! Poprzytulam się do tego marynarza z etykiety Tom of Finland. Spogląda na mnie zalotnie, a ja na niego. Pocałuj, kochany. No, pocałuj… Chcesz? No, proszę, weź… - na pamiątkę. Poczuj ten niebiański smak… Inni zdążyli się już przepoczwarzyć w cudowne motyle albo zrzucić z siebie kolejną pajęczą wylinkę. I dalej być… W przytuleniu, w świecidełkach, w gorących uściskach aksamitnego tańca bardzo wielu drżących odnóży… Mnie proszę nie liczyć. Rzekłem.   Przechadzam się po korytarzach pustego domu. Jak ten zdziwaczały książę. Ten dziwoląg w jedwabnych pantalonach, który po wielu latach oczekiwania zszedł niebacznie z zakurzonej półki w lombardzie. Przechadzam się po pokojach pełnych płonących świec. To jest cudowne. To jest niemalże boskie. Aż kapią łzy z oczu okrytych kurzem, pyłem skrą…   Jesteś? Nie. I tam nie. Bo nie. Dobra. Dosyć już tych wygłupów. Nie, to nie. Widzisz? Właśnie dotarłem do mety swojego własnego nieistnienia, w którym moje słowa tak zabawnie brzęczą i stukoczą w otchłani nocy, w tym ogromnie pustym domu. Jak klocki układane przez niedorozwinięte dziecko. Co ono układa? Jakąś wieżę, most, mur… W płomieniach świec migoczące na ścianach cienie. Rozedrgane palce… Za oknem jedynie deszcz…   (Włodzimierz Zastawniak, 2025-11-03)    
    • @m1234wiedzialem, że nie zrozumiesz, szkoda mojego czasu. Dziękuję za niezrozumienie i pozdrawiam fana.   PS Żarcik etymologiczny od AI       Etymologia słowa "fun" nie jest w pełni jasna, ale prawdopodobnie wywodzi się ze średnioangielskiego, gdzie mogło oznaczać "oszukiwanie" lub "żart" (od XVI wieku). Z czasem znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki", które są obecnie głównymi znaczeniami tego słowa.  Początkowe znaczenie: W XVI wieku angielskie słowo "fun" oznaczało "oszukiwanie" lub "żart". Ewolucja znaczenia: W XVIII wieku jego znaczenie ewoluowało w kierunku "przyjemności" i "rozrywki". Inne teorie: Istnieją spekulacje, że słowo "fun" mogło pochodzić od średnioangielskich słów "fonne" (głupiec) i "fonnen" (jeden oszukuje drugiego). 
    • Po drugiej stronie Cienie upadają    Tak jak my  I nasze łzy    Bo w oceanie nieskończoności  Wciąż topimy się    A potem wracamy  Bez śladu obrażeń    I patrzymy w niebo  Wszyscy pochodzimy z gwiazd 
    • na listopad nie liczę a chciałbym się przeliczyć tym razem
    • Dziś dzień Wszystkich Świętych: Na płótnach ponurych I tych uśmiechniętych, Ale wspomnij zmarłych, Nie tych, co tu karły, – Co drzwi nieb otwarli! Choć w spisach nie ma, Bo jakieś problema... – Na dziś modlitw temat!?   Ilustrował „Grok” (pod moje dyktando) „Nierozpoznany święty”.

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...