Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Skowronek nie lubił nocy
- Po co mi wytrzeszczać oczy?
I zużywać je na marne,
W mroku wszystkie koty czarne.
Łatwo zatem dość pechowo,
Pójść przez życie inną drogą.
Spać więc chodził wraz z kurami
I gdy inni wieczorami,
Tak jak choćby szara sowa
Woleli sobie polować,
To on wcześnie kładł się spać,
Żeby móc przed świtem wstać.
Zawsze pierwszy był wyspany,
Rannym ptaszkiem był więc zwany.
Nie jedząc nawet śniadania,
Dzień zaczynał od śpiewania,
Bo śpiew kochał ponad wszystko
 I radosnym był artystą.
Żył więc zdrowo, regularnie,
Aż tu kiedyś ktoś latarnie  
Postawił przy ścieżce w parku,
Wtedy poczuł, że w zegarku
- Biologicznym, z jego główki
Poprzestawiał ktoś wskazówki.
Nie jest teraz zasnąć łatwo,
Bo przeszkadza mu w tym światło.
Przez to rano wstać nie może,
Ciągle w kiepskim jest humorze.
W kółko chodzi niewyspany,
Jest na wszystkich nadąsany.
Rano wcale już nie śpiewa,
Wciąż zmęczony jest i ziewa.
Oczy zaś ma podkrążone,
Ciągle zżyma się na żonę
I oplata wciąż androny,
Nie ranny, a postrzelony.
Zasmucony, otępiały
Jednym słowem - osowiały.
I zachodzi mocno w głowę
Czy ja się zamieniam w sowę?
Czy już będę sypiać dniami,
A budzić się wieczorami?
I siedzieć do późna w nocy,
Aż mnie boleć będą oczy?
Będę nosić okulary,
Choć nie jestem przecież stary.
Zgarbię się i poszarzeję,
Tak jak się to z ludźmi dzieje,
Co miast dniem żyją nocami,
Przez to zwie się ich sowami.

 

Opublikowano

@dot. @dot. Tylko, że on postrzelony w drugą stronę - przez cywilizację

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

.

To stary tekst. Przypomniałem sobie o nim po przeczytaniu Insomnii by@Marcin Krzysica 

 

Odpozdrawiam. FK.

 

Opublikowano

@dot.

 

Ha ha. Kury mają w łapkach organ równowagi, dlatego im łatwiej. Sporo ptaków sypia na jednej nodze. To dopiero mistrzostwo. 

Opublikowano

@Marek.zak1

 

Dzięki Marku

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

No tak, rytm trochę kuleje tu i ówdzie. Chyba muszę się jeszcze nad tym głębiej pochylić.

Opublikowano (edytowane)

@Franek K Tu bym dał na przykład tak:

 

Tak jak choćby szara sowa
Woleli sobie polować

 

Tak jak choćby stara sowa

polowali już od nowa

 

a później bym zaczął:

 

On zaś wcześnie kładł się spać

 

dalej

 

Rannym ptaszkiem nazywany (by uniknąć powtórzenia był i to więc zredukować)

 

dalej

 

Czy już będę sypiać dniami,
A budzić się wieczorami?        Albo budzić wieczorami  or Budzić się zaś wieczorami   ;)

 

Pozdrawiam

Pan Ropuch

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Annie

 

Dzięki Annie :)

 

Pozdrawiam. FK.

@a...a

 

Co do końcówki - zgoda. Pomyślę nad lepszą. Natomiast dopatrywanie się makabreski w wyrażeniu "w zegarku z jego główki" uważam za przesadę ;)

 

Dzięki i pozdrawiam. FK.

Edytowane przez Franek K (wyświetl historię edycji)
  • 2 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Po środku mroku świeca się tli Z tła ku niej lgną kirowe ikary - ćmy W mdłą ciszę wdarł się ledwo słyszalny trzask Życie znów staje się żartem bez puenty A po kruchym ikarze z wolna opada pył   Wspomnienie i dym, a on spełniony Unosi się w górę, jest taki wolny - Już nic nie czuje. Co za ironia Dla obserwatora, tak przykra Może się wydać ta jego dola   Lecz czym jest różny człowiek od ćmy Wciąż szuka czegoś co go wyniszczy - Czegokolwiek, co będzie mu ogniem Jego świadomość jest obserwatorem On pragnie się wyrwać, uwięziony w sobie Biega za szczęściem, jak liść za wiatrem A każde spokojne spełnienie, zamienia w drżenie   Potem zostaję dym, który rozrzedza płynący czas. Ucieka on słowom w pozornie głębokich opisach. Mimo to staramy się mówić o tych niewidocznych nam szczytach gór Gór, he, he - chyba szaleństwa   My od początku do końca tak samo ciekawi Mówimy gładko o tym czego nie znamy A jednak dziwny posmak zostaje w krtani Gorzki posmak wiedzy że nic nie wiemy Przykrywamy typowym ludzkim wybiegiem, ucieczki w poszukiwanie   Jak dla ślepego syzyfa, w naszej otchłani Pozostaje nam tylko zarys kamienia Zesłanie od bogów Lub od siebie samych Szukamy ognia Potykając się znów o własne nogi Z pustką i cieniem za towarzyszy I przytłaczającym ciężarem ciszy   Błogosławieni niech będą szaleńcy Których natura - kpić z własnej natury Bo choć idą tą samą drogą Dla nich zdaje się być jasną i błogą W świetle ucieczki od świadomości Idą spokojnie, spotkać swój koniec Nie szukając w tym najmniejszej stałości W swoim stanie, zrównują się z dymem Przecież ich ruchów też nikt nie pojmie Ich świat jest czymś innym niż zbiorem liter i ciszy   Reszta zaś tych nieszalonych Brodzących w pustej słów brei, Zamknięta w otwartych klatkach, Które z czasem nazywa się 'prawda'   Kurtyna nocy już dawno opadła Mgła, wodą na ziemi osiadła Obserwujący ćmy zasnął A nasza świeca, wreszcie zgasła
    • @FaLcorN Myślę, że nie tylko Ty zadajesz sobie wspomniane w wierszu pytania. :)
    • @Waldemar_Talar_Talar Zatem smacznego :) pozdrawiam
    • @infelia

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      nie nie. Już mam napisany od dawna teraz będę pracować nad nowymi.
    • @Whisper of loves rain Ależ to jest świetne! Podziwiam każdy wers, mimo że nie przepadam za nierymowaną poezją. To jest wyjątek od reguły. Super.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...