Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

w moim magicznym Ego jest tysiąc mydlanych baniek,

a w każdej ziarenko na dmuchawcowym spadochronie się unosi,

wiecznie ogrzewa światła wiązka, pola pachną

chlebem orkiszowym a łąki cukrową watą...

muszę to przyznać choć raz a jak raz to i szczerze,

że me Ego nie chadza nie biega i nie skacze a jeździ na rowerze,

ogromnym jak wieża co chmurę drapie po brzuchu

czasem po plecach, po boku, po nosie i czole, a najczęściej po uchu...

nie chciałbym żyć jak wszyscy więc pewnie jak każdy z osobna,

karkołomnie i nietuzinkowo rzecz to oryginalna i niepodobna

matematycznie i sumarycznie wielorząd jedności daje

skończenie wielościan sześcianów wszystkich osobowości...

w moim Ego mieszka też mały chłopiec

w kaloszkach i na hulajnodze i fotograf

ekscentryk co nie cierpi fotografii

z nim włącznie

 

 

 

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Dobre. Szczególnego znaczenia temu wielkiemu jak u większości z nas ego nadaje postać chłopca kochającego i nienawidzącego swojej pasji i siebie. Gdyby nie ta końcówka można by uznać wiersz za zabawną satyrę, którą chyba troszkę nadal pozostaje jednak jest czymś więcej. Doskonale oddaje walkę jaka toczy się w co poniektórych spośród nas. 

Jeszcze się przyrzepię - rym brzuchu - uchu. Nie bardzo, ale to szczególik. 

Udanego weekendu! 

Opublikowano

Dzień dobry,

poniżej moje skojarzenia muzyczne :)))

 

 

_____

 

Budujemy dom dla naszego EGO - jedni wznoszą pałace, wieżowce, wille z basenem, a drugim wystarcza chatka na kurzej łapce.

 

Jest kilka czułych momentów i dla tych momentów warto było tutaj się zatrzymać.

poZdrówka!

 

Opublikowano (edytowane)

@Czarek Płatak @Jan Paweł D. (Krakelura) @ais Dzięki za ślad w postaci serca i komentarza. Fajnie, że wpadliście. Dziś dosłownie przed godziną ratowaliśmy(z moją Panią Żabą) pięknego dzięcioła czerwono-zielono-żółty, z raną w brzuszku. Byłem na przejażdżce rowerowej na peryferiach bez telefonu, a on sobie siedział przykulony na asfalcie. Na szczęście udało się zatrzymać inną rowerzystkę, która zadzwoniła po "dziki patrol" Wziąłem go na ręce i dopiero po 15 minutach zaobaczyłem, że krwawi. Patrol po 20 minutach od telefonu już był na miejscu. Będziemy się dowiadywać czy dał radę wydobrzeć i obiecuję, że zamieszczę info. Pozdrawiam!

 

Pan Ropuch

 

Ps.   @Somalija @iwonaroma Dziękuję również za serduszka.

 

Ps. 2 i Tobie beciu też dziękuję @beta_b

 

Ps. 3 To był Dzięcioł Zielony już wujek gugel pomógł

 

Ps. 4 Dzięki! @dmnkgl

 

Pan Ropuch

Edytowane przez Pan Ropuch (wyświetl historię edycji)

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        Ciekawa myśl.
    • Nie jestem bohaterem, jestem funkcją systemu, znakiem logicznym — tuż przed zerem, za nawiasem, wbrew osądowi ostatecznemu.   Osądzam, jak potrafię, w tym szumie kwantów rozsypanych w obrazy, detali bez imienia, w rozrzedzonym tłumie, gdzie trzeba wskazać winy i skazy.   I patrzę przez okno w sekundzie słabości Gdy oczy już bolą i światło w nich znika Tam daleko, gdzie jeszcze czas z litości Zlicza pod kreską myśli me, myśli cynika.  
    • @tie-break Dziękuję pięknie. Pozdrawiam
    • Gdyby nie kredyty, leżałbym na swojej łące, wąchając mlecze, patrząc na chabry i tarzając się w trawie   Gdyby nie kredyty, miałbym wszystkie włosy na głowie, tabletki do spożycie jedynie z rana po wczorajszym winie i jutrzejsze podróże w marokańskie pustynie   Gdyby nie kredyty, miałbym nad innymi władzę, która zapomniała podawać dłoń, ale nad sobą już bym jej nie miał (podobnie jak teraz)   Gdyby nie kredyty, moje serce byłoby równie niespokojne, co przed połknięciem ketrelu, bo… zamieszkałbym, ożenił, podróżował, ale nigdy bym nie stworzył słów, które kocham czytać sobie i Keatsowi i mam nadzieję Tobie w przyszłości Gdybanie, przeszłość, przyszłość zabija, bo uśmiechnąć się potrafię w teraźniejszości jedynie po lampce wina, i nawet wtedy jestem gdzie indziej niż moja rodzina, prowadzę ich pod jedną, a czmycham na drugą drabinę, tak właśnie żyję, znajdując niemy pokój ze świeżym powietrzem i widokiem na oddychające wiatrem wierzby, ciesząc się, że okno nie ma krat, a i klucz posiadam do mieszkania na kredyt i że piszę w nim, czytając o bólu tak wielu przede mną, którzy z niego jak z gliny zostali stworzeni i którzy gdybali w chwili, gdy nie tworzyli, marząc o Raju, w którym nigdy nie żyli   To pomaga nie gdybać, uciec sercem z powłoki, pogrzebać dawne winy i zapominając o wszystkim, czego nie dotykają moje oczy, wdrapać się po szczeblach Johna drabiny
    • Cześć Iwona. Nie da się przejść obojętnie. Dobre.   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...