Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

@[email protected]

Tu ścierają się poglądy

ja mam inne i dlatego

nim wyjawię je do końca

racz wysłuchać mnie kolego.

 

Z góry obraz zamazany

i ogólny zarys ciała

mówią, że ma ptasi móżdżek

lecz ptaszyna słusznie chciała

 

spojrzeć z bliska, skrzydełkami

otrzeć się o piersi obie

jednak trochę przesadziła

dziś spoczywa biedna w grobie.

 

pozdrawiam ;)))

 

Opublikowano

@iwonaroma

Gdyby z toru lotu zboczył

choć przez chwilę przymknął oczy

i uderzył w pierś centralnie

to dla żony by fatalnie

 

zakończyło się zdarzenie

bo przez takie uderzenie

a wiadomo pierś jak gąbka

a dziób dudka to nie trąbka

 

trzeba by lekarza wzywać

żeby ranę chciał pozszywać

a tak, chociaż szkoda dudka

za to żonka wesolutka.

 

pozdrawiam ;)))

 

Faktycznie. Nie robię korekty no chyba, ze są błędy.

Czytający może sobie robić zmiany wedle własnej wizji.

Do sutka żony nie jestem przywiązany, ale moja uwaga jest do niego przywiązywana.

 

 

 

Opublikowano

@Somalija 

Czy z natury czy z reguły

ale tak przeważnie bywa

pierś jest miękka, falująca

niczym plazma i ożywa

 

kiedy ją okiełznać pragnę

to się temu wręcz poddaje

ale z sutkiem jest odwrotnie

ten sztywnieje, kołkiem staje

 

i nie ściemniam, bo praktyki

uskuteczniam od zarania

i choć brak mi doktoratu

jestem mistrzem ich głaskania.

 

pozdrawiam ;)))

Opublikowano

@ais

Może dudek nie był w formie,

lub miał zeza, zramolały

ciężko teraz wyrokować

zresztą, na co by się zdały

 

wszelkie sądy i opinie,

ekspertyzy, ustalenia

dudka dzisiaj nic nie wskrzesi

pozostają, więc wspomnienia

 

i legenda o twardości

sutka, który był przyczyną

niefortunnej śmierci dudka

i zderzeniu z tą ptaszyną.

 

pozdrawiam ;)))

Opublikowano

@Johny

Jakże będę ja szczęśliwy

i ze śmiechu ziemię wzruszę

a gdy bardziej się naprężę

to i może trumnę skruszę

 

bo kostucha nie wytrzyma

gdyż rechotać też nie umie

ale śmierć zmieni w letarg

więc żył będę nadal w tłumie

 

i cóż z tego, że pod ziemią

a za przykład weźmy kreta

bardzo dobrze mu się wiedzie

jest pędraczek będzie feta.

 

Pozdrawiam ; )))

 

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

 

@Henryk_Jakowiec

 

Czytając o tym zaślepionym dudku szukałem jego grobu w każdym ogródku.
Lecz, że ogródków jest cała masa, pokłoniłem się jemu tylko do pasa.
Bo czy to będzie pierś czy sutek to pozostanie ten sam skutek.
Uśmiech zawitał na moim obliczu i mówię to serio bez żadnego kiczu.

Opublikowano

@Wieslaw_J._Korzeniowski 

Na próżno szukać grobu w ogródku

sam przeczesałem wszystkie zakątki

bez rezultatu, choć zaglądałem

pod drzewa, krzewy, jedynie grządki

 

te odpuściłem, bo srogie oko

ich właścicielki groźnie zerkało

czy nie podepczę marchwi, pietruszki

więc poszukiwań się odechciało

 

pytać nie śmiałem, bo tajemnicą

żony był teren pochówku dudka

patrzę i myślę czy to przypadkiem

nie była (szpaków) lęgowa budka.

 

pozdrawiam

 

Opublikowano

 

@Wiesława

Sam bym poszedł w ślady dudka

bo tuż obok jest działeczka

a uprawia ją przemiła

no i zgrabna blondyneczka

 

lecz przeciwnie do mej żony

jakaś taka staroświecka

toples dla niej jest nieznany

nogi zaś zasłania kiecka.

 

próżno szukać tu nagości

więc nie wzbijam się do lotu

choć ją czasem obserwuję

ale z wysokości płotu.

 

pozdrawiam

 

Ps.

Słowo nagie zburzyłoby rytm.

 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
    • @Krzysic4 czarno bialym fajne:)
    • @KOBIETA no tak, odmładzam się:)
    • A Ci na myśli ;)   Ajajaj - to fajne podsumowanie sztucznej inteligencji :)
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...