Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Znowu siedzę w małym pokoju. Jestem stary i już tu nie mieszkam, ale chciałbym to miejsce zapamiętać. Spędziłem tu trochę czasu; kawał dzieciństwa; a dzieciństwo to najpiękniejszy okres życia, prawda?

Pokój jest mały, pomalowany na biało, z przeciętnymi do bólu meblami i wielkimi oknami wychodzącymi na duży sklep z artykułami biurowymi. Leżę na kanapie i gapię się w ścianę. Nie jest pusta, wiszą na niej, powieszone w równym rządku ikony tego domu. Nad nimi wisi w doniczce wybujały „kwiatek”, lecz to naprawdę jakiś zielony chwast, a nie kwiatek. Kto powiesił go nad ikonami? W centrum ołtarza wisi największy portret. Portret przedstawia moich rodziców, od pasa w górę, stojących „na ślubnym kobiercu”. Portret jest rozmazany, nierealny, realne są tylko twarze, których pokrewieństwa nie jestem się w stanie wyprzeć. Reszta tułowia to coś, co ktoś po prostu domalował do głów. Matka mówi, że nie pamięta, żeby miała taką sukienkę i ten, jakmutam, welon. Dała po prostu kiedyś jakiemuś „malarzowi” zdjęcia, swoje i ojca, a on zrobił z tego portret ślubny. Ciekawa ikona przeszłości powstała.
Po latach chyba pamiętamy same „głowy” zdarzeń minionych, czyli to, co uśmiechnięte i nigdy nie zdradza, jak się wtedy czuliśmy.

Przypominam sobie jakąś taką „głowę”. Jedziemy, ja i mój brat, w pociągu relacji Warszawa – Toruń, to chyba był przystanek po drodze do nudnego jak flaki z olejem Ciechocinka. Bawimy się dobrze w przedziale drugiej klasy, popijamy kolę, opowiadamy sobie „kawały”. Nasi rodzice jednak jadą pierwszą klasą – to kilka wagonów do przodu, jestem więc skazany na „opiekę” brata. Ale czemu, do cholery, nas tu posadzili?

Po prawej stronie od „portretu” rodziców wisi namalowany w czerwono-pomarańczowych barwach Jezus Chrystus. Wygląda na to, że w przypadku tego obrazka nie było nawet głowy, bo nie było przecież żadnego zdjęcia. Zaszedł tu widocznie proces daleko posuniętej idealizacji. Artysta nie miał żadnego odniesienia prócz kiepskiej pod względem opisowym biblii, ale czy na pewno ją czytał? Pewnie „skopiował” coś co już było kopią kopii, kopii, kopii i tak dalej. Teraz jest to ikona, czyli przedmiot do wierzenia. To też część dzieciństwa, zupełnie poza kontrolą weryfikacji.

Po lewej stronie wisi Matka Boska Częstochowska z tymże Jezusem, który jest jeszcze mały i wygląda jak mały muzułmanin, ona zresztą też wygląda jak muzułmanka. Samotna muzułmanka z dzieckiem – przez chwilę nawet zastanawiałem się „Gdzie jest ojciec?”, ale od razu przypomniałem sobie popularny dogmat.
Muzułmaninem był Salem, który miał 14 lat, gdy zginął. Był małym Palestyńczykiem, który mieszkał w Strefie Gazy, czyli na samej granicy z Izraelem. Po jego placu zabaw jeździły buldożery, przygotowujące teren pod Izraelskie osiedla. Salem, wraz z kolegami, rzucał w te buldożery kamieniami, że niby prowadzą swoją „małą” wojnę. Padły strzały ze strony żołnierzy „ochraniających” koparki. Salem zmarł tego dnia, trafiony w miednice. Wokół niego uwijał się łańcuszek lekarzy, a on bladł i mówił jak go boli. Przypomniałem sobie jak kiedyś skaleczyłem się w dłoń, krojąc bułkę. Zobaczyłem odrobinę krwi i kość. Zemdlałem, a potem cały dzień wymiotowałem do plastikowej miski. Salem był blady, jakby widział już śmierć w pomarańczowo-czerwonych barwach. To są barwy paniki, gdy przestajesz czuć ciało, gdy wszelkie „żarty” o samobójstwie zastępuje marzenie o spokojnej starości i śmierci bez bólu, o ile taka jest możliwa. Salem walczy jeszcze kilka godzin i umiera. Szybko zamienia się w męczennika, przykrytego zielonym całunek Hamasu, staje się przez moment herosem dla braci wołających, że „Allach jest wielki” i że święte dziewice się nim zaopiekują w Raju. Salem staje się jednorazowym newsem dla Al-Dżaziry, w której napisy pod transmisją lecą z lewej strony. Arabowie bowiem piszą od-prawej-do- lewej strony. Chrześcijanie piszą odwrotnie, od-lewej-do-prawej - jest to kierunek natarcia krucjat w średniowieczu. Muzułmanie zaś piszą w kierunku, w którym lecą samoloty, szczególnie interesują terrorystów z Arabii Saudyjskiej. Tak też banda idiotów reprezentuje Koran i Biblię, czyli nasze kultury.

Czemu jedziemy tym cholernym pociągiem tak daleko od rodziców? - zastanawiam się i……..przypominam sobie. Matka i ojciec są na mnie obrażeni, bo jakiś czas temu narobiłem im wstydu na całe osiedle. A mój brat mi towarzyszy, bo był starszy i mnie nie dopilnował.
W tym czasie miałem przyjąć pierwszą komunię, a przed pierwszą komunią musiałem pójść do pierwszej spowiedzi…

Jak zły duch wlazły wtedy we mnie wszystkie paskudne, antyklerykalne poglądy, które mój ojciec z taką wielką swobodą wygłaszał w domu. Poszedłem więc do spowiedzi i gdy ksiądz zachęcał mnie do wyznania grzechów ( bo oczywiście nie nauczyłem się „formułki”) , odparłem:

- Ksiądz pierwszy!!!

Opublikowano

Podoba mi się, szczególnie zaś, te przeskoki czasowe. Zkończenie- bomba.:-)))
Przypominam sobie jakąś taką „głowę”. Jedziemy, ja i mój brat- Myślę, że od jedziemy powinieneś wprowadzić nowy akapit
Teraz jest to ikona, czyli przedmiot do wierzenia- raczej adoracji, lub symbolem wiary
On, Salem, wraz z kolegami- po co On?
Salem zmarł- włączyłbym do poprzedniego akapitu
pomarańczowo-czrwonym- czerwonym
przykrytego zielonym całunek Hamasu- kolor zielony jest kolorem Proroka, nie Hamasu
chrześcijanie pisża odwrotnie- cały ten wywód o kierunkach pisania nie widzi mi się- moim zdaniem jest zbędny

Opublikowano

Dzięki. Prócz literówek raczej nic nie zmienię.
Kolor Proroka mówisz? Pewnie masz racje, ale przecież nie zastrzegł praw autorskich. Ja słyszałem, że w okolicach pustynnych to jest kolor strachu i agresji - bo kojarzy się z dżunglą - pewnie dlatego Hamas go używa.

pozdr.

Opublikowano

Jak zwykle wracasz (trochę psychoanalitycznie) do dzieciństwa - to już chyba twój znak rozpoznawczy:) To broń Boże nie jest zarzut, wręcz przeciwnie. Masz już chyba rozpoznawalny styl, przynajmniej dla mnie.
Tekst jest dobry, ale widziałabym go raczej jako część większej całości, niż samodzielne opowiadanie. Wydaje mi się też, że jest tam za dużo cudzysłowiów. Rozumiem, ze chcesz tym nadać specjalny charakter niektórym słowom, ale jeśli podkreślasz zbyt wiele, to potem to już traci swoje "podkreślające" działanie.
Poza tym zgadzam się z niektórymi uwagami Leszka (oprócz tego koloru, bo na tym się nie znam).
Ogólnie twoje pisarstwo ma w sobie coś... dojrzałego, tak bym to nazwała. Jednym słowem, podoba mi się.
poz

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Alicja_Wysocka Niezmiernie mi miło:))
    • @Gosława 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Odmówiono Im minuty ciszy... Tak jakby nigdy nie istnieli, Zakłamane europejskie elity, Uznały Ich tragedię za aspekt nieistotny…   Wielki butny europarlament, Zjednoczonej Europy głoszący idee, Gardząc głośnym przeszłości echem, Pamięci o pomordowanych europejczykach się wyrzekł…   Na z dalekiej przeszłości cichy głos Prawdy, Europosłowie pozostając głusi, Zaślepieni frakcyjnymi walkami, Rzucili się w wir pisania nowych dyrektyw.   I nie zrozumiał podły świat, Ogromu tragedii zapomnianego ludobójstwa, Woli ciągle tylko się śmiać, Gdy na europejskich salonach króluje zabawa…   Odmówiono Im minuty ciszy... By nie była lekcją pokory Dla światłych europejskich elit, Zaślepionych ułudą nowoczesności,   A przecież tak do bólu współcześni, Eurodeputowani z krajów zamożnych, Tak wiele mogliby się od Nich nauczyć, Szacunku do ojców swych ziemi.   Na styku kultur na kresach dalekich, Sami będąc ludźmi prostymi, Całe życie pracując na roli, Całym sercem ją pokochali,   Na każdy kęs białego chleba, Pracując wciąż w pocie czoła, Wszelakich wyrzeczeń poznali smak, Niepowodzeń i gorzkich rozczarowań…   Odmówiono Im minuty ciszy... Jak gdyby była ona klejnotem bezcennym, Ważyła więcej niż całego świata skarby, Znaczyła więcej od kamieni szlachetnych.   A przecież krótka chwila milczenia, Nie kosztuje ni złamanego eurocenta, Wobec zakłamania świata zwykle jest szczera, A rodzi się z potrzeby serca.   Przecież milczenie nie ma wagi, Skrzyń po brzegi złotem wypełnionych, Skąpanych w złocie królewskich pierścieni, Zdobiących smukłe szyje diamentowych kolii.   Przecież krótkie zamilknięcie, Tańsze jest niż znicza płomień, Kosztuje tylko jedno śliny przełknięcie, Gdy znicz całe dwa złote…   Odmówiono Im minuty ciszy... Tak jakby jej byli niegodni, By pamięć o Nich odrzucić Obojętnością Ich cieniom nowe zadać rany…   Po ścieżkach Pamięci, Nie chcą wędrować dziś ludzie butni, Zapatrzeni w postęp technologiczny, Zaślepieni ułudą europejskości,   Po co dziś tracić czas na Pamięć, Rozdrapywać rany niezabliźnione, Lepiej śnić swój irracjonalny o Europie sen, Historię traktując jako przeżytek…   Lecz choć unijne elity, Odmówiły czci duszom pomordowanych, My setkami naszych patriotycznych wierszy, W skupieniu oddajemy Im hołd uniżony…      
    • muszę znaleźć przyjemność w oczach ciemniejszych niż porzeczkowa słodycz tak mówiłeś dotykając Lanę której piegi rozlewały się na brzegach powiek krew po utraconych dzieciach zaschła cichym dźwiękiem rwanej pajęczyny płosząc myśli zapraszasz do łóżka miły niebo źle znosi zdrady w płatkach liliowych bzów dusznych majowych porankach nie będzie zadośćuczynienia to już ostatni list ostatnie do widzenia
    • Jakoś tak posmutniałam  Dla mnie to nawet siłaczka  Pozdrawiam serdrcznie 
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...