Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

   graphics CC0

 

 

szalone magiczne życie... pomiędzy

 

na wzgórzach Budy – może w dolinie Pesztu

na Moście łańcuchowym

czuwają dumne lwy

 

kolejny mały István przestaje być chłopcem

co dzień

o milimetr wyższym – po przebudzeniu

 

całkiem naturalnie zaczyna być – podróżnikiem

w gwarnym Siófok'u podpity wejdzie do Balatonu

i pozna pierwszą dziewczynę – w dyskotece

 

w czerwcu fioletowe pola Tihany

zapachną magią lawendy

od południa...

 

ochrzczone wiatrem znad ciepłego jeziora;

potem matura;

ślub w barokowym kościółku Stuhlhofa

 

praca benedyktyńska nad żoną

banicja – z Karola IV – biegiem z opactwa królu!;

gdy – zajrzy do piwnic Rakoczego...

 

a w życiu zacznie być pod górkę

będzie szedł na czworakach pochyłą uliczką

w debrzy pastelowych chałupek –Tokaju

 

całe życie – to droga do Salt Hill Thermal Spa

w Egerszalok po śliskich wapieniach

spływa gorące libido – jak tutejsza woda

 

na starość zsyłka – do Bad Hévíz – za karę

w pokoju z minibarem sejfem i balkonem

radonem rozpuszczonym – w bioaktywnym błotku

 

 

leczyć będzie chroniczny ból – traumę i reumatyzm;

 

odjazd – z peronu Keleti do Wieczności i Chwały

--

*wiersz w geście szacunku dla wielowiekowej życzliwości Narodów

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

István w wierszu to postać 100% fikcyjna. Natomiast domyślam się kogo możesz mieć na myśli. Pewnie czołowego polityka Węgier, ewentualnie może myślałeś o jego ministrze Obrony Narodowej, nie, nie należy kojarzyć w ten sposób tego tekstu. Jednakże, osobiście doceniam tego polityka. Głównie ze względu na realistyczne spojrzenie na politykę globalną kontynentu. Jest też on dość przyjaźnie nastawiony do Polski, i bez względu na opcje polityczne - tu o tym piszę - z sensu stricto - ten pan szanuje nasze polskie tradycje, kulturę i historię. To jest dla mnie jako Polaka po prostu - miłe. 

 

Przyznaję, sam zastanawiałem się czy tekst nie wywoła podobnych skojarzeń (jak się skromnie domyślam) - takich jako u ciebie. W wierszu István jest "kolejny", więc logicznie to przykładowy i statystyczny przedstawiciel Narodu węgierskiego. Ten utwór jest jedynie wyrazem szacunku dla Narodu Węgierskiego, łączą nas z Węgrami piękne tradycje, historia, i wzajemne wrażliwości. Dlatego taki akurat wiersz u mnie - powstał. Szanuję Madziarów... i nie ma to nic wspólnego z tematami okołopolitycznymi. A twoje skojarzenia mi nie przeszkadzają. Wrażliwość w odbiorze wiersza to twój niepodważalny przywilej i autonomia odbiorcy.

Edytowane przez Tomasz Kucina (wyświetl historię edycji)
Opublikowano (edytowane)

@Tomasz Kucina  Rozwieję może temat moich skojarzeń. O Węgrzech wcale nie wiem dużo, a tym bardziej o ich wewnętrznej polityce. Szukałem w internecie praktycznie każde słowo zapisane kursywą. To kim jest István nurtowało mnie z powodu dysonansu w rozumieniu treści i tytułu. Przypowieść wskazywała mi, jak zresztą mówisz, na bohatera w pewnym stopniu uniwersalnego, kolejnego Węgra. Kłóciło się to natomiast z dużą ilością odwołań i szczegółowych informacji. Tak jakbym widział tylko liryczny cień postaci z krwi i kości.

István malował mi się jako bohater pełen młodzieńczej werwy, ale złamany przez życie, po to by ostatecznie zwyciężyć- odjechać w stronę Chwały. Chwały nieuzasadnionej zbytnio treścią, a wręcz z nią sprzeczną. Następny powód aby dopowiedzieć sobie historię, po co ostatecznie udałem się do autora :)

Dziękuję za wyczerpującą odpowiedź i pozdrawiam

Edytowane przez dmnkgl (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Zajrzę do ciebie, udam się jak najszybciej w wolnym czasie. Wskaż tytuł tej przypowieści, w ostatnich dwóch dniach mam trochę zajęć w realu, ale niebawem będę miał więcej czasu, zajrzę więc do was - do ciebie z przyjemnością. Z jakimś komentarzykiem szczegółowszym.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @viola arvensis Egzystujemy w świecie złamanych serc. Przydałby się warsztat naprawczy, gdzie plastry miodowej miłości zabliźniałyby takie rany. Viola, każdy człowiek to osobny świat i aby takie dwa światy - kobieta i mężczyzna- mogły razem funkcjonować w trwałym i długim związku, potrzeba jest nie tylko miłość, lecz obopólne zrozumienie, które powinno się razem wypracowywać.  Pozdrawiam Cie serdecznie. 
    • Kiedy miałam kilka lat, ogłoszono stan wojenny. Wysłuchaliśmy komunikatu przez radio, które zwykle było puszczane nad ranem. Choć jeszcze było ciemno, mogliśmy wykorzystać nagle dany nam czas na koziołki i inne radosne wygłupy. Cieszyłam się, że zostanę w domu, ale nagłą sielankę przerwała mama, wyjaśniając, że to znaczy, iż mogą nadjechać czołgi. Odtąd, od tego dnia i tej godziny, czołgi mogły wynurzyć się w każdej chwili, zwłaszcza że nie tak daleko od nas znajdowała się jednostka wojskowa. Mijaliśmy się czasem z nimi w drodze do lasu, gdy wyjeżdżały na poligony, zza mijanych murów, wracając z zakupów. W święta odwiedzaliśmy je, nieruchome, ustawione jeden obok drugiego, niosąc w sercach kolorowe chryzantemy. Tym razem tylko opuściły swoje pudełka i jak nakręcane zabawki wyjechały w strajkujących, przeciw bliżej nieznanemu wrogowi, który czai się tuż, tuż.    Gdy zniknęła koleżanka z klasy, uciekała przed czołgami. To właśnie one z bliżej niezrozumiałych mi powodów nakazały opuścić dom małej dziewczynce o dwóch warkoczykach zawiązanych na kokardki, zupełnie takiej samej jak ja. Dopiero co bawiłyśmy się u mnie w domu i na umówiony sygnał udawałyśmy przerażenie, zaglądając przez przedpokój w puste oczodoły straszliwej maski Króla Olch. Eksponat już rangi historycznej, zaprojektowany przez pana Zitzmana. Skądinąd ręce, które ją wykonały, były przedłużeniem nierealności wszelkich alternatywnych zakończeń, jakie niesie z sobą teatr. Na domiar złego, zamieszkałam przy drodze oznaczonej w planach jako droga ewakuacyjna dla czołgów. Przeciw możliwemu niebezpieczeństwu posadzono szpaler drzew. Okna wybudowano wyłącznie w ścianach sąsiednich od tych, których usytuowanie mogłoby zdradzić, iż ktoś chciałby usłyszeć lub potajemnie zobaczyć wyjeżdżający na misję czołg.   Schowaliśmy się tam, drzewa wybujały do góry, szansa na niezauważenie nas, wysoce wzrosła. Życie jednego człowieka, cóż znaczy w żarcie historii.      
    • Zapachniało Asnykiem... Kiedyś mi się zdarzyło takie nawiązanie do jego wiersza "Między nami nic nie było": A tu mam jeszcze "wersję dla leniwych" :)   A Twój wiers bardzo ładny. Trochę w nim Asnyka, ale bardzo dużo Violi :)   Pozdrawiam serdecznie.
    • @Berenika97 przepiękny. Rozbiłaś bank ostatnich czytań. bb
    • @lena2_ fajne te lepiejki :) I treść, i forma skrojone na miarę.  Przeczytałam z przyjemnością. Bb
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...