Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano (edytowane)

zabiorę cię do siebie

na bardzo krótką chwilę

popłyniemy przez zeszyt

 

papierów kolorowych

 

mówisz że ci słowo

ugrzęzło w gardle

musisz je wyrzucać

a wraca uparcie

kręcisz się tak od lat

do tyłu do przodu

między barw stronami

 

w końcu nawet ściany

mają swe historie

z kurzu i pajęczyn

można kleić bajki

pomieszane snami

łzami czerstwym chlebem

margaryną palmą

 

zaiste masz rację

czytasz wciąż te same

historie więc jesteś

mistrzem ich poznania

ale czy na pewno

nie chcesz czuć zapachu

świeżej książki gładzić

 

fioletowej niebieskiej

zielonej lub czerwonej

pomarańczowej żółtej

 

żółty to piękny kolor

 

Edytowane przez Natuskaa (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Żółty...hmm. Oglądam ostatnio gęsto pojawiające się zdjęcia kaczeńców (chyba ich na żywo nie spotkałam) żółte jest jaskółcze ziele (te już są) i  jest jeszcze choćby słońce (przynajmniej żółto lubimy je widzieć, delikatnie przesuwając je w kierunku koloru złotego). W moim zamierzeniu miał wskazywać na kontakty międzyludzkie (bo to między innymi jest ich kolor) w przeciwieństwie do tej ściany.

Faktycznie popłynąłeś, a ja próbuję za tobą nadążyć po tych wszystkich odczuciach pod moim wierszem. Książka/człowiek no brawo, wycinanki, klej, nożyczki... takie proste a jakie skomplikowane. Dopiero jak chce się stworzyć to co się widzi, to człowiek zaczyna się temu naprawdę przyglądać, bo wcześniej nie widział tego tak, żeby to odtworzyć. Do takich wniosków dochodzę zawsze, kiedy chcę coś narysować.

Teraz ja popłynęłam :) Nie ma powodu do zarzucania się kolorem zazdrości, choć to też kolor żółty, jego negatywna szata :

 

Również dziękuję i pozdrawiam.

 

Ps piszę tyle ile chcę napisać :)

Dziękuję. Lubię kolory, świat jest  ich pełen to i nasz "układ nerwowy" (jak to mówi mój najmłodszy syn) musi na nie reagować :)

 

Miłego również.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
    • A pata dawno wymiotłam: imał to i my - won, wada ta - pa.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...